tag:blogger.com,1999:blog-84519418074087902022024-03-13T05:29:35.489+01:00Na turystyczny szlakCamiloshttp://www.blogger.com/profile/01072689733657640312noreply@blogger.comBlogger68125tag:blogger.com,1999:blog-8451941807408790202.post-6825865569821523432020-12-16T11:53:00.005+01:002020-12-16T11:56:41.813+01:00Pożegnania nadszedł czas - Dolina Różaneczników i Przełomy PełcznicyNadszedł czas na zamknięcie sezonu. w takim składzie to ostatnia wycieczka i z racji dwóch dwupaków w grupie, postawiliśmy na coś prostego. Padło na dolinę różaneczników i przełomy Pełcznicy pod Książem. <div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjkbpoSwnPzWw9M6PaImyOPYUmgMCuKsGY4skSBrlIhd7LavZv1cHyyzYo7_0ZZk8v_Hp3I1aOWB6k972E3p7QVl3HV2udAy5OTa9vLVkNL_t0mRSn73_EoKHvPSwOuhmbgTV6_kDhHBvM/s1728/107998378_613742572590194_2161583043649456037_n.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1728" data-original-width="1296" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjkbpoSwnPzWw9M6PaImyOPYUmgMCuKsGY4skSBrlIhd7LavZv1cHyyzYo7_0ZZk8v_Hp3I1aOWB6k972E3p7QVl3HV2udAy5OTa9vLVkNL_t0mRSn73_EoKHvPSwOuhmbgTV6_kDhHBvM/w480-h640/107998378_613742572590194_2161583043649456037_n.jpg" width="480" /></a></div><br /><div>Ruszyliśmy z Podzamcza i praktycznie od razu wyszliśmy na szlak. Czerwone znaki powiodły nas do ruin starego Książa. Nie obyło się bez niespodzianek i lekkiego błądzenia po lesie. w ruinach szybko sprawdziliśmy czy nic się nie zmieniło. Strzeliliśmy kilka fotek i zmieniliśmy oznaczenia szlaków na zielone. </div><div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiw_lvhw-Fasr4cIaly11sHJ7CZjOpWJ5QzegBiAfwg2hFm-e7gBi86EkFZCQrKr1yIFQa41X3HYPyp9N06juF2fpmxXkhMFn2DH72_nXuktag6sGwTMc-PK5aVYYzURtIQYErT9Gj2hhE/s2048/129135433_228048882002760_7698060477327461858_n.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1536" data-original-width="2048" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiw_lvhw-Fasr4cIaly11sHJ7CZjOpWJ5QzegBiAfwg2hFm-e7gBi86EkFZCQrKr1yIFQa41X3HYPyp9N06juF2fpmxXkhMFn2DH72_nXuktag6sGwTMc-PK5aVYYzURtIQYErT9Gj2hhE/w640-h480/129135433_228048882002760_7698060477327461858_n.jpg" width="640" /></a></div></div><div><br /></div><div>Przyznać muszę, ze bardzo lubię tę trasę, która wiedzie mostkami zamontowanymi na nawisach skalnych. Wrażenia niesamowite, widok na Pełcznicę płynącą hen daleko w wąwozie też robi wrażenie. W takich okolicznościach przyrody dotarliśmy na Aleję Hochebrgów i ostatecznie pod sam Zamek Książ. Tak oczywiście lekkie tłumy (mimo nadal panującej corony), ale lody dla bratanka były musowe, więc chcąc nie chcąc ruszyliśmy w stronę tłumów, by w jednym z namiotów zakupić chłodne dobro. <div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgntwUbMBQyCDc_MLx99UpLYFrybwo6pRiwLp0G62hR_X_BhRwokJtx90p7GXzuQed2Cl9DKIXUS9_APLDcz8iGYgKi4fjaagMP6Sd_yqTKLzxi2U7Zq7_bNPR2OBzYmPZpJmuZttIpZi4/s2048/129169383_724829051774669_3649338185777991053_n.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgntwUbMBQyCDc_MLx99UpLYFrybwo6pRiwLp0G62hR_X_BhRwokJtx90p7GXzuQed2Cl9DKIXUS9_APLDcz8iGYgKi4fjaagMP6Sd_yqTKLzxi2U7Zq7_bNPR2OBzYmPZpJmuZttIpZi4/w480-h640/129169383_724829051774669_3649338185777991053_n.jpg" width="480" /></a></div></div><div><br /></div><div>Następnie, po krótkim popasie na lody i francuskie ciastka od Barbary (jeszcze ciepławe) Aleją Lipową ruszyliśmy szlakiem czerwonym w stronę bramy wjazdowej na teren Zamku i Stadniny Ogierów. A tam już piękną droga podążaliśmy w stronę Doliny Różaneczników (niestety już po kwitnieniu), by ostatecznie dotrzeć do Świebodzic (a ściślej rzecz ujmując do jej dzielnicy o "zaskakującej" nazwie Pełcznica). <div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8ekABJr0xPudnKZ1d5QBYSF-vvEV64mK4dJMjjocB-8B2cdQn2G2k_9NzneVpyKuAK6XUdVuyiHpdOM9LtDD_rtyX02ONWAdK2K6nC2PQEIzlCRdgTtfC-QiteGYsf78g5eh1iD1cW_A/s2048/129169383_1074438099669286_2429246875122145976_n.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8ekABJr0xPudnKZ1d5QBYSF-vvEV64mK4dJMjjocB-8B2cdQn2G2k_9NzneVpyKuAK6XUdVuyiHpdOM9LtDD_rtyX02ONWAdK2K6nC2PQEIzlCRdgTtfC-QiteGYsf78g5eh1iD1cW_A/w480-h640/129169383_1074438099669286_2429246875122145976_n.jpg" width="480" /></a></div></div><div><br /></div><div>Tu niestety spory fragment trzeba było przejść ulicami miasteczka, co niestety nie było miło. Asfalt pod nogami i żar lejący się z nieba (bez możliwości ukrycia się choćby w półcieniu) dał na się mocno we znaki. Po dojściu do ul Sikorskiego bez szlaków skręciliśmy w prawo i dalej asfaltem (a właściwie betonową kostką). Na szczęście po niecałym 1,5 kilometra weszliśmy już w leśne ostępy prowadzące do Cisu Bolko (znaki żółte i zielone). </div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJ6V_qkUoKfBq2rW28ScqK-GyRAHwH61yrGdwirZNPXNxTvGG30GRBNlmWgxNohAxSz4duWWw-POM5ILCcZ3jwt8F7UM50s-ZPuw2qXGCCKUJorvKcXzEy3Gei0mPFGiP3x_WX88Y7IIE/s2048/129106091_3798886036797171_1567634400071663553_n.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1536" data-original-width="2048" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJ6V_qkUoKfBq2rW28ScqK-GyRAHwH61yrGdwirZNPXNxTvGG30GRBNlmWgxNohAxSz4duWWw-POM5ILCcZ3jwt8F7UM50s-ZPuw2qXGCCKUJorvKcXzEy3Gei0mPFGiP3x_WX88Y7IIE/w640-h480/129106091_3798886036797171_1567634400071663553_n.jpg" width="640" /></a></div>Od Bolka zmieniliśmy oznaczenia na czerwone i ruszyliśmy Przełomami Pełcznicy. Ludzi jak zawsze, jak na lekarstwo, za to śmieci całkiem sporo. Aż dziw bierze skąd się tyle tego bierze... Na rozwidleniu szlaków uznaliśmy, że mając dwie ciężarne w drużynie nie wspinamy się dalej za czerwonymi znakami pod Stary Książ tylko idziemy prosto i zmieniamy malowanie na żółte. Zanim jednak nadszedł czas na ostatnie proste trasy, postanowiliśmy odpocząć i pojeść - przecież wiadomo, że nasze wyprawy są turystyczno-kulinarne (!). </div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTHdfPR9voLE1C9436iXjdFYq1D4-sYmQjx-zGMxCVCqHfrxUHmasZ-CUZP87PYTJhNdRxcF2Ob1XmtKElwxNa5gi37Xuc7WRT4qDF_OngDQ1HxTCTyaVHDnXVUamju369Oh8I5i6AaxY/s2048/128904232_170964058068241_4546113853546010110_n.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1536" data-original-width="2048" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTHdfPR9voLE1C9436iXjdFYq1D4-sYmQjx-zGMxCVCqHfrxUHmasZ-CUZP87PYTJhNdRxcF2Ob1XmtKElwxNa5gi37Xuc7WRT4qDF_OngDQ1HxTCTyaVHDnXVUamju369Oh8I5i6AaxY/w640-h480/128904232_170964058068241_4546113853546010110_n.jpg" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div></div><div><div>Posiedzielim, pojedlim, pośmialim się... posprzatalim i ruszyliśmy dalej za żółtymi znakami. I przyznać musze, ze to byl bardzo trafny wybór. Trasy nie pamiętałam (zresztą bardzo prawdopodobne, że nigdy nią nie szłam), a okazała się bardzo malownicza. Szlak nadal wiódł wzdłuż Pełcznicy. Ścieżka zmieniała swą szerokość, czasem znowu wiodła mostkami, czasem ciasnymi tunelami w skałach (bratanek był zachwycony, my zresztą też). Na koniec, do rozwidlenia szlaków pod Starym Książem prowadziło niezbyt strome podejście z licznymi udogodnieniami (poręcze i stopnie z bali). </div></div><div><br /></div><div>A od rozwidlenia to już prosta droga na parking do naszych srebrnych i czerwonych strzał... </div><div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNcjQ_tcA2W1cXo2Z_wpj7hyXkd4IPWMchGF3hN_ExzbTsDPf3Dat48cDoaSkOSnijhQ_wWfLTAeZCwAzUz8Plnke2mevlIn4AqOHH_hGeDq-YbDFq7eSutxbxuoKRE_dwB2EZmxRZpr4/s2048/129315480_379052740094365_915750422711664585_n.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1536" data-original-width="2048" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNcjQ_tcA2W1cXo2Z_wpj7hyXkd4IPWMchGF3hN_ExzbTsDPf3Dat48cDoaSkOSnijhQ_wWfLTAeZCwAzUz8Plnke2mevlIn4AqOHH_hGeDq-YbDFq7eSutxbxuoKRE_dwB2EZmxRZpr4/w640-h480/129315480_379052740094365_915750422711664585_n.jpg" width="640" /></a></div><br /></div><div>I dla niektórych z nas sezon zakończył się latem. Niektórzy wędrowali tu i tam, ale w takiej ekipie już się nie powtórzyło i raczej się nie powtórzy, bo drużyna nam się powiększyła :)</div><div><br /></div><div><i>Punktacja GOT: S-10: 16 pkt. </i></div>tofkahttp://www.blogger.com/profile/10349247351856055673noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8451941807408790202.post-31014683916740407422020-09-22T20:08:00.002+02:002020-09-22T20:08:40.324+02:00Pandemiczna pizza w malowniczych ruinach Rogowca<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="360" data-original-width="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg6U1IK0EZMnUccw7y58n6_jo7H-ovggmBtuXrXneIk475btZOjtLopY8mjgRnsuHgXI6GH8Bz-ONh1PHUkfjDcDLz85aKaLGIuy8sQDydCnkizqizM1fKL08FBhcB9AXEdp_sT0w2C6mA/s16000/97362258_262598134942483_6480401940747386880_n.jpg" style="text-align: left;" /></div><p style="text-align: justify;">To nie była nasza pierwsza wycieczka w czasie szalejącej pandemii i rządowych obostrzeń. Pierwsza jednak jeśli chodzi o nieprzemierzone z ekipą trasy (na przełomie kwietnia i maja powtórnie zdobyliśmy Dzikowiec Wielki). Padło na spokojny spacer w okolicach Andrzejówki i drugi śniadanie w ruinach Zamku Rogowiec z pięknym widokiem na Wałbrzych Główny.</p><p> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg97oe5TQw0rOhDIMJjM8MvxD6-v4Nl6s1iXFOpt7Ae_UjloYyn-eZSfBN_qZxbK_61PTyBhT9xXj3p7AnVUle6aMc0KtXfo0elHrB0Dr6jPYStcZnHaQxZr1BSgEJP_wtgHU8sGU4uYN0/s480/97324288_286500879036337_6549432983000973312_n.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="360" data-original-width="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg97oe5TQw0rOhDIMJjM8MvxD6-v4Nl6s1iXFOpt7Ae_UjloYyn-eZSfBN_qZxbK_61PTyBhT9xXj3p7AnVUle6aMc0KtXfo0elHrB0Dr6jPYStcZnHaQxZr1BSgEJP_wtgHU8sGU4uYN0/s16000/97324288_286500879036337_6549432983000973312_n.jpg" /></a></p><div style="text-align: justify;">Ruszyliśmy spod Andrzejówki, pod którą mimo w miarę wczesnej godziny były już tłumy. Na szczęście większość uderzała na szlaki, w kierunku Waligóry, a nas nogi niosły w przeciwną stronę. Szybko się zorganizowaliśmy i weszliśmy na czerwony szlak, który zaprowadził nas na prosto do Skalnej Bramy tuż u podnóży Rogowca. Trasę znałam tylko ja i Kamil, dla reszty było to przyjemne novum. Szło się lekko, bez dużych zmian wysokości (to jednak nie Waligóra, czy Bukowiec) i to całkiem szerokim traktem. Co jednak dla nas najważniejsze (i to nie z uwagi na koronki) było całkiem pusto, ot kilku turystów.</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFBg6Z-qTkJDiczrkDD6mpBKN9YhWQzZXWP2loMlytmBe_lZmPTWFl61-pdJUiaJfWHIymIEVbkfv7sLTQfBH3qVV_of0UDE-apaQr462Yy5RVW2lUQnMaJW1T2-xfGze1oF7nxJIp9fg/s480/98731896_593659887939693_7692141141277278208_n.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="360" data-original-width="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFBg6Z-qTkJDiczrkDD6mpBKN9YhWQzZXWP2loMlytmBe_lZmPTWFl61-pdJUiaJfWHIymIEVbkfv7sLTQfBH3qVV_of0UDE-apaQr462Yy5RVW2lUQnMaJW1T2-xfGze1oF7nxJIp9fg/s16000/98731896_593659887939693_7692141141277278208_n.jpg" /></a></div><p style="text-align: justify;">Gładko dotarliśmy do Skalnej Bramy, gdzie po szybkiej sesji fotograficznej zmieniliśmy szlak na żółty, by wspiąć się na szczyt uwieczniony ruinami warowni. Na Rogowcu ludzi już sporo, większość zjawiała się od strony Łomnicy. Zasiedliśmy jednak w tych przyjemnych okolicznościach przyrody i zaczęło się wypakowywanie zabranego ze sobą jadła. Padło na suchy prowiant, ale wcale to nie oznaczało, że było biednie. Ula z Marcinem mieli ze sobą pizzę, Basia jeszcze po drodze uraczyła nas <a href="https://madameedith.com/przepis/pannukakku-finski-pieczony-nalesnik/" style="background-color: transparent; text-align: left;" target="_blank">pannukakku </a>(czyli fińskim pieczonym naleśnikiem - poważnie pysznym), a my mieliśmy ze sobą domowe bułeczki i deskę serów, z których największa furorę zrobił śmierdziuch od <a href="https://www.facebook.com/babajagla/" style="background-color: transparent; text-align: left;" target="_blank">Baby Jagły</a> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjabqiNJSRx-cs5dHAdSk1qV3L58vVzVWF5WIO8LUn20VgmifqOqjtL5-p8MWbDBkmYTRnl7ZRFvpMPJSjqyYmHZgH0AKPTvbjhtwydOs1gqZ-wIcLWh4FowSvLiKkqh4Et_YA4jj2cBtA/s480/97894689_857447088069129_2968827986523979776_n.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="360" data-original-width="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjabqiNJSRx-cs5dHAdSk1qV3L58vVzVWF5WIO8LUn20VgmifqOqjtL5-p8MWbDBkmYTRnl7ZRFvpMPJSjqyYmHZgH0AKPTvbjhtwydOs1gqZ-wIcLWh4FowSvLiKkqh4Et_YA4jj2cBtA/s16000/97894689_857447088069129_2968827986523979776_n.jpg" /></a></div><p style="text-align: justify;">Po posiłku przyszedł czas na tradycyjne zdjęcie pod szczytowa tablicą i droga powrotna na parking przy Andrzejówce. Żeby nie było nudno poprowadziłam wycieczkę niebieskim szlakiem przez Jeleniec - bo przecież jak można trochę trasę urozmaicić to czemuż by nie. Niestety podejście w mojej pamięci zapisało się jako łagodniejsze. Było więc dużo narzekania i niestety lekka zadyszka. Tak czy siak wszyscy daliśmy radę i szczytowaliśmy z uśmiechami na pyskach. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_S9jlLShLws5yiVZb8E6HP0XbFSzcK0PxNZl_Hcsjv-3s03dOQL2lclM6RgJhqj_qGX_xHem726SI48ZJnQ2-9vWSA2SeTm20JIZw0bK-3Lpws374a9eQnGPn-Vh5f_ct2jw1_K0o7a4/s480/98105940_1166435257044148_8531842487851941888_n.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="480" data-original-width="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_S9jlLShLws5yiVZb8E6HP0XbFSzcK0PxNZl_Hcsjv-3s03dOQL2lclM6RgJhqj_qGX_xHem726SI48ZJnQ2-9vWSA2SeTm20JIZw0bK-3Lpws374a9eQnGPn-Vh5f_ct2jw1_K0o7a4/s16000/98105940_1166435257044148_8531842487851941888_n.jpg" /></a></div><p></p><p style="text-align: justify;">Później już było tak samo. Czerwony szlak i przyjemny powrót pod Andrzejówkę. Nie rozpieszczała nas tylko pogoda, zssyłajac czasem słońce czasem deszcz. Przed dojściem do celu, widząc jednak te dzikie tłumy pod schroniskiem (trudno byłoby między zaparkowane auta wcisnąć choćby źdźbło trawy) postanowiliśmy trochę posiedzieć na polanie jedynie z widokiem na Przełęcz Trzech Dolin. </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_JI7kgBQGJh0iw2ABUYN04EcZILN0l-z66KlfrqTVYQtl3vEjcfa7sbPFF0iGJ8GRXidstwD60dGJ2-uP0LunK0x3GtKmBgw4JCg7bEql74-ZFGXXrkLLuk967kdCT35j_hJz3C1kf3I/s480/98731900_246882159956947_771141256075018240_n.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="360" data-original-width="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_JI7kgBQGJh0iw2ABUYN04EcZILN0l-z66KlfrqTVYQtl3vEjcfa7sbPFF0iGJ8GRXidstwD60dGJ2-uP0LunK0x3GtKmBgw4JCg7bEql74-ZFGXXrkLLuk967kdCT35j_hJz3C1kf3I/s16000/98731900_246882159956947_771141256075018240_n.jpg" /></a></div><p></p>tofkahttp://www.blogger.com/profile/10349247351856055673noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8451941807408790202.post-18678287618275201122020-09-01T14:21:00.001+02:002020-09-01T14:21:11.469+02:00Rudy KO-wiec i zgubiona droga na Zamek Cisy<p style="text-align: justify;"><span style="font-size: 18px;">Jeszcze przed wybuchem paniki związanej z "koronką", zamknięciu przed nami lasów i całym lock downem udało nam się wyruszyć na wiosenną wyprawę w nieznane. Nie w komplecie, z różnymi wielkopostnymi postanowieniami u mnie i u Kamila i trochę "na pałę", bo bez wiedzy, jak dotrzeć do Strugi po budowie obwodnicy Szczawna-Zdroju, ale uśmiechnięci, pełni werwy i w dobrych humorach. A to w końcu najważniejsze.</span></p><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhob-5FfoXw7JXa6C7zoTxL_nE4pvNcqCC_WM3iFEg9gPW_-Bib-BdT9zhZWn4VSJyYbSxRdAoehcy10xDY9LDEH7WvemEE6VcEmtD8fKebliC__KOqXOdaHnLDtDQNiFkA0tvTzzvwtTs/s480/87953798_2669710793257046_8711208108908609536_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="360" data-original-width="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhob-5FfoXw7JXa6C7zoTxL_nE4pvNcqCC_WM3iFEg9gPW_-Bib-BdT9zhZWn4VSJyYbSxRdAoehcy10xDY9LDEH7WvemEE6VcEmtD8fKebliC__KOqXOdaHnLDtDQNiFkA0tvTzzvwtTs/s0/87953798_2669710793257046_8711208108908609536_n.jpg" /></a></div><span style="font-size: 18px;"><p style="text-align: justify;">I tak właśnie ruszyliśmy z Piaskowej Góry, kierując się miastem w stronę majaczącego na horyzoncie marketu Tesco. Tuż za nim, ruszyliśmy w pola, by miedzą, przechodzącą w szlak czerwony, dostać się do drogi krajowej nr 375, przy której znajduje się Pomnik Ułanów Nadwiślańskich. Poczytaliśmy o bitwach napoleońskich, popatrzyliśmy na pomnik i zaczęliśmy się zastanawiać jak dotrzeć (bez cofania się czerwonym szlakiem nazad w stronę Tesco i Podzamcza) dotrzeć do Strugi i ruszyć niebieskim szlakiem na ruiny Zamku Cisy.</p></span><p></p><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvDGkSViMCT6KZflAUZMaImLh6vEuq50VXhAGNeN6SUV7X_ZUYkdM1AaKoaig8qJJg_lIznuFmXT_jIGnQINIOCzKS8KYzzjZTj5sTLZ9NZGROwDBoRpAQycQh1Tl4mQ3VxiEYD8eWifM/s480/88056141_212020563492264_4210151853796622336_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="360" data-original-width="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvDGkSViMCT6KZflAUZMaImLh6vEuq50VXhAGNeN6SUV7X_ZUYkdM1AaKoaig8qJJg_lIznuFmXT_jIGnQINIOCzKS8KYzzjZTj5sTLZ9NZGROwDBoRpAQycQh1Tl4mQ3VxiEYD8eWifM/s0/88056141_212020563492264_4210151853796622336_n.jpg" /></a></div><span style="font-size: 18px; text-align: left;"><p style="text-align: justify;"><span style="text-align: left;">Wszystkie oczy spoczęły na mnie, jako na nadwornym KO-wcu i chcąc, nie chcą poprowadziłam drużynę (pierścienia?) ostępami leśnymi w stronę (jak zgubnie sądziłam) centrum Strugi. Po ostępach leśnych przyszedł czas na pobocze drogi, a tym samym asfalt. I w sumie ok, wiedziałam, że tak będzie, nie spodziewałam się tylko, że pomylę drogi krajowe o jeden numerek i w efekcie będziemy musieli zrobić kilka kilometrów więcej (5-6), by dotrzeć pod Pałac w Strudze. Wszyscy orzekli, że wszystkiemu winien mój zmieniony kolor włosów (tak, tak przefarbowałam się na rudo, a wiadomo, że co rude to fałszywe).</span></p></span><p></p><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1w48L1N4orHoyu602jjKMqErBPGVWvZWy-_OigeNHOsI_dmxUtB-C6BOyrqDoy-jOLYqDKuunVzN5BTYjAjbQJuZE-0JD29Y9s9gEnv-tdHs5iCX6fPOuE1__85fSImDlU6jdZ9E1VZU/s480/87954887_1558017257686844_1524604834781593600_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="480" data-original-width="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1w48L1N4orHoyu602jjKMqErBPGVWvZWy-_OigeNHOsI_dmxUtB-C6BOyrqDoy-jOLYqDKuunVzN5BTYjAjbQJuZE-0JD29Y9s9gEnv-tdHs5iCX6fPOuE1__85fSImDlU6jdZ9E1VZU/s0/87954887_1558017257686844_1524604834781593600_n.jpg" /></a></div><span style="font-size: 18px;"><p style="text-align: justify;">Gdy w końcu dotarliśmy pod Pałac (na szczęście w połowie ul. Głównej znaleźliśmy się na właściwym, niebieskim szlaku), poczułam się pewniej i dziarsko poprowadziłam towarzyszy w pola i lasy, aż po same ruiny zamczyska.</p></span><p></p><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgnvcOLbbHuH3meR5Y4zXcqpmF2gaIKhmj5ZC8mDQD2KeBQ0NOjeKgoshqEVqYExMPhEYC-FVQDJgTLd51iTMpxwRwheEo4VO-a0SH2OEarBTyipx-e4IpFMm5l3Mbtxrhyphenhyphen_MuKOZSOrMk/s480/88009054_508987230002128_6752875924431044608_n.jpg" imageanchor="1" style="font-size: 18px; margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="360" data-original-width="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgnvcOLbbHuH3meR5Y4zXcqpmF2gaIKhmj5ZC8mDQD2KeBQ0NOjeKgoshqEVqYExMPhEYC-FVQDJgTLd51iTMpxwRwheEo4VO-a0SH2OEarBTyipx-e4IpFMm5l3Mbtxrhyphenhyphen_MuKOZSOrMk/s0/88009054_508987230002128_6752875924431044608_n.jpg" /></a></div><span style="font-size: 18px;"><div><span style="font-size: 18px;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;">Ruiny jak stały, tak stoją. Przykre jest tylko jak z okolicą obeszli się "turyści". Most rozebrany, śmieci... szkoda słów. Wejście wygląda całkowicie inaczej niż to, które pamiętam z naszej ostatniej wizyty. Z większym więc trudem wleźliśmy na teren ruin, by w wyznaczonym miejscu rozpalić ogień i zagrzać jadło, tym razem bezmięsne (tak, tak to te wielkopostne postanowienia). Były więc tosty, pierogi w sosie pomidorowym i sałatka z chlebowymi paluchami. Nic dodać, nic ująć, tylko jak zawsze pysznie.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUIsO_d74YMmTJWK_fDV-jelq1p5pQ1TQ7Pqx66HUNfAEokEr0T-kDIbcEzdoueqc1EFofbd63UjkdQCyA3Ph37DvNl3TkVXT4c-tzPEWGh17py7mO0jgnxdBhyN_OsNk9PJgG8PD1l_U/s432/87962557_204386877302184_8102992305448812544_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="432" data-original-width="324" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUIsO_d74YMmTJWK_fDV-jelq1p5pQ1TQ7Pqx66HUNfAEokEr0T-kDIbcEzdoueqc1EFofbd63UjkdQCyA3Ph37DvNl3TkVXT4c-tzPEWGh17py7mO0jgnxdBhyN_OsNk9PJgG8PD1l_U/s0/87962557_204386877302184_8102992305448812544_n.jpg" /></a></div><br /><div style="text-align: justify;">Pojedli, popili, odpoczęli i postanowili iść dalej. Najpierw ruszyliśmy szlakiem zielony, by po chwili wejść na szlak czerwony. Droga była przyjemna: płaska i bez asfaltu. Widoki za to niezbyt przyjemne, bo po wichurach, które chwilę wcześniej przeszły przez miasto część drzew powalona była jak zapałki. Dalej nogi powiodły nas na szlak żółty (tu jeden z naszych psiurów uznał, że pindoli, nie idzie, wylądował więc w plecaku u Marcina), a gdy naszym oczom ukazała się wielka płyta Podzamcza, ruszyliśmy na szagę, przez pola, przez ścierniska. Dodatkowe kilometry zdecydowanie zaczęły dawać się we znaki... Pęcherze, biodra i buty niektórym zaczęły odmawiać posłuszeństwa. I moja rudość przestała być już taka zabawna. Tym bardziej że do domu brakowało na jakieś 6 kilometrów. A przecież jesteśmy ambitni i do wielkiej szyby nie wsiądziemy, bo jak to!</div></span><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjrum8GeVPMvs7REmFTL_qWQbseuhpnV3PlmKUzl9HIXYDC_RYPcjDa6Q4gOcwIt4NCcvL_0SpW6siqPzsogAsBHd6egmhCDEjqJeMH-Aw8dNuon1hcMWgn5Ay480VA8us3t3_2Nsj6uw/s480/89209193_478194013086701_2980134307542073344_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="360" data-original-width="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjrum8GeVPMvs7REmFTL_qWQbseuhpnV3PlmKUzl9HIXYDC_RYPcjDa6Q4gOcwIt4NCcvL_0SpW6siqPzsogAsBHd6egmhCDEjqJeMH-Aw8dNuon1hcMWgn5Ay480VA8us3t3_2Nsj6uw/s0/89209193_478194013086701_2980134307542073344_n.jpg" /></a></div><span style="font-size: 18px; text-align: left;"><p style="text-align: justify;"><span style="text-align: left;">Ciężko było, ale śmiesznie i jaki zdrowy sen po wszystkim!!!</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="text-align: left;">Punktacja GOT: S 10 - 11 pkt</span></p></span><p></p>tofkahttp://www.blogger.com/profile/10349247351856055673noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8451941807408790202.post-83471817637801666402020-06-21T10:22:00.002+02:002020-06-21T10:25:42.239+02:00Tanecznym krokiem na Wielką Sowę<div style="text-align: justify;">Oczywiste jest, że po zamknięciu sezonu 2019, musi przyjść czas na otwarcie sezonu 2020. Trasa może byle jaka, bo to tylko czerwony szlak prowadzący z Sokolca na Wielką Sowę, ale za to jaka dat: 1 stycznia (!).</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrqNNVO7UHidKRub1_VeuCZjkZibvHQP_ikhMeI8-lHOlNBr41UF5sO2STs4zGybt-lPmeXza3MRKKQjW53s6HGYKAh3AZlv8IwzcFvxw9ZB0HvXuUgeaAYzP61xboh033jDPcI7p_dBE/s987/IMG_20200101_133824.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="740" data-original-width="987" height="375" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrqNNVO7UHidKRub1_VeuCZjkZibvHQP_ikhMeI8-lHOlNBr41UF5sO2STs4zGybt-lPmeXza3MRKKQjW53s6HGYKAh3AZlv8IwzcFvxw9ZB0HvXuUgeaAYzP61xboh033jDPcI7p_dBE/w500-h375/IMG_20200101_133824.jpg" width="500" /></a></div><div><br /></div><div style="text-align: justify;">Czerwony szlak poprowadził nas na Wielką Sowę bez większych niespodzianek. Pogodna była piękna: biało i słonecznie. Jedyny minus to ubity śnieg, miejscami z warstewką lodu... niedostosowane buty do takiej nawierzchni poważnie dawały się we znaki podczas spaceru. Już pierwsze podejście pod Schronisko Orzeł nie było wesołe. Ale im wyżej, tym spokojniejsze wzniesienie i mniejsze problemy.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiArXUNqazZFcGfOkd0wdRt_x1tPn8b1a9ADfrPOSYahzkHwFlRQF7hwL8wj5Yg9-QtTqefnnJE-5jdvM_5qdtpqTKHr0LQtrjU6xj-wDp-y1RU5xBe6vYQavEybvhjs_slp1uNBcwWZj4/s740/IMG_20200101_125209.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="740" data-original-width="555" height="500" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiArXUNqazZFcGfOkd0wdRt_x1tPn8b1a9ADfrPOSYahzkHwFlRQF7hwL8wj5Yg9-QtTqefnnJE-5jdvM_5qdtpqTKHr0LQtrjU6xj-wDp-y1RU5xBe6vYQavEybvhjs_slp1uNBcwWZj4/w375-h500/IMG_20200101_125209.jpg" width="375" /></a></div><div><br /></div><div style="text-align: justify;">Na szlak weszliśmy stosunkowo wcześnie, bo między godziną 9 a 10. W związku, z czym tłumów nie było ani podczas marszu, ani na samym szczycie. Udało nam się nawet zając miejsca siedzące przy pozostałościach sylwestrowego ogniska. Obaliliśmy wino musujące (a jakże — prosto z butelki), pożarliśmy bagietki z pasztetem (a jakże — wszystko domowe). I tak powitaliśmy nowy rok i nowy sezon w górach.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Z uwagi śliskiej nawierzchni schodzenie momentami okazało się drogą przez mękę — szczególnie dla mnie i dla Kamila. Basia uznała, że w ramach karnawału to ona zejdzie tanecznym krokiem, bo nie dość, że to pomaga, to jeszcze jest weselej. A my przyśpiewując Basi (a jakże, iście karnawałowo — Tequilę) dreptaliśmy grzecznie do Sokolca.</div><div><br /></div><div style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="765" data-original-width="432" height="625" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiKelHWGsnh3w2Qv1onFy1ysz-sHDtBnRXhWQgBdCmU603XDpGD5O-HYBlcOGsZtS7OkfxjTBHOU-DGOJVT7JY06XSo86vqccYVxsUm4SYT-ZVQmIYy0whB1xkq4WU4P6O_mIvy5TX-13w/w354-h625/82297122_929595714108505_4574716739534716928_n.jpg" width="354" /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Bez zbędnych przystanków, w iście ekspresowym tempie, po raz kolejny (a na pewno nie ostatni) wpisaliśmy na listę zdobytych szczytów Wielką Sowę. I może teraz każdy Nowy rok rozpoczniemy w górach... kto wie, kto wie?</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Ps. Tylko Kret jakiś nie w sosie i wędrował swoimi ścieżkami, bo nie dość, że buty śliskie, to jeszcze jego zielona strzała wystawiła podczas drogi do Sokolca kopyto... Cóż! Czasami i tak bywa.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Punktacja GOT: S11 - 10 pkt</div>tofkahttp://www.blogger.com/profile/10349247351856055673noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8451941807408790202.post-32716913058085819952020-06-17T22:21:00.003+02:002020-06-17T22:23:58.206+02:00Mordercza Waligóra i Špičák<font face="sans-serif"><span style="background-color: white;"><i><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: 14px;"><font color="#eeeeee">Nadszedł czas na zamkniecie sezonu. Na ostatnią wycieczkę 2019 roku wybraliśmy Waligórę i Ruprechtický Špičák w górach Kamiennych. Wybór tym bardziej znamienny, że wpadliśmy na jakże genialny, choć niezbyt oryginalny pomysł zdobycia Korony Sudetów. A co! Nie stać nas?</font></span></div><div><span style="font-size: 14px;"><font color="#eeeeee"><br /></font></span></div><div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjuSsWOW3YFh79Q2fIF6_efKJCKre5cAUtUBRUf8bP9tt4VMlmlsWXRmltTUEMXOalH3qa6Z6OGZvfNRaPqoBsYhfWIBctudg-uvL9hzVUJw1a0Cuyf3ovcY51eDlo6IWicPndOJab3p6M/s1728/76717428_487441971862391_6494355950189674496_n.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><font color="#eeeeee"><img border="0" data-original-height="1296" data-original-width="1728" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjuSsWOW3YFh79Q2fIF6_efKJCKre5cAUtUBRUf8bP9tt4VMlmlsWXRmltTUEMXOalH3qa6Z6OGZvfNRaPqoBsYhfWIBctudg-uvL9hzVUJw1a0Cuyf3ovcY51eDlo6IWicPndOJab3p6M/w640-h480/76717428_487441971862391_6494355950189674496_n.jpg" width="640" /></font></a></div><span style="font-size: 14px;"><font color="#eeeeee"><br /></font></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: 14px;"><font color="#eeeeee">Zaczęło się spokojnie od parkingu pod Andrzejówką i wkroczeniu na niebieski szlak. Droga była szeroka, zdobywaliśmy lekkie wzniesienie bez większego wysiłku, by wreszcie dotrzeć do Rozdroża pod Waligórą i zmienić kolor szlaku na czarny. I tu dalej bez większych ekscesów, raz delikatnie w górę, raz w dół. Trasa mijała przyjemnie, tym bardziej że szlak pusty i pierwszy raz zabraliśmy na wycieczkę nasz psi przychówek. </font></span></div><div><span style="font-size: 14px;"><font color="#eeeeee"><br /></font></span></div><div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimWFVcTTKXUwHxhCzYTTo1D-9eQY25l5oO6UdYy6P2feknjH0lS7wWghMHtmq2xjegOGP6uQQo7DK1aHL5wUc5rCDNlS8PIs4wnDnYzkgGP8PQ5MrtUvmlBbQyDLQAV5QabL06xLnjUjI/s1728/78746507_928480380871986_8597074433963720704_n.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><font color="#eeeeee"><img border="0" data-original-height="1296" data-original-width="1728" height="375" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimWFVcTTKXUwHxhCzYTTo1D-9eQY25l5oO6UdYy6P2feknjH0lS7wWghMHtmq2xjegOGP6uQQo7DK1aHL5wUc5rCDNlS8PIs4wnDnYzkgGP8PQ5MrtUvmlBbQyDLQAV5QabL06xLnjUjI/w500-h375/78746507_928480380871986_8597074433963720704_n.jpg" width="500" /></font></a></div><span style="font-size: 14px;"><font color="#eeeeee"><br /></font></span></div><div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh27qTOEAta8nUTLSS7JRoeeROoYE_ymTLXnmYRzErSLBFKETPqILE_PtzDiwMmPBMS6cyPv9RY1dlIwdVkoOaDtSXl3F6csbWsjgSmDRbf99k4Po_k0CFXmryV0IL0aV1bQOWWMqCzsCI/s1728/76793181_441257686574076_5247522447330115584_n.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><font color="#eeeeee"><img border="0" data-original-height="1728" data-original-width="1296" height="500" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh27qTOEAta8nUTLSS7JRoeeROoYE_ymTLXnmYRzErSLBFKETPqILE_PtzDiwMmPBMS6cyPv9RY1dlIwdVkoOaDtSXl3F6csbWsjgSmDRbf99k4Po_k0CFXmryV0IL0aV1bQOWWMqCzsCI/w375-h500/76793181_441257686574076_5247522447330115584_n.jpg" width="375" /></font></a></div><span style="font-size: 14px;"><font color="#eeeeee"><br /></font></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: 14px;"><font color="#eeeeee">Dotarliśmy na Przełęcz pod Granicznikiem. Szałas zachęcał do odpoczynku, ale że kilometrów zrobiliśmy niewiele, a i chyba najgorsza część wycieczki przed nami, bez zbędnych przestojów ruszyliśmy przed siebie. Szlak niebieski prowadził granica Polsko-Czeską, początkowo lekko w górę i pokonywaliśmy go bez większego wysiłku. Pod samym Špičákiem szybka zmiana szlaku na żółty, a wraz z nią mordercze podejście pod szczyt. I tu okazało się, że najlepszą kondycję mają nasze zwierzaki i ... Jola. Reszta sapała, reszta pufała, jak lokomotywa Tuwima. Gdy w końcu z wielkim mozołem udało się wdrapać na szczyt ,okazało się, że pieruńsko wieje - szczególnie na wieży widokowej. I mimo że pogoda dopisała (mimo końca listopada), a widoczność była świetna, do długo tam nie zabawiliśmy. W oczekiwaniu na Krecika obaliliśmy trochę wiśniówki (kto mógł, to mógł, my z Ulą jako kierowczynie obeszłyśmy się ino smakiem), posililiśmy się białą czekoladą i już w komplecie cyknęliśmy pamiątkową fotkę pod szczytową tabliczką. </font></span></div><div><span style="font-size: 14px;"><font color="#eeeeee"><br /></font></span></div><div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnXfKkVMKMol9xo7n8ir0NixZ4yhsnx0fSs0tvPVz8w8VGmOUlAypzRRYviIKff-8X0f3DOIw4s32dYzK8ow4pfNkwu6d3ZSxX9pPcWbPB5peZJKy7AELX9YO-9k6f9yNG037Q4HbQfEk/s1728/74376556_1376401855869588_2333659966201659392_n.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><font color="#eeeeee"><img border="0" data-original-height="1728" data-original-width="1296" height="500" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnXfKkVMKMol9xo7n8ir0NixZ4yhsnx0fSs0tvPVz8w8VGmOUlAypzRRYviIKff-8X0f3DOIw4s32dYzK8ow4pfNkwu6d3ZSxX9pPcWbPB5peZJKy7AELX9YO-9k6f9yNG037Q4HbQfEk/w375-h500/74376556_1376401855869588_2333659966201659392_n.jpg" width="375" /></font></a></div><span style="font-size: 14px;"><font color="#eeeeee"><br /></font></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: 14px;"><font color="#eeeeee">Droga powrotna jak zwykle okazała się gorsze. Ostatecznie wchodzenie zawsze okazuje się łatwiejsze niż schodzenie. Po dotarciu do Granicznika popas przy szałasie był zdecydowanie wskazany. Jak zawsze było ognisko, była wyżerka i to ku zdziwieniu i uciesze mijających nas turystów. Kiedy usta Jolki przybrały kolor dojrzałych jagód, a drgawek luny nie ukoił ani komin Marcina, ani kolana Jolki, uznaliśmy, że czas ruszać dalej. </font></span></div><div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfmrgeOdL0mL8rkqOiRkADocE00ITULr7Cq1d48oUwZe7gR5aXDXnLn3wwl6ahIcJKdRwXdT1Aa8_BgS-0O92sbGTOIA3cTcvAWY2O8a0WOb500jny3yiFhkjGOa9NUKf9KQq8bA2qLC8/s1728/76653009_280581026175719_866557716947009536_n.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><font color="#eeeeee"><img border="0" data-original-height="1296" data-original-width="1728" height="375" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfmrgeOdL0mL8rkqOiRkADocE00ITULr7Cq1d48oUwZe7gR5aXDXnLn3wwl6ahIcJKdRwXdT1Aa8_BgS-0O92sbGTOIA3cTcvAWY2O8a0WOb500jny3yiFhkjGOa9NUKf9KQq8bA2qLC8/w500-h375/76653009_280581026175719_866557716947009536_n.jpg" width="500" /></font></a></div><span style="font-size: 14px;"><font color="#eeeeee"><br /></font></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: 14px;"><font color="#eeeeee">Wypoczęci, najedzeni ruszyliśmy dalej. Do Rozdroża pod Waligórą szliśmy tym samy, czarnym szlakiem. Tam zeszliśmy na szlak żółty i zaczęliśmy zdobywanie najwyższego szczytu w górach Suchych. Podejście było znośne, może nie łagodne, ale po wcześniejszej przygodzie ze Špičákiem poszło naprawdę gładko. Natomiast zejście do Andrzejówki było wręcz masakryczne. Kiedyś od tej strony razem z Krecikiem zdobywałam Waligórę, było ciężko... ale zejście to droga przez mękę. Stromo, i to diabelnie stromo, i mnóstwo łupka pod nogami. Trasa tragiczna, a na szczęście wszyscy przeżyli i w bólach dotoczyli się do Schroniska. A tam piwo, herbata, kawa i to w tej kolejności oraz ostatecznie wyproszenie nas, bo przecież jesteśmy z psami... </font></span></div><div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhV12-ndnK5QJ_W_nfamkg7dj1ACLh6gb7_CL1glQ6rhIDrYjtHKEjrv4iD7t3IUnC3doVfVpM2LQVcw92tykpcoGlhihB27bckwTF8lb0Z8R4XaTxCzDvM_Gfx__BlWJDiOCuNE2XYBkE/s1728/78077155_628228874379000_947308896022691840_n.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><font color="#eeeeee"><img border="0" data-original-height="1296" data-original-width="1728" height="375" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhV12-ndnK5QJ_W_nfamkg7dj1ACLh6gb7_CL1glQ6rhIDrYjtHKEjrv4iD7t3IUnC3doVfVpM2LQVcw92tykpcoGlhihB27bckwTF8lb0Z8R4XaTxCzDvM_Gfx__BlWJDiOCuNE2XYBkE/w500-h375/78077155_628228874379000_947308896022691840_n.jpg" width="500" /></font></a></div></div><div><span style="font-size: 14px;"><font color="#eeeeee"><br /></font></span></div><div><span style="font-size: 14px;"><font color="#eeeeee">Mimo kilku momentów grozy zamknięcie sezonu zdecydowanie nam się udało. </font></span></div><div style="font-size: 14px;"><font color="#eeeeee"><br /></font><br /></div></i></span></font>tofkahttp://www.blogger.com/profile/10349247351856055673noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8451941807408790202.post-33326498527961300972020-05-17T18:33:00.000+02:002020-05-17T18:33:22.098+02:00Czkawka dinozaura wśród kolorowych jezior<div style="text-align: justify;">Kolejna jesienna wyprawa zaprowadziła nas znowu w Rudawy Janowickie. Październikowy wybór padł na popularne Kolorowe Jeziorka, ale zdobywane z trochę dalszej odległości niż parking w Wieściszowicach.</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivWoDPhbQNjNMxPYGTRr3PEOOKyYRK_VSpUktifHOmsRMwcfG2LzaVZGKcyKXlvaEcpPlpZ9p1nP_RIf8cSDvOwJDaDaorMx7Ze7klP6MC0NjVrw7rl7tnU5TucWQcsMxuPMPscVsO-ig/" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1500" data-original-width="2000" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivWoDPhbQNjNMxPYGTRr3PEOOKyYRK_VSpUktifHOmsRMwcfG2LzaVZGKcyKXlvaEcpPlpZ9p1nP_RIf8cSDvOwJDaDaorMx7Ze7klP6MC0NjVrw7rl7tnU5TucWQcsMxuPMPscVsO-ig/w640-h480/73325269_542443026329016_2730956836357275648_n.jpg" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div><span style="text-align: justify;">Wyprawę zaczęliśmy od pociągu relacji Wrocław-Jelenia Góra. Wysiadka w Ciechanowicach (kolejna Sudecka stacja widmo) i od razu obranie niebieskiego szlaku. Początek poprowadził nas asfaltowa drogą, która (na szczęście) bardzo szybko zamieniła się w drogę-ścieżkę pośród pól. Szlak zupełnie bez przewyższeń, wędrowało się wiec przyjemnie ze słońcem grzejącym plecy. Trafił się wprawdzie oprysk jakimś śmierdzącym gównem, ale traktor szybko zostawiliśmy za sobą i spokojnie delektowaliśmy się świeżym powietrzem. </span></div><div><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAp8N_zn1l918itoBrywbVni76-egOgWwSCClIpz8ycLIIxDJSLbiL6T3ojMOIGGcO_w4RLP2KcJS1kfx1hw29NdE-CnJsfL31_hTecfdK6df9ULUJzFrTbzo8cURNpvcMmlPOQgGCzKU/" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1296" data-original-width="1728" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAp8N_zn1l918itoBrywbVni76-egOgWwSCClIpz8ycLIIxDJSLbiL6T3ojMOIGGcO_w4RLP2KcJS1kfx1hw29NdE-CnJsfL31_hTecfdK6df9ULUJzFrTbzo8cURNpvcMmlPOQgGCzKU/w640-h480/73204607_407413913506368_2765437744342630400_n.jpg" width="640" /></a></div><div><br /></div><div><span style="text-align: justify;">Tak było do samych Wieściszowice, gdzie znowu wyszliśmy na asfalt. W wiosce odwiedziliśmy niewielki lokalny sklepik (ot z ciekawości, by przekonać się, czy nie ma jakiś miejscowych niespodzianek) i podążyliśmy za wielkimi drogowskazami kierującymi zielonym szlakiem pieszym wprost na Kolorowe Jeziora. W momencie kiedy parkingi zaczęły wyrastać wokół nas, jak grzyby po deszczu, zaczęliśmy niebyt forsowną wspinaczkę. </span></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5Gw3WRZr1nx2rEIpqdLgCc9uc_f6cVm3yilhLYfyHcEqmKO_k3iZHS-FVCjZYa_uxzyPdDYTLTT14njQIU-pXJbiAZ4h4xw7NdxPd2fcOxzccVe9bc-K6WiS9ycsI3D_XSpNj0PYlGNc/" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1296" data-original-width="1728" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5Gw3WRZr1nx2rEIpqdLgCc9uc_f6cVm3yilhLYfyHcEqmKO_k3iZHS-FVCjZYa_uxzyPdDYTLTT14njQIU-pXJbiAZ4h4xw7NdxPd2fcOxzccVe9bc-K6WiS9ycsI3D_XSpNj0PYlGNc/w640-h480/72975980_2445987902137168_1236987981823213568_n.jpg" width="640" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Chwilę po wejściu do lasu dotarliśmy do celu. Miejsce urokliwe i pewnie z tego powodu oraz łatwego dostępu licznie odwiedzane przez turystów. Warto wiedzieć, że jeziorka to pozostałość po starych wyrobiskach pirytu, który w Wieściszowicach wydobywany był od XVIII w. I to własnie wydobywanej rudzie woda która zajęła stare wyrobiska, zawdzięcza swoją barwę. </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEga9B71u4fiKcMf5VKCg_MopU-C6FoRt9qmr4ELvbhXzWYEOSt7R80P5iK-Sd2Gd9YFn0Kmkak5P4SUJz991RyJRDD41u2nilqYx1ckvr2t5qt7x-9v8h5ei5rGYDxksdhFQNKIdyW-h1A/" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1296" data-original-width="1728" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEga9B71u4fiKcMf5VKCg_MopU-C6FoRt9qmr4ELvbhXzWYEOSt7R80P5iK-Sd2Gd9YFn0Kmkak5P4SUJz991RyJRDD41u2nilqYx1ckvr2t5qt7x-9v8h5ei5rGYDxksdhFQNKIdyW-h1A/w640-h480/74604655_1207631682763356_435665110090907648_n.jpg" width="640" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Lawirując między jeszcze niezbyt licznym tłumkiem, odwiedziliśmy wszystkie kolorowe wody. Barwy gdzieś tam majaczyły, ale przeraża trochę ilość wody, a raczej jej widoczny brak. Przykre to i jednak wskazuje, że obecnie zdecydowanie mamy do czynienia z suchymi latami. </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqYvw8OIUaxMj8dlwThO4vH-rCI2d4IHz49xUhAGG8J_57Mp2pDde6h0VQGTAz0T8Lqri_xCzmXoxfc_xkYNYOtn_J641CvRQlc31yBeTzC0dOQCiSUN-dIlsY5CTWJz4-6NA99NzWV7Q/" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1296" data-original-width="1728" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqYvw8OIUaxMj8dlwThO4vH-rCI2d4IHz49xUhAGG8J_57Mp2pDde6h0VQGTAz0T8Lqri_xCzmXoxfc_xkYNYOtn_J641CvRQlc31yBeTzC0dOQCiSUN-dIlsY5CTWJz4-6NA99NzWV7Q/w640-h480/72827211_1056672991331170_4568192052851900416_n.jpg" width="640" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Po wędrówce między skałami i nad lazurowymi, żółtymi i purpurowymi wodami postanowiliśmy rozbić niewielki obóz. Z racji, że jesteśmy bardzo grzeczni, nie było mowy o ognisku, bo i miejsc wyznaczonym żadnych. Padło więc na suchy prowiant, który nie okazał się zbyt liczny. Za to pustych butelek trochę naprodukowaliśmy. Było dużo śmiechu, a chipsy nigdy nie smakowały tak dobrze. Do tego ser pleśniowy i super zdrowe kamilowe kim-chi.</div><div><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_IlEnU-P5lEhnR5qFONbE9G1RKUBB3_BGV6yLjzGG37AmwWk05vQVUakNGseA9TLJyveEibeRv9HqIE9nhA2oKLdm4YCxd4gEp6E3V00bsXMLTMYAPIPUrivauempWQjztco6W7RYS_Y/" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1296" data-original-width="1728" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_IlEnU-P5lEhnR5qFONbE9G1RKUBB3_BGV6yLjzGG37AmwWk05vQVUakNGseA9TLJyveEibeRv9HqIE9nhA2oKLdm4YCxd4gEp6E3V00bsXMLTMYAPIPUrivauempWQjztco6W7RYS_Y/w640-h480/75474171_2951220534896890_1221721297231282176_n.jpg" width="640" /></a></div><div><br /></div><div style="text-align: justify;">Przyszedł czas na drogę powrotną, tym bardziej, że wokół nas tłum zdecydowanie gęstniał. Ruszyliśmy więc nazad zielonym szlakiem do Wieściszowic. Basię przez całą drogę męczyła niewiarygodna czkawka, na która nie pomagało picie, straszenie, jedzenie... dopiero pomogło siku w toi-toiu przy stoisku gastronomicznym. Wędrowaliśmy więc kilkanaście ładnych minut z kobietą wydająca dźwięki przywodzące na myśl dinozaura, a mijający nas ludzie wyszczerzali zęby w uśmiechu od ucha do ucha. </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-iobyE-fWPM6OwjCHn2-cVqluDduSkRk2tuKn_467mD4PAEwB6_mE1zUJR2W0ElzvKQQyr9MxC5lEgCTAjWFi9XppvZMYH6rJ_YktWxkfah2oP1AQhNZSUUAYGU7zftbkEHmVa4wAYQE/" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1728" data-original-width="1296" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-iobyE-fWPM6OwjCHn2-cVqluDduSkRk2tuKn_467mD4PAEwB6_mE1zUJR2W0ElzvKQQyr9MxC5lEgCTAjWFi9XppvZMYH6rJ_YktWxkfah2oP1AQhNZSUUAYGU7zftbkEHmVa4wAYQE/w480-h640/73403895_2440384436249690_1971525864449376256_n.jpg" width="480" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">W Wieściszowicach tym razem zostaliśmy na zielonym szlaku, zdecydowanie mniej ciekawym niż niebieski, bo prowadzącym głównie poboczem całkiem ruchliwej drogi. Chwilę odbiliśmy w ostępy polne by przejść miedzą, ale jednak głównie szliśmy asfaltem. Szczęście w nieszczęściu było takie, że do Marciszowa dotarliśmy bardzo szybko. Dotarcie na dworzec kolejowy zajęło nam może 45 minut.</div><div><br /></div><div><i>Punktacja GOT (So8): 12 pkt</i></div><div><i>Ciechanowice-Wieściszowice: 5 pkt</i></div><div><i>Wieściszowice - Purpurowe Jeziorko: 2 pkt</i></div><div><i>Purpurowe Jeziorko - Wieściszowice: 1 pkt</i></div><div><i>Wieściszowice - Marciszów: 4 pkt</i></div>tofkahttp://www.blogger.com/profile/10349247351856055673noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8451941807408790202.post-76510063521738825832020-04-05T12:28:00.000+02:002020-04-05T14:09:17.773+02:00Szczytowe burgery i kruk na stoku<div style="text-align: justify;">
Po dwutygodniowej przerwie znowu jako KO-wiec sprawdzał się Marcin. Znowu padło na jego tereny, bo z Boguszowa ruszyliśmy na Dzikowiec.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zbiórka na Krakowskim, a właściwie na skrzyżowaniu, na graniczy Wałbrzycha i Boguszowa. Później spacer na stację kolejową Boguszów-Gorce Wschód z pysznymi waflami z masą korówkową po drodze (dzieło Marcina), by tam zrobić krótki postoju na łyk talentu w postaci naleweczki Barbary. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEge2xwujBvrCqhL3BA7YWhDFCcQWbiCm550mFKz_ggWyM8aLXEPWE0jQn37QvlwTAKQw4ewxkMGEgxzm_v7xghZRUjQCdt7phhOs_m576E21HKEKh7WQojpKMmodG74hXYdoYu91dYTAQQ/s1600/70917148_527474844685277_5752238953524625408_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEge2xwujBvrCqhL3BA7YWhDFCcQWbiCm550mFKz_ggWyM8aLXEPWE0jQn37QvlwTAKQw4ewxkMGEgxzm_v7xghZRUjQCdt7phhOs_m576E21HKEKh7WQojpKMmodG74hXYdoYu91dYTAQQ/s640/70917148_527474844685277_5752238953524625408_n.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Komu w drogę temu kopa, po wąskich, bocznych uliczkach Boguszowa i Lesieńca nadszedł czas na polne drogi, które poprowadziły nas prosto do lasu. Niektórym ulżyło, bo mogli iść na siku. Niektórzy mieli jeszcze więcej powodów do radości, bo ściągając spodnie przyuważyli całą, zgrabną rodzinę podgrzybków - nawoływania Basi po prostu nie da się zapomnieć. Wędrowaliśmy trochę błotem, trochę szlakiem (ale Marcin już nas do tego przyzwyczaił na poprzedniej wyprawie), by ostatecznie wleźć na szlak niebieski, który miał nas doprowadzić do samego szczytu. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhkntX18a3PtyQ4qP1HDbTFGa4FG9Vk2SSWwvU42YrcqQrurok90_10HGBXGdE1Ono9twGNLhYR3kf_OuG6QKofQutFBJV_ZcGtb4BXX_DxnD04iixF5Yf7TDvunoACuKM4yMqbrCiHsc/s1600/71201445_2579640605420494_4222637955086286848_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="950" data-original-width="1600" height="380" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhkntX18a3PtyQ4qP1HDbTFGa4FG9Vk2SSWwvU42YrcqQrurok90_10HGBXGdE1Ono9twGNLhYR3kf_OuG6QKofQutFBJV_ZcGtb4BXX_DxnD04iixF5Yf7TDvunoACuKM4yMqbrCiHsc/s640/71201445_2579640605420494_4222637955086286848_n.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
I doprowadził, ale ostatnie proste wymagały od nas niemałego wysiłku... dlatego też niektórzy posilali się w trakcie podejścia czekolada... inni piwem, a jeszcze inni po prostu zdejmowali co grubsze okrycia wierzchnie. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjyxmoTf80nX3hpHvt8ZV7Z1p_IoV8yUca_nc5lVPEADQv6FqnU1x7aFFXTyyTEtcBb_aLIRN9iSXBUgiv1MaUXw_ELJcNdDSbkId6-DWaY8IhQQh5XzGzYAcxIPtCQH25YzvX_jDRvAjE/s1600/71896913_483907592162969_536489883976335360_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="955" data-original-width="1600" height="380" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjyxmoTf80nX3hpHvt8ZV7Z1p_IoV8yUca_nc5lVPEADQv6FqnU1x7aFFXTyyTEtcBb_aLIRN9iSXBUgiv1MaUXw_ELJcNdDSbkId6-DWaY8IhQQh5XzGzYAcxIPtCQH25YzvX_jDRvAjE/s640/71896913_483907592162969_536489883976335360_n.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W końcu dotarliśmy na górę. Po drodze zaczynały pokazywać się piękne widoki. Po wdrapaniu się na wieżę (bez Kamila, bo jego lęk wysokości nie pozwala na takie atrakcje), zrobieniu zdjęć i pokazywaniu cycków przez Marcina, z głośnym śmiechem zeszliśmy na dół, by wreszcie zacząć biesiadę właściwą. Dziś gotowali Panowie i trzeba przyznać, że nie byle co. Ja upiekłam bułki, Marcin przygotował mięso na burgery... i tak po rozpaleniu ogniska chłopcy zaczęli smażyć kotlety (otóż tak - Marcin zabrał ze sobą patenie), by później złożyć swoje misterne, burgerowe konstrukcje. Było pysznie i śmiesznie - i to nie tylko przez piwo i herbatkę z błotem z nalewki. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiq6igmI4NLOLvkASFIfLZjDBfRJ498-RYEYmvIKx6R7ahXL9k6NEhZ84P7GFn5vayM4GimtqfWna52Bb9R-X1PO9TaNaWw6msHfhNW2Km_iHp6Ds5zquu93g2TQhfwloTW_NZ89mQep8U/s1600/72078149_392931814717167_4991564111843164160_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiq6igmI4NLOLvkASFIfLZjDBfRJ498-RYEYmvIKx6R7ahXL9k6NEhZ84P7GFn5vayM4GimtqfWna52Bb9R-X1PO9TaNaWw6msHfhNW2Km_iHp6Ds5zquu93g2TQhfwloTW_NZ89mQep8U/s640/72078149_392931814717167_4991564111843164160_n.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
To jednak nie koniec przygód. Nie pamiętam kto pierwszy zakrzyknął, że schodzimy stokiem narciarskim, naprawdę nie pamiętam, kto pierwszy podchwycił to hasło. To chyba jednak nie ważne, ważne, że jak jeden mąż, albo osioł wszyscy ruszyliśmy stromym zboczem z górki na pazurki. Pewnym jest, że nasz śmiech niósł się bardzo daleko. A ból nóg i u co poniektórych zadów też, towarzyszył nam przez niemałą chwilę. Większość zeszła bez szwanku. Marcin jako jedyny obrał taktykę im szybciej, tym lepiej i upadał chyba 4 razy, wzbudzając u mnie i u Jolki salwy niepohamowanego śmiechu. W końcu wszyscy na dole, zmęczeni, ale szczęśliwi. I niektórzy wcale nie mieli dość - Barbara próbowała nam bowiem zaprezentować kruka... i jej jogowe wyczyny już całkiem powaliły nas na łopatki - dosłownie. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghue5Q39c2-mAKHl0sRCz6j_YKkAhqKFQJDYNrqKSeeScivzzXfX4RxjnS1ETiavH6OkYdfi2pcYuv1nGMOm9_Oxen4wwo5VBH6RdvS3HzOn-QeCkcqplej1l6_a4Yxj-YOHSHWSmne00/s1600/71781507_906907676344651_5644362612138311680_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghue5Q39c2-mAKHl0sRCz6j_YKkAhqKFQJDYNrqKSeeScivzzXfX4RxjnS1ETiavH6OkYdfi2pcYuv1nGMOm9_Oxen4wwo5VBH6RdvS3HzOn-QeCkcqplej1l6_a4Yxj-YOHSHWSmne00/s640/71781507_906907676344651_5644362612138311680_n.jpg" width="480" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Później już prosto do domu - z krótką wizytą w ośrodku Dzikowiec, chcieliśmy przybić pieczątki w GOT-owskich książeczkach... ale niestety się nie udało (pieczątki brak:( ). Odprowadziliśmy Ulę i Marcina na Krakowskie, a sami odczekaliśmy swoje na autobus. Dzik wyrył się w pamięci jako jedna z lepszych, a już na pewno najsmaczniejsza wycieczka. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Punktacja GOT (S09): 12 pkt</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Boguszów - Stary Lesieniec: 3 pkt (3,2 km)</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Stary Lesieniec - Dzikowiec: 6 pkt (5,8 km)</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Dzikowiec - Boguszów: 4 pkt</i></div>
tofkahttp://www.blogger.com/profile/10349247351856055673noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8451941807408790202.post-56136880388467098672020-03-08T18:06:00.000+01:002020-03-08T18:06:59.754+01:00Bober z kacem (Marciszów-Janowice Wielkie)<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwpwFpH_5a4-63qRyTPokQJLTaJgddadubSECnIKGQN9WY4MrW56-46M5Lf8sl58eiJsLo7oIjPBVaGvg1iyR7RXruKgTqeenaNAA5q6BDD2Pmt9OzmmQ0H9QEnljso16Y_iq8MCDcKz8/s1600/69827712_1630372767097341_8653415720463368192_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwpwFpH_5a4-63qRyTPokQJLTaJgddadubSECnIKGQN9WY4MrW56-46M5Lf8sl58eiJsLo7oIjPBVaGvg1iyR7RXruKgTqeenaNAA5q6BDD2Pmt9OzmmQ0H9QEnljso16Y_iq8MCDcKz8/s640/69827712_1630372767097341_8653415720463368192_n.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Na kolejną wycieczkę przyszło nam trochę czekać. Dla nas koniec sierpnia i połowa września okazała się sezonem urlopowym. W końcu w połowie września się udało. Z uwagi na tę przerwę oraz fakt, że wycieczka wypadała tuż po mojej suto zakrapianej imprezie służbowej, wybraliśmy lajtową trasę. Poza tym obiecałam sobie, że jesienią na pewno zabiorę ekipę w Rudawy Janowickie. Jak dodamy dwa i dwa, wyjdzie nam jak nic wyprawa doliną Bobru i piwo w Miedziance.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVuLdjr4ckGbK1Uz4lWiovqWF9FljIOs4gqabh-3b4CYhyphenhyphen8P6X45kf6d9id1wvm1KT91e13CrPQ_OYZ7p88buIoODJKiJYm2qLwdhWcphvHtgUClzWVbrqHxdC4zKv4Y-M2Bc3gO8ATGo/s1600/70906104_676659906167357_1904089092581228544_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVuLdjr4ckGbK1Uz4lWiovqWF9FljIOs4gqabh-3b4CYhyphenhyphen8P6X45kf6d9id1wvm1KT91e13CrPQ_OYZ7p88buIoODJKiJYm2qLwdhWcphvHtgUClzWVbrqHxdC4zKv4Y-M2Bc3gO8ATGo/s640/70906104_676659906167357_1904089092581228544_n.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dwa lata wcześniej zrobiliśmy tę trasę z Kamilem, ale idąc na odwyrtkę. Tym razem ruszyliśmy z Marciszowa i trzymając się żółtego szlaku ruszyliśmy wzdłuż Bobru. Szlak prowadzi trochę asfaltem (na szczęście nie bardzo ruchliwym) trochę polami i leśnymi ścieżkami. Jednym słowem dla każdego coś miłego. A wszystko to w pięknych, rzecznych okolicznościach przyrody.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmFDmti9DH9ge2SsrobmVyPCqcYoajpD-TwQLrd6riUBatb9q6cBhp4l45ZOjNJhsZ1VqXxiwxgdWBh4WDL6yIx7KaFvvxOiwxK0sLobV2Qpyr3ZrdqHqERjOjjn2oKeM3kb0VplHxOfc/s1600/70387831_397351817862098_7302200012501417984_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmFDmti9DH9ge2SsrobmVyPCqcYoajpD-TwQLrd6riUBatb9q6cBhp4l45ZOjNJhsZ1VqXxiwxgdWBh4WDL6yIx7KaFvvxOiwxK0sLobV2Qpyr3ZrdqHqERjOjjn2oKeM3kb0VplHxOfc/s640/70387831_397351817862098_7302200012501417984_n.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiyKmTyBn7eRMIg-JT5R0zi3ZntZlR_Pm7MTg6oEp9NtOnf5IZLV44OL0GxNOJMJTqwszmZKp2lJEz9gTBcvj3WZoZVlVOo8HG5BHbeYlgq3TZB9JYHfsUUNs8dC4IQ4Onvs4I_TaEl2vU/s1600/70092196_484654289023394_4142812624930734080_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiyKmTyBn7eRMIg-JT5R0zi3ZntZlR_Pm7MTg6oEp9NtOnf5IZLV44OL0GxNOJMJTqwszmZKp2lJEz9gTBcvj3WZoZVlVOo8HG5BHbeYlgq3TZB9JYHfsUUNs8dC4IQ4Onvs4I_TaEl2vU/s640/70092196_484654289023394_4142812624930734080_n.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrpLil86iGGZyx-mgL3HX8UAaOa_qfEZQBstO9Xtf6BPDaPtcORcndACuI1ycHXXQYswXnFLNLjpKvpgPAUG81Bg1UvXY2TMwSWP-FeIa5BCeBFyR094155lSaq8wN6nbBhkmcq2vUP9o/s1600/70499809_2983262111747247_2360463164878880768_n.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="851" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrpLil86iGGZyx-mgL3HX8UAaOa_qfEZQBstO9Xtf6BPDaPtcORcndACuI1ycHXXQYswXnFLNLjpKvpgPAUG81Bg1UvXY2TMwSWP-FeIa5BCeBFyR094155lSaq8wN6nbBhkmcq2vUP9o/s400/70499809_2983262111747247_2360463164878880768_n.jpg" width="212" /></a>Nie da się pominąć faktu, że prawie udało mi się nie zwlec z łóżka (gdyby nie Kamil dogorywałabym w łóżkowym barłogu, jak Jola). Trochę wczorajsza, blada (a właściwie sino-koperkowa) i wymięta jednak wsiadłam do pociągu... Życie uratowały mi sławne już marcinowe racuchy pochłonięte już na dworcu w Marciszowie! Po kieliszeczku wiśniówki wróciłam do żywych i mogłam dziarskim krokiem wędrować pospołu z resztą. Prócz krów, owiec i innego, drobniejszego zwierzyńca naszym oczom ukazało się wesołe miasteczko w spoczynku z agentem 007 wyrysowanym na jednym z wozów. Minęliśmy też zabudowania pałacowe w Ciechanowicach. A dalej to już zwyczajowo "kura, kaczka, drób... O! Jest, widzę! Droga na Ostrołękę..."</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Droga biegła ciągle bez rysów i wygładów. Spokojnie, bez większego wysiłku pokonywaliśmy kilometr za kilometrem, zatrzymując się jedynie na śniadanie na trawie (Basia uraczyła nas pysznym kurczakiem nadziewanym jalapeno — pyszności).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgho6wKNAQ1SmEk9UCt-rZSmZOiNQfIgqq0S6GRVUEhILx3DyNuVrVp3C9EUO-aCTLROf6J7S0f9WDkd8xRbroqUgsJmrM_uuxfQ5PK8cbpS6tFxLXQWhDSJ1XeFzyTXUeXUuZD_oAWZhs/s1600/70413470_467541240499374_4283043362979708928_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgho6wKNAQ1SmEk9UCt-rZSmZOiNQfIgqq0S6GRVUEhILx3DyNuVrVp3C9EUO-aCTLROf6J7S0f9WDkd8xRbroqUgsJmrM_uuxfQ5PK8cbpS6tFxLXQWhDSJ1XeFzyTXUeXUuZD_oAWZhs/s640/70413470_467541240499374_4283043362979708928_n.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W Janowicach zboczyliśmy ze szlaku, który wiodły nas na Dworzec, by odwiedzić Browar w Miedziance. Samo miasteczko warto odwiedzić i to nie tylko dla browaru restauracyjnego. Miedzianka ma bowiem bardzo ciekawą historię, którą w "Historii znikania" fantastycznie opisał Filip Springer (polecam- czyta się wyśmienicie). I dopiero w drodze na Miedziankę pojawiła się górka — ale po stromym podejściu (niestety poboczem) pojawił się budynek Browaru. Piwo ujdzie, ale ważniejsze są widoki — z tarasu rozpościera się widok na okoliczne wzgórza, który może zachwycić o każdej porze roku i każdej porze dnia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSJs1Ado8luBZ_s8-fwov3aSzWexJgTaeB0gb4RiJk9noEo13AEDsjA3mcFzJIH1KV9UjKMrtX4i-V5XVzAwtiYOYui9GkivEhJr0U1KmxE8qJAAdxc6TrbpCrg4tjNGB3AitJZ1M3zGc/s1600/70199248_2380332308902864_3157061250463039488_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="847" data-original-width="1600" height="338" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSJs1Ado8luBZ_s8-fwov3aSzWexJgTaeB0gb4RiJk9noEo13AEDsjA3mcFzJIH1KV9UjKMrtX4i-V5XVzAwtiYOYui9GkivEhJr0U1KmxE8qJAAdxc6TrbpCrg4tjNGB3AitJZ1M3zGc/s640/70199248_2380332308902864_3157061250463039488_n.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqlEx429MQA3jM-F1eucdf_-ewwNPM7JCVsdqdGKFpNDrVl1W_DcUidmdDzZQYT3PwVET6zn-zMzpSvyGLty5VzN-88XmeoCp24_nYe4L_RjEpxLUyoFRHbbkQTx0POfs1SOereGE8Nxo/s1600/70409948_764974877305929_269973075766804480_n.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqlEx429MQA3jM-F1eucdf_-ewwNPM7JCVsdqdGKFpNDrVl1W_DcUidmdDzZQYT3PwVET6zn-zMzpSvyGLty5VzN-88XmeoCp24_nYe4L_RjEpxLUyoFRHbbkQTx0POfs1SOereGE8Nxo/s400/70409948_764974877305929_269973075766804480_n.jpg" width="300" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Po piwku było jeszcze piękniej, bo postanowiliśmy ruszyć zadki i siedzenie przy stoliku zamienić na wylegiwanie się we wrześniowym słońcu na pobliskiej polance. Coś tam dojedliśmy, Marcin opróżnił ostatnią butelczynę wody, a Basia wytarzała się w swoim własnym tzatzyki. Kiedy już poleżeliśmy i potrawiliśmy czas był ruszyć w drogę, by zdążyć na pociąg jadący prosto do domów.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><u>Punktacja GOT:</u></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Marciszów-Ciechanowice: 6 pkt</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Ciechanowice-Janowice Wielkie: 6 pkt</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
tofkahttp://www.blogger.com/profile/10349247351856055673noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8451941807408790202.post-76609526718736615192020-03-01T19:14:00.002+01:002020-03-01T19:14:58.837+01:00"... a droga długa jest, nie wiadomo czy ma kres"<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglxFPwDRfkszDVR7yJ85B6C3J0oF_MHsBh-f2KvOGLXyuOYtlEXq4IkbVNsRsxw2VFZ_M_ZDXCEcG1kyL8I-prRB34GyPVksJs6LBe0iqioOXfhFTek-IeePifr29XLH4ZGHfJLFgWAAE/s1600/69411636_2648824585149352_5017465607906394112_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglxFPwDRfkszDVR7yJ85B6C3J0oF_MHsBh-f2KvOGLXyuOYtlEXq4IkbVNsRsxw2VFZ_M_ZDXCEcG1kyL8I-prRB34GyPVksJs6LBe0iqioOXfhFTek-IeePifr29XLH4ZGHfJLFgWAAE/s640/69411636_2648824585149352_5017465607906394112_n.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Tym razem zmienił się KO-wiec. Marcin postanowił oprowadzić nas po swojej okolicy. Z okazji, że to jego bajtlowskie tereny czasem szliśmy lasem, a często bez żadnego szlaku i na oślep. Do tego nasze szeregi zasilili nowi... Kasia, Marcin i Codi — ich cudny pies, który jako jedyny z naszych zwierzaków dawał radę w tym dokuczliwym upale.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWLiIALOiMV5KSa1sW2kx6Y0ewcMHPumOlcckJ-2_M99Ub2lGbNxjQxIOkd7cFXYwFa6GwGSka94foEaBO4wP8PYzzdH1gofhpkuIBmE_J7n8C1GhiB0_AjsGikjxulVxmA95uZdz-Ld0/s1600/69078720_2416329518625947_7066636247615143936_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWLiIALOiMV5KSa1sW2kx6Y0ewcMHPumOlcckJ-2_M99Ub2lGbNxjQxIOkd7cFXYwFa6GwGSka94foEaBO4wP8PYzzdH1gofhpkuIBmE_J7n8C1GhiB0_AjsGikjxulVxmA95uZdz-Ld0/s640/69078720_2416329518625947_7066636247615143936_n.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Ruszyliśmy z Krakowskiego drogą w stronę Dzikowca, by zmarnowawszy miliony minut w lesie na zbieranie grzybów, zboczyć w lefo i ruszyć przed siebie w stronę Starego Lesieńca. Zboczeń w las było mnóstwo i grzybów zebraliśmy kilka toreb... Pogoda nas rozpieszczała, a i okoliczności przyrody były piękne. Tylko droga bez celu trochę dokuczała, a nasz kochany KO-wiec jakoś zupełnie nie był pomocny w tej kwestii. I każde "daleko jeszcze", kończyło się lakonicznym "za tym zakrętem", "za tą prostą", "już niedaleko". Z racji jednak, że było wesoło (jak zawsze), i ilość kilometrów nie dokuczała, bo było głównie po płaskim, dziarsko nogi niosły nas przed się.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCdBP94-mDjmd3XYgQ4WSNR-8uJOXF7XBWRYOWB0_tGmxBY_iPyh2ZN2jOb20839HpoVR2yqW6QcS7Bvljzv05_HXeeINuhiOA1wQj7GeoG8zeR50R5hS9xEBvYzia7tPo4iAF_CNyPoA/s1600/68870443_2430602003718978_3490803853157203968_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCdBP94-mDjmd3XYgQ4WSNR-8uJOXF7XBWRYOWB0_tGmxBY_iPyh2ZN2jOb20839HpoVR2yqW6QcS7Bvljzv05_HXeeINuhiOA1wQj7GeoG8zeR50R5hS9xEBvYzia7tPo4iAF_CNyPoA/s640/68870443_2430602003718978_3490803853157203968_n.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Po chyba jedynej na przebiegu całej trasy sporej górce pojawiła się ostatnia prosta (no może przedostatnia) wiodąca wprost na zbiorniki wodne na Grzędach — właściwy cel naszej podróży. Zaczęła się więc zbiórka chrustu, każdy z przydziału musiał coś przytaszczyć. Wreszcie naszym oczom ukazała się woda i po obraniu odpowiedniego, zacisznego miejsca na popas zasiedliśmy. Panowie zajęli się ogniskiem, panie toaletą (ta, ta przypudrowaniem noska). Marcin zaskoczył nas podręczną maczetą, która zdecydowanie ułatwiła pracę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEikBge5KUEUCmhslZ-iBgNt0vz4E8fsfqBVREORc99-4dmAoeWvrxON93z3fnrzhyaTye5Pc6HKN6KrPWxn2JmyRdpSjOy-e4gekPY4hAt3h3DIhm9ziyiYmbKuTaWSX7Mi4rcbY2jSu7c/s1600/69503102_2370236243224421_8717124739891462144_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEikBge5KUEUCmhslZ-iBgNt0vz4E8fsfqBVREORc99-4dmAoeWvrxON93z3fnrzhyaTye5Pc6HKN6KrPWxn2JmyRdpSjOy-e4gekPY4hAt3h3DIhm9ziyiYmbKuTaWSX7Mi4rcbY2jSu7c/s640/69503102_2370236243224421_8717124739891462144_n.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_FaHzYNZRf4vw-DpCs8Xl8nWRtvFv64xmye2rYOy3kX-POvVRzVG19wfPKK29cfcTnR5U3SjQW-4GMkhKFF4ho229GFk6DOn2ZJVrgfaWbbmM_7bp2DlRa8AJShkEWvBS3K5sFcNXKEg/s1600/69511855_2690140701020318_8176771146285318144_n.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="1560" data-original-width="780" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_FaHzYNZRf4vw-DpCs8Xl8nWRtvFv64xmye2rYOy3kX-POvVRzVG19wfPKK29cfcTnR5U3SjQW-4GMkhKFF4ho229GFk6DOn2ZJVrgfaWbbmM_7bp2DlRa8AJShkEWvBS3K5sFcNXKEg/s400/69511855_2690140701020318_8176771146285318144_n.jpg" width="200" /></a>Jak zawsze było pysznie. Ty razem najbardziej w pamięci utkwił zwodniczy cydr Kamila i pieczone pianki, które parząc usta, żarliśmy prosto z patyka. Po zasłużonej sjeście z Dorotą postanowiłyśmy zabrać się za oporządzanie grzybów, żeby ułatwić sobie życie po powrocie do domu. I grzyby, jak to grzyby, nic ciekawego, ale nikomu nie umknął mój dekolt (nie żeby specjalnie, zwyczajnie przypadkiem się mnie porozciągała bawełna)... I ten temat został już z nami do końca wycieczki. Co ciekawe biust bardziej interesował dziewczyny i nawet nie skończyło się na gadaniu (!). Zanim jednak ruszyliśmy w drogę powrotną do Boguszowa, zgasiliśmy ognisko i posprzątaliśmy po sobie i jakichś brudasach, którzy zostawili syf.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
I nastąpiła ta sama śpiewka. Liczne pytania o długość trasy (tu już pojawiły się bolące nogi) i te same lakoniczne odpowiedzi. Kiedy w końcu pojawiała się cywilizacja, z ulgą przyjęliśmy wieść, że za chwilę przystanek. A tam rozsiedliśmy się i dokończyliśmy majonez truflowy z resztką pieczywa. Było pysznie!</div>
tofkahttp://www.blogger.com/profile/10349247351856055673noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8451941807408790202.post-30059506212347534852020-02-29T12:39:00.000+01:002020-02-29T12:39:10.144+01:00Holenderskie rysy i wygłady<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh5OPUnwWwxEjr-8k8bJxtrJqeFYmryRXDOcvljADNubjxCIARR_I-3BkudmTTjtzOHNWMwc4Vy1pLJsUvsAeAO4_MF6DjV3AO7LK0rdpuCkQZwQgxagOSksVtm8aBNpM3_8H_IvUwsJEU/s1600/67458290_2270044663250083_8406772387357392896_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="441" data-original-width="1600" height="176" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh5OPUnwWwxEjr-8k8bJxtrJqeFYmryRXDOcvljADNubjxCIARR_I-3BkudmTTjtzOHNWMwc4Vy1pLJsUvsAeAO4_MF6DjV3AO7LK0rdpuCkQZwQgxagOSksVtm8aBNpM3_8H_IvUwsJEU/s640/67458290_2270044663250083_8406772387357392896_n.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<span style="text-align: justify;">Kolejna wyprawa miała być powtórzeniem tej trasy: klik. Niestety chmury zbierające się nam nad głowami pokrzyżowały na plany i dotarliśmy ostatecznie do Jedliny-Zdrój. Nic to jednak, bo najtrudniejsze odcinki ostre zejścia i podejścia (tytułowe rysy i wygłady) nas nie ominęły. Lisi Kamień i Ptasia Kopa dały nam nieźle w kość. Kamil przypomniał sobie, że z górskich wycieczek to on sobie najbardziej chwali po płaskim.</span><br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tak jednak było później. Na początku był Stary Zdrój. Umówiliśmy się pod Dworcem Miasto, by każdy łatwo trafił i by łatwo wkroczyć na niebieski szlak. My ruszyliśmy z buta już spod domu (wszak to jakieś 2 kilometry), po drodze zgarniając z autobusu Jolkę. Pod kinem Apollo dotarła do nas informacja, że Marcin z Ulą się wysypali i nie dadzą rady. Wywołaliśmy więc i Barbarę z autobusu drąc ryja jak wariaty. Był komplet, uznaliśmy więc, że nie warto iść pod Dworzec, łatwiej bowiem było ruszyć od razu w stronę ulicy Potowej i przy byłej wytrzeźwiałce wleźć na szlak niebieski, by stromymi schodami rozpocząć wspinaczkę na Ptasią Kopę. I tu po kilkudziesięciu stopniach okazało się, że jednak żartownisie są pod Dworcem Miasto i z niecierpliwością na nas czekają. Żarty żartami, ale wracać nam się po nich nie chciało... A dojście tych kilku kroków zajęło im więcej, niż się spodziewaliśmy... i w międzyczasie jakiś miły Pan tego niedzielnego poranka nad byłą Izbą Wytrzeźwień zdążył wychynąć piwko, konwersując z nami miło.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Po tak wesoło rozpoczętej wycieczce już w komplecie ruszyliśmy licznymi schodami, by wreszcie zdobyć Ptasią Kopę. Czerwoni na ryłach, ale weseli i szczęśliwi posililiśmy się później już sławnymi racuchami Marcina, coś tam wypiliśmy i ruszyliśmy stromo w dół, by dotrzeć do rozległej polany z miejscem na piknik.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgdi81OwfdNz-zfsT6xNszRrVSrZzJdo3OzFKg0PoyVSA4tKRr5XyIF10NuPhT5hrsyU-XMMjgOacgT8Ec37CrOGtSI7WDNLNgRH9slQGbOTKWHYD2A8hCgv8Kui50DJ7nVSu4Cny35e0I/s1600/67299109_510238972851177_3102903864639094784_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgdi81OwfdNz-zfsT6xNszRrVSrZzJdo3OzFKg0PoyVSA4tKRr5XyIF10NuPhT5hrsyU-XMMjgOacgT8Ec37CrOGtSI7WDNLNgRH9slQGbOTKWHYD2A8hCgv8Kui50DJ7nVSu4Cny35e0I/s400/67299109_510238972851177_3102903864639094784_n.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhw_RyvYtIj7nSzD-4aOOUdF6Op_iypI1C6ke-nAStzmiYy5vze7sgXuOkA0C7NKVWF5ALTRI38CSr1mw-7UuPsN1Y-aECJ1vgbEwuSQMxVBCeBYcKxwqsLlvhGT6t0xG2c-DMSJ-QDKn0/s1600/67453439_518494798917642_7970687895184867328_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhw_RyvYtIj7nSzD-4aOOUdF6Op_iypI1C6ke-nAStzmiYy5vze7sgXuOkA0C7NKVWF5ALTRI38CSr1mw-7UuPsN1Y-aECJ1vgbEwuSQMxVBCeBYcKxwqsLlvhGT6t0xG2c-DMSJ-QDKn0/s400/67453439_518494798917642_7970687895184867328_n.jpg" width="300" /></a><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tam trochę się pogubiliśmy przez połączenie szlaku niebieskiego z zielonym. W końcu znaleźliśmy niebieskie znaki mocno odbijające w lewo. I za winklem się zaczęło. Kolejna mozolna wspinaczka, która doprowadziła nas ostatecznie na Lisi Kamień (ciut wyższy niż Ptasia). A później niezwykle stromo w dół, co oznaczało chodzenie od drzewa do drzewa, by nie zedrzeć sobie zada przy upadku.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1hCPWURnNnqBtMb0BX6iSjAG1vJVfNFRGaznru2A5hwuOBemf6I8OTg7YBolbwyUxOpzUG1w8u9Q_h2iQCZxk7axLkfZ6xBf7YnuKaVtk17eoB6iVRdvQP6YBSr0SUINAwIi10EMBdPg/s1600/67393397_495882614494606_542246639096561664_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1hCPWURnNnqBtMb0BX6iSjAG1vJVfNFRGaznru2A5hwuOBemf6I8OTg7YBolbwyUxOpzUG1w8u9Q_h2iQCZxk7axLkfZ6xBf7YnuKaVtk17eoB6iVRdvQP6YBSr0SUINAwIi10EMBdPg/s400/67393397_495882614494606_542246639096561664_n.jpg" width="300" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipVGE992aJd5rhH42hfPDBNbP0MKzw3orC8aXtJblEIVBMfYtR0SptbDEpXFSLWxHhpQKs63kr4zUIk4NNiBv6Nr9ZQLnbQwp3cC-EdAgUtH6ytZnjHLUvDBytP_oZNxsAfMpgS8RwRGs/s1600/67313742_2362040064009151_138376579192455168_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipVGE992aJd5rhH42hfPDBNbP0MKzw3orC8aXtJblEIVBMfYtR0SptbDEpXFSLWxHhpQKs63kr4zUIk4NNiBv6Nr9ZQLnbQwp3cC-EdAgUtH6ytZnjHLUvDBytP_oZNxsAfMpgS8RwRGs/s400/67313742_2362040064009151_138376579192455168_n.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Potem już było z górki (!), czyli w miarę po płaskim, a po dotarciu na ul. Świerkową częściowo asfaltem. Do dotarcia na Rusinową, a właściwe do wejścia z asfaltu w polną drogę prowadząca na Klasztorzysko ciągle biliśmy się z myślami jak skończyć tę wycieczkę. Niestety na ul. Bystrzyckiej czarne chmury skutecznie odstraszyły nas od dalszego podążania szlakiem. Skręciliśmy więc w prawo i ruszyliśmy w stronę ul. Kamienieckiej, by później ruszyć w stronę Jedliny-Zdrój. Za źródełkiem przy ul. Wałbrzyskiej osiedliśmy w miejscu piknikowym, by posiedzieć, posilić się i popić. Tym razem postanowiliśmy trzymać się jakiegoś kulinarnego wyznacznika. Padło na Holandię... były więc racuchy, krentebollen i sos holenderski. Cudowna nagroda po niebyt łatwych Górach Wałbrzyskich...</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiP35uMD_TxdwanPEnf5BRs-KiIr0MGqxw3Ij7bq8ivdNteb31YkAdjymIFBu_iLKhRK0vMmrg2NHVaW4YfFhN-rCI-xPrygHNs0VM698ZT78ySr94hecMkDkpd7JgBMzC0L2aicWhza7Y/s1600/67470245_2232341830197921_9061121808933060608_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiP35uMD_TxdwanPEnf5BRs-KiIr0MGqxw3Ij7bq8ivdNteb31YkAdjymIFBu_iLKhRK0vMmrg2NHVaW4YfFhN-rCI-xPrygHNs0VM698ZT78ySr94hecMkDkpd7JgBMzC0L2aicWhza7Y/s400/67470245_2232341830197921_9061121808933060608_n.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A później, a później autobus, ale najpierw piwo w skate parku... i mnóstwo śmiechu. Ulewa zaczęła się na szczęście, kiedy już dotarliśmy do domu... prawdziwa letnia burza i oberwanie chmury.</div>
<br />
Punktacja GOT: 15<br />
<br />
PKP Wałbrzych Miasto - Lisi Kamień: 5<br />
Lisi Kamień - Rusinowa: 4<br />
Rusinowa - Jedlina-Zdrój: 6tofkahttp://www.blogger.com/profile/10349247351856055673noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8451941807408790202.post-9673020319317554112020-01-19T13:50:00.000+01:002020-01-19T13:50:00.040+01:00Boso przez Świat...<div style="text-align: justify;">
Kolejny punkt wyjścia to Boguszów... stamtąd w niedzielny lipcowy poranek ruszyliśmy na Drogę Krzyżową na Chełmiec, która później odbiła na nas swoje piętno (ale przyjedzie na to czas, przyjdzie czas...).</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_h671tK4CWxGXPLim2mpFUhCxLNygrIvgCRDD5RJm31X1mrpACH6sAxqT3jc2aXr2NeA50VaL0ckxlvXM-882hWSXabuAapMAlgwqJnKtzxsW_RAdEVIf5VyAT3JhrxTnbPtMcSMzCmY/s1600/1-67651443_484631738967683_470406731181064192_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_h671tK4CWxGXPLim2mpFUhCxLNygrIvgCRDD5RJm31X1mrpACH6sAxqT3jc2aXr2NeA50VaL0ckxlvXM-882hWSXabuAapMAlgwqJnKtzxsW_RAdEVIf5VyAT3JhrxTnbPtMcSMzCmY/s640/1-67651443_484631738967683_470406731181064192_n.jpg" width="640" /></a></div>
<span style="text-align: justify;">Droga Krzyżowa na Chełmiec wiedzie zielonym szlakiem. Początkowo Marcin postanowił poprowadził nas inną drogą i z centrum Boguszowa ruszyliśmy Browarną (tak, tak musieliśmy zobaczyć zamknięty browar) a później Słodową, by wkroczyć nazad na szlak zielony. Tu już szliśmy od stacji, do stacji poznaczonych górniczą historią. Cała trasa okazała się bardzo łagodna, nogi nawet nie poczuły zmęczenia, a już minęła prawie godzina i znaleźliśmy się na szczycie. Żadne z nas się tego nie spodziewało i nie ukrywam, że poczuliśmy rozczarowanie. </span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2Tq25F-n2keAD5UE4p4bWknG6rml7rWJFYWupVoKGG2hh6JQywgwlGu6mZywbCuxdI_VuHW1moW4eGLds-JHmEdAskziY0ahRh_bZ5BCrpykNzDKl0UacJM4fzjCtjDz78ZxI_zm9d7Q/s1600/1-67117751_1395046960650926_3491153257336668160_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2Tq25F-n2keAD5UE4p4bWknG6rml7rWJFYWupVoKGG2hh6JQywgwlGu6mZywbCuxdI_VuHW1moW4eGLds-JHmEdAskziY0ahRh_bZ5BCrpykNzDKl0UacJM4fzjCtjDz78ZxI_zm9d7Q/s640/1-67117751_1395046960650926_3491153257336668160_n.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nic to, jak mawiał Pan Wołodyjowski... na szczycie trzeba było spędzić trochę czasu. Rozpaliliśmy ognisko, otworzyliśmy po kolejnym piwku i zaczęliśmy niewielką biesiadę. Niewielką, bo po tak krótkiej podróży apetyty wcale jakoś nam nie dopisywały. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhXf7hKSqYwUp-gGcC9BtGNyo58iauw0MuFzr5yKdZz7RLpfOMPdFKgrdXnuu-QAPhU4be4Pda2dh3SvuMbwKwRaoVC8W1y9moAHXnjswd8W3MVkQWz04ECifhUyMDxbOmPRTVnPNBLicQ/s1600/1-67426542_603359683525621_306294604871761920_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhXf7hKSqYwUp-gGcC9BtGNyo58iauw0MuFzr5yKdZz7RLpfOMPdFKgrdXnuu-QAPhU4be4Pda2dh3SvuMbwKwRaoVC8W1y9moAHXnjswd8W3MVkQWz04ECifhUyMDxbOmPRTVnPNBLicQ/s640/1-67426542_603359683525621_306294604871761920_n.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Po takim popasie, obowiązkowych zdjęciach z "tablicą szczytową" ruszyliśmy w dół. Obraliśmy żółty szlak, by dotrzeć do Białego Kamienia i później ewentualnie wybrać się do Szczawna na lody. No i zaczęło się... Droga Krzyżowa odbiła na nas swoje piętno i na zejściach mieliśmy swoje upadki... niestety padło tylko na mnie i na Basię... Strome zbocze, plus odpowiednie podłoże i odpowiednie buty okazały się idealne by ściąć nas z nóg. Nic się nikomu nie stało, prócz bólu brzucha od śmiechu, start nie było. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi87bGn9t63BoGJuUAQglYaD2UBF0WKVegI19Naf53Gw_SYYCTxidFkuvlH5zx-CFEZCQk05e7k47jB99BYzyS8YTm69VZr-IT1I0OrbjTAAf78D5pHIJTDukjshqszzaiZeVE0ova85yg/s1600/1-67094335_2437919456491781_5220556276118847488_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="900" data-original-width="1600" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi87bGn9t63BoGJuUAQglYaD2UBF0WKVegI19Naf53Gw_SYYCTxidFkuvlH5zx-CFEZCQk05e7k47jB99BYzyS8YTm69VZr-IT1I0OrbjTAAf78D5pHIJTDukjshqszzaiZeVE0ova85yg/s640/1-67094335_2437919456491781_5220556276118847488_n.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Z Chełmca zeszliśmy szybciej niż się na niego wdrapaliśmy. Z racji wczesnej godziny postanowiliśmy przejść się na lody na szczawieński deptak. Droga, jak droga, tu już asfaltowa, umykała nam pod stopami szybko. I w jednym przypadku dosłownie pod stopami, bo Marcin wybrał się na wyprawę w nowych butach, które tuż po wejściu na asfalt wylądowały w plecaku. Najpierw były skarpety, ale po kilku kałużach, na którejś z bocznych uliczek Białego Kamienia i one zniknęły ze stóp... Spojrzenia mijających nach niedzielnych spacerowiczów bezcenne (choć pasażerowie autobusu miny mieli jeszcze lepsze). Po dotarciu do lodziarni, posadziliśmy zadki na leżakach i dołączyliśmy do Marcina... ot żeby nie czuł się osamotniony. Te błogie chwile zakłóciła nam dodatkowa polewa dla Uli - bo nie wierzę, że gołąb nie celował kupskiem w loda... chybił jednak i Uli dostało się w ramię. I dobrze, bo nie ukrywam, że loda było by szkoda. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSvVNBfm8cV4SlRIycGVengyyFOEq44C3UKNK_Ol_89qWt1TuPpHHhqsmKemSqwgFwrxJ7xH7cONbGcDFb_kpB3MKvUFI8JnPcSGA3jIpAAAhtaYsJpM4uNInPDGpwiFZaa-D6Y_yA8Sw/s1600/1-67162233_636827196815717_2777371074751365120_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSvVNBfm8cV4SlRIycGVengyyFOEq44C3UKNK_Ol_89qWt1TuPpHHhqsmKemSqwgFwrxJ7xH7cONbGcDFb_kpB3MKvUFI8JnPcSGA3jIpAAAhtaYsJpM4uNInPDGpwiFZaa-D6Y_yA8Sw/s640/1-67162233_636827196815717_2777371074751365120_n.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Tak to w ogólnej wesołości zakończyliśmy kolejną wycieczkę. Tym razem krótszą niż się spodziewaliśmy, ale jak zawsze pełną śmiechu i dobrej zabawy. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><u>Punktacja GOT: 13</u></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Boguszów - Chełmiec: 6</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Chełmiec - Biały Kamień: 4</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Biały Kamień - Szczawno-Zdrój: 3</i></div>
tofkahttp://www.blogger.com/profile/10349247351856055673noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8451941807408790202.post-39914608318880322762020-01-06T20:35:00.000+01:002020-01-06T20:35:05.550+01:00Zagubiona Ula i zwodniczy szlak<div style="text-align: justify;">
Po trzech udanych wypadach zaczęliśmy planować kolejne wyjścia. Pojawiło się kilka propozycji na szybko, a później sporo przemyśleń... gdzie, kiedy i jak. Nie od wczoraj byłam grupowym KO-wcem, wiec przejęłam inicjatywę... KO-wiec to jednak nie Dyktator, kiedy więc po konsultacjach z grupą wybraliśmy Ślężę, to Ula wybrała szlak, którym będziemy szczyt zdobywać.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_V2NnKTH1DcUkIuMJWBb_gcWd-UuHCdANNDbOCqiOczTxWJAP5Lkmbtgy9Bde2SeIZXdZGNrPuU255MQxKXJyBeJwcb9ABrOYsxzxe8saoNe9aw9-e9dYE3mvuWEedhCaps-kiQMvoYM/s1600/65268747_477045673041302_5980461223437664256_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_V2NnKTH1DcUkIuMJWBb_gcWd-UuHCdANNDbOCqiOczTxWJAP5Lkmbtgy9Bde2SeIZXdZGNrPuU255MQxKXJyBeJwcb9ABrOYsxzxe8saoNe9aw9-e9dYE3mvuWEedhCaps-kiQMvoYM/s640/65268747_477045673041302_5980461223437664256_n.jpg" width="480" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie ukrywam, że wybór był strzałem w dziesiątkę. Na Ślęży byłam bowiem dwa razy, dwa razy podchodząc od Sobótki. Tym razem padło na Przełęcz Tąpadła i szlak pełen skał, skalnych półek i kilku ładnych widoków.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEho-WBcj_2snwVJFrfmi7oTz1or9xP9kN7AbsOsgelqoB0Kuf3A2qLXlJt-YI1ueaO9hISMbu10KruBMx8KIF0FMJeDtxoVLtSz9MnvzrTidlVk0Z9rSztBauakzkaJMSgftXd9yY_IRTA/s1600/64672872_551193965411165_4191933487290253312_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEho-WBcj_2snwVJFrfmi7oTz1or9xP9kN7AbsOsgelqoB0Kuf3A2qLXlJt-YI1ueaO9hISMbu10KruBMx8KIF0FMJeDtxoVLtSz9MnvzrTidlVk0Z9rSztBauakzkaJMSgftXd9yY_IRTA/s640/64672872_551193965411165_4191933487290253312_n.jpg" width="480" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Niestety, komunikacja publiczna nas zawiodła i do punktu wyjścia konieczna była podróż samochodem, ba na dwa samochody. Wędrówkę zaczęliśmy więc od parkingu na przełęczy. Na szczęście samochodów było jeszcze jak na lekarstwo, więc miejsce mogliśmy wybrać, a i zagrożenie, że na szlaku będziemy wąchać zady innych turystów, było żadne. Uff. Najprościej na Ślężę z Przełęczy Tąpadła dostać się żółtym szlakiem i tę drogę wybiera znakomita większość turystów. Z tej okazji my spierdzeliliśmy z szerokiej i popularnej drogi przy pierwszej nadarzajacej się okazji, wchodząc na połączone szlaki: niebieski i zielony. Od tej pory, do samego szczytu trzymaliśmy się niebieskiego oznakowanie (no, chyba że dzięki Joli nie trzymaliśmy się żadnego).</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicMG5aK9jwI-_XuawdrhqVCDKOu8gLO70YlM0Han07hEdy99ZFv7XEqU34uESwAkDUx0jILqy2LvZc1KswPCB9VALo_lA9mazxWVcN0obsKsGPhd3wJcTnY8A8aPEc2N3RPNjNu4305PA/s1600/65011461_672050763221071_2623845029214420992_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicMG5aK9jwI-_XuawdrhqVCDKOu8gLO70YlM0Han07hEdy99ZFv7XEqU34uESwAkDUx0jILqy2LvZc1KswPCB9VALo_lA9mazxWVcN0obsKsGPhd3wJcTnY8A8aPEc2N3RPNjNu4305PA/s640/65011461_672050763221071_2623845029214420992_n.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Trasa początkowo wiodła szeroką drogą, praktycznie bez podejść, lekko, łatwo i przyjemnie, Kiedy szlaki się rozeszły, podejść było zdecydowanie więcej. Sukcesywnie pokonywaliśmy kolejne metry wspinając się do góry na sago, by od czasu do czasu przejść kilka kroków płaską i wygodną drogą. W międzyczasie pojawiały się podejścia po skalnych schodach i skalne półki. Wędrówka w takich okolicznościach przyrody robi wrażenie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_eDRnhaDB5S_QA30Ov9Unco-cZqJKOQwsKRp7TvN-daUt4nMYka7sitW_EE6AI2yIjjFPNoekw2eSyVOLnCpRcYqTlrGITFxItzGqPsUaJjQk2BUpV6MQZ5Uovj0clifXJmedZyty5-w/s1600/64783944_2270342596406233_5310764728367185920_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_eDRnhaDB5S_QA30Ov9Unco-cZqJKOQwsKRp7TvN-daUt4nMYka7sitW_EE6AI2yIjjFPNoekw2eSyVOLnCpRcYqTlrGITFxItzGqPsUaJjQk2BUpV6MQZ5Uovj0clifXJmedZyty5-w/s640/64783944_2270342596406233_5310764728367185920_n.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Po pokonaniu wszystkich podejść i krótkim popasie myśleliśmy, że to już koniec. A tu ze szczytu dopiero odsłonił się widok na szczyt Ślęży, z kościółkiem i wieżą.... Co zrobisz, nic nie zrobisz. Trzeba było zapierdzielać dalej. Niestety szlak wiódł stromo w dół, znowu skalnymi schodami. Ciut niebezpiecznie, szczególnie dla czterolatka, który dzielenie popierdzielał na swych małych nóżkach. Po zejściu, przejściu kawałek płaską drogą i nadszedł czas na kolejne wspinanie się. I tu gdzieś zagubiła nam się Ula. Oddaliła się w towarzystwie Doroty i zaginęła w ostępach leśnych. Prawie zgubiła szlak, podążając naszym śladem w stronę metalowej wieży widokowej, gdzie rozbiliśmy obóz w oczekiwaniu na towarzyszkę podroży.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPDms7OjC-21zuDUWkrHHrhPfGvu-mcC_bGNEk8u11DUG7vyUUsnJiPChfpfz7l7FIY8IaVyTzAYWlaExNpWYIFM8JQIjR_q5pnx-AWnLa19DAjQE20W40mUBVgAJIfh0eDMRGzmqAGYc/s1600/65093865_2078590469110337_2460202325650702336_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPDms7OjC-21zuDUWkrHHrhPfGvu-mcC_bGNEk8u11DUG7vyUUsnJiPChfpfz7l7FIY8IaVyTzAYWlaExNpWYIFM8JQIjR_q5pnx-AWnLa19DAjQE20W40mUBVgAJIfh0eDMRGzmqAGYc/s640/65093865_2078590469110337_2460202325650702336_n.jpg" width="480" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ula się pokazała, a część z nas pokazała odwagę i gibkość ciał, wdrapując się na wieżę (nawet Młody wlazł na pierwszy podest). Drabiniaste wejścia diabelnie wąskie (plecak zdecydowanie przeszkadzał... tak jak moje wielkie dupsko), ale dałam radę. Na szczęście widok ze szczytu był tego wart. Od wieży do samego polany, na której stoi schronisko były już przysłowiowe trzy kroki. Udało się, tu już trzeba było rozbić obóz główny, rozpalić ognisko, posilić się i napoić. Wśród tłumku odnaleźliśmy miejsce dla siebie i ruszyliśmy w poszukaniu drewna... wiadomo, że drwa do lasu się nie nosi, ale w tym przypadku żałowałam, że nie wzięliśmy wiązki z marketu budowlanego. Posucha, czystka... ciemność. Najbardziej ambitna Dorota zapuściła się w ostępy leśne na tyle głęboko, że przytaszczyła sama tyle, co my sieroty razem wzięte.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgttJq8nXGynw0HldX9fhcJt-k4Vlew4T18Rg9K5HBEuUB7CacadJKwa5CLqfy2Sb9rfuWnNXLz2XGwf8OYxaAgsBBBow2NbzWD2eIfQWUR34JnPkRoQgtw3sDFueMWZZ_BIYE48tMqKpk/s1600/65084468_380209799517189_2420846217467527168_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgttJq8nXGynw0HldX9fhcJt-k4Vlew4T18Rg9K5HBEuUB7CacadJKwa5CLqfy2Sb9rfuWnNXLz2XGwf8OYxaAgsBBBow2NbzWD2eIfQWUR34JnPkRoQgtw3sDFueMWZZ_BIYE48tMqKpk/s640/65084468_380209799517189_2420846217467527168_n.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Ognisko się udało, Młody padł i uciął sobie założoną drzemkę. Po godzinie albo i dwóch (szczęśliwi czasu wszak nie liczą) ruszyliśmy w drogę powrotną, obierając szlak żółty. I faktycznie jest on najbardziej popularny, a to dzięki prostocie i szerokości... mijaliśmy nawet młode matki popychające dziecięce wózki (jak szczęśliwie nasza trasa wejściowa wiodła inną drogą). Zejście było zaiste ekspresowe. Pozostały pożegnania i zapakowanie się w mechaniczne rumaki... no i myślenie o kolejnej wycieczce.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Punktacja GOT: 14</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Tąpadła - Skalna: 3</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Skalna - Slęża: 9</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Ślęża - Tąpadła: 2</i></div>
tofkahttp://www.blogger.com/profile/10349247351856055673noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8451941807408790202.post-37894062110359344982019-12-28T09:36:00.000+01:002019-12-28T09:36:15.039+01:00Andrzejówka po raz szmósmy!<div style="text-align: justify;">
Właściwie to nie wiem czy jest sens pisać o trasie. Nie pierwsza i znając nas (przynajmniej mnie i Kreta) nie ostatnia to nasza wędrówka po własnych krokach. Szliśmy bowiem dokładnie tak jak opisałam to w 2011 roku, czyli <a href="http://naturystycznyszlak.blogspot.com/search/label/G%C3%B3ry%20Wa%C5%82brzyskie" target="_blank">TU</a>.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8nodfEVoxNvB3xaF1noFLG7uD9POdyplukCT5I2WvfsqtMoQxo5V827eX-BafZiruBr6s235mue9lE8Jre6r621p6XSz-kuMFRY1pzhiT0sFwzzW7koajNMTKavalBBqj8V1mW26lC4Y/s1600/IMG_20190616_112639.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8nodfEVoxNvB3xaF1noFLG7uD9POdyplukCT5I2WvfsqtMoQxo5V827eX-BafZiruBr6s235mue9lE8Jre6r621p6XSz-kuMFRY1pzhiT0sFwzzW7koajNMTKavalBBqj8V1mW26lC4Y/s640/IMG_20190616_112639.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Widok z polany tuż przed Kamionką</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi0OrzgMAGmwtyC-v9C5VnSeRQIFlBStxtMzw9m7YSsNpr3a2ADld3JtZnVwm1_VQVJ-9PzvhqbanL80vy_2yPwe1BNyF0YZ0R4QGM32ICc8jU7B-WHquQ_GOW56Jhzv-CuLRKs-3YuFG4/s1600/IMG_20190616_112641.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi0OrzgMAGmwtyC-v9C5VnSeRQIFlBStxtMzw9m7YSsNpr3a2ADld3JtZnVwm1_VQVJ-9PzvhqbanL80vy_2yPwe1BNyF0YZ0R4QGM32ICc8jU7B-WHquQ_GOW56Jhzv-CuLRKs-3YuFG4/s640/IMG_20190616_112641.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Ta sama polana inna perspektywa</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjDZwe1qQS7tuURfOfcLq1VzxRPqoS6RN4DLYvw85Ew0VF7u6Z-ySzyvjgQbDC24Su4XdmEAcBc1jCvZS_CPEkegBinWTAsRwVmg635j2ztFaIEjiBuM7WsvkrsDacPjt7_-7C_zWXVJIg/s1600/IMG_20190616_113421.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1184" data-original-width="1600" height="472" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjDZwe1qQS7tuURfOfcLq1VzxRPqoS6RN4DLYvw85Ew0VF7u6Z-ySzyvjgQbDC24Su4XdmEAcBc1jCvZS_CPEkegBinWTAsRwVmg635j2ztFaIEjiBuM7WsvkrsDacPjt7_-7C_zWXVJIg/s640/IMG_20190616_113421.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">I jeszcze jeden, i jeszcze raz!</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Musze to napisać... że trasa dalej niezbyt wymagająca. Lekka, łatwa i przyjemna. I oto chodziło. Po intensywnej wyprawie na Trójgarb, bolącym biodrze Barbary potrzebna nam była luźna wycieczka. Było całkiem sprawnie i szybko. Biodro trochę dokuczało, ale towarzystwo, piwko i środki przeciwbólowe sprawiły że można było wypiąć dumnie pierś.</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zaznaczam jednak, że niestety sporo idzie się asfaltem. W Wałbrzychu po wejściu na zielony szlak jest przyjemnie: łąki, lasy i pagórki. Niestety mniej więcej w połowie drogi wychodzi się z Parku Krajobrazowego Sudetów Wałbrzyskich i maszerują przez Kamionkę i Rybnicę, aż po samo Schronisko Andrzejówka, stąpa się asfaltowym poboczem (względnie chodnikiem). Lepszym rozwiązaniem jest więc zwykłe obuwie sportowe (choć niekonieczne sandały... było mokro i chłodno i w drodze powrotnej żałowałam oj żałowałam), bo lepsze to i dla nich i dla stóp.</div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhC6JXG99dzqnlsMhqg2_4WWjRywS1wapapLnzLcjHcJn0_-5EBJGk7rbIxdx9cVo2K0uqgLQ2L1Ppfs3853XRd9JTSblSq0q3gSDZI_Mu5P61hvDWtn8QLNAx6W2JT3SvFQL121aVpMKw/s1600/IMG_20190616_125859.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhC6JXG99dzqnlsMhqg2_4WWjRywS1wapapLnzLcjHcJn0_-5EBJGk7rbIxdx9cVo2K0uqgLQ2L1Ppfs3853XRd9JTSblSq0q3gSDZI_Mu5P61hvDWtn8QLNAx6W2JT3SvFQL121aVpMKw/s640/IMG_20190616_125859.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Wreszcie w Andrzejówce</td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEin6WAp-NYWtffiCPm6AukCSVKQiTTFqSm3DZ4jag42qRKllF5niDU2DcinJDw-ifRf9UTnXqyGtwMKCnWuGjCO6mlV7Gh4F4irc-_A_XSTItUugNaBi6QuXOBID3VLDrZCAINZe9ZpDvk/s1600/IMG_20190616_135400.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEin6WAp-NYWtffiCPm6AukCSVKQiTTFqSm3DZ4jag42qRKllF5niDU2DcinJDw-ifRf9UTnXqyGtwMKCnWuGjCO6mlV7Gh4F4irc-_A_XSTItUugNaBi6QuXOBID3VLDrZCAINZe9ZpDvk/s640/IMG_20190616_135400.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Do rzeczy jednak. Po przejściu całego asfaltu świata wreszcie naszym oczom ukazała się Andrzejówka. Nie mogło obyć się bez zimnego Skalaka i frytek. Poleżeliśmy na polanie przy schronisku, odpoczęliśmy nieco i trzeba było ruszyć dalej... Ognisko musi być... Ruszyliśmy więc niebiesko-czarnym szlakiem, aż do Rozdroża pod Waligórą (ewentualnie Rozdroża pod Suchawą) by tam rozbić się na biwak. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIXP4F0_H6AxlVnScK2Q68Dm_bbgyh5vcZGTlUtbxdoH7DX4Rretqx5e5lBwzyMDdvv9t0ZwzrX97x7S6_rEx_-IGHGk8Xt9yxWMK5sNtIiwzWRybOKX2FF6HrWmmJBBOp1fYQHH_rWjA/s1600/IMG_20190616_125914.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIXP4F0_H6AxlVnScK2Q68Dm_bbgyh5vcZGTlUtbxdoH7DX4Rretqx5e5lBwzyMDdvv9t0ZwzrX97x7S6_rEx_-IGHGk8Xt9yxWMK5sNtIiwzWRybOKX2FF6HrWmmJBBOp1fYQHH_rWjA/s640/IMG_20190616_125914.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiHI1stkcUApPKNNSWS-0K7zfFtzxuV4XlAfKSIB2xk2zuNbgnOEsMGesyzCvogumg8TUjjvxS9o2R8ZQpjRySzu307DQhwvgdU7UygAw3ur9KLIVvMdRYtuTfAuQBzwtqycvRj88c6bAk/s1600/IMG_20190616_140022.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiHI1stkcUApPKNNSWS-0K7zfFtzxuV4XlAfKSIB2xk2zuNbgnOEsMGesyzCvogumg8TUjjvxS9o2R8ZQpjRySzu307DQhwvgdU7UygAw3ur9KLIVvMdRYtuTfAuQBzwtqycvRj88c6bAk/s640/IMG_20190616_140022.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Andrzejówka za nami, idziemy jeść!</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
A tam cuda, Panie cuda. Ziemniaczki, kiełbaski, kurczaczki, sałatki. I kiszka i zimne nóżki... bo wietrzenie strasznie i zimno. Chłopakom udało się nawet chwilowo uruchomić latawiec. Dziewczyny za to uruchomiły polary i grzanie zadów nad ogniem (dokuczały sandały, oj dokuczały). Trzeba więc było kończyć. Na pamiątkę zabrałyśmy aromat wędzonki na własnych tyłkach, wspomnienia zachowane na zdjęciach z gniazdem Marcinka i oczywiście obietnice, że na tym nie koniec.</div>
<br />
<div style="background-color: white; color: #333333; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"><u><i><b>Punktacja GOT</b></i></u></span></div>
<div style="background-color: white; color: #333333; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"><i><b>Wałbrzych - Andrzejówka - Wałbrzych - ogólna liczba punktów 12</b></i></span></div>
<div style="background-color: white; color: #333333; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"><i><b><br /></b></i></span></div>
<div style="background-color: white; color: #333333; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;"><i><b>PKP Wałbrzych Główny - Rozdroże nad Starym Glinikiem (4 pkt)</b></i></span></div>
<span style="background-color: white; color: #333333; font-family: "arial" , "tahoma" , "helvetica" , "freesans" , sans-serif; font-size: xx-small;"><i><b>Rozdroże nad Starym Glinikiem</b></i></span><span style="background-color: white; color: #333333; font-family: "arial" , "tahoma" , "helvetica" , "freesans" , sans-serif; font-size: xx-small;"><i><b> - Rybnica Leśna (3 pkt)</b></i></span><br />
<span style="background-color: white; color: #333333; font-family: "arial" , "tahoma" , "helvetica" , "freesans" , sans-serif; font-size: xx-small;"><i><b>Rybnica Leśna</b></i></span><span style="background-color: white; color: #333333; font-family: "arial" , "tahoma" , "helvetica" , "freesans" , sans-serif; font-size: xx-small;"><i><b> - Andrzejówka (5 pkt)</b></i></span>tofkahttp://www.blogger.com/profile/10349247351856055673noreply@blogger.com0Rybnica Lesna, Mieroszów 27, 58-350 Mieroszów, Polska50.6849831 16.27790500000003225.162948599999996 -25.030688999999967 76.2070176 57.586499000000032tag:blogger.com,1999:blog-8451941807408790202.post-18245815037372336302019-11-29T23:15:00.002+01:002019-11-29T23:20:14.626+01:00Daleko jeszcze...?<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHwSO3jIqShN9vhmTJ2Fwe1xSfoFrczOEQ1-LZiiROzPNuisFDh_2Bat928SCO7liUgqQLcGzwxnX8JRHfb5pJtxzviOxvjuL1R-KhrMyJl_w3BXRshfr9ZFtqxzI7rtPhm2nV_URHrf4/s1600/62547514_690662221359135_7294343005488545792_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHwSO3jIqShN9vhmTJ2Fwe1xSfoFrczOEQ1-LZiiROzPNuisFDh_2Bat928SCO7liUgqQLcGzwxnX8JRHfb5pJtxzviOxvjuL1R-KhrMyJl_w3BXRshfr9ZFtqxzI7rtPhm2nV_URHrf4/s400/62547514_690662221359135_7294343005488545792_n.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Kolejna wycieczka to kolejny szczyt w górach Wałbrzyskich z niedawno postawioną wieżą widokową. Już wiecie, że padło na Trójgarb, na który ruszyliśmy ze szczawieńskiego ronda przy ul. Solickiej niebieskim szlakiem w kierunku wałbrzyskiej dzielnicy Konradów. Za cmentarzem kawałek na dziko, bez szlaku ul. K. K. Baczyńskiego i leśną ścieżką wprost na szlak żółty, którym podążaliśmy już do Lubomina. </div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjEtZMeGSW3S3IxLrpId5cZTmSYuR9vYnEBM36iZcmiAjZBEihiZH2TVxUFjfZClDU2q_0mVzGpfr50pEMt7-4DkydOGmG4etixU2YLjmL57bwo4aBM8jR3zgrKEFcjimprXALhIIRqP6M/s1600/62175190_630251627486856_1183399009151090688_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjEtZMeGSW3S3IxLrpId5cZTmSYuR9vYnEBM36iZcmiAjZBEihiZH2TVxUFjfZClDU2q_0mVzGpfr50pEMt7-4DkydOGmG4etixU2YLjmL57bwo4aBM8jR3zgrKEFcjimprXALhIIRqP6M/s400/62175190_630251627486856_1183399009151090688_n.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Droga do podnóża Trójgarbu była całkiem przyjemna. Praktycznie nieustannie wędrowaliśmy przyjemnymi ostępami leśnymi lub polnymi ścieżkami. Zero podejść czy zejść, jeśli już to jakieś minimalne i zupełnie niezauważalne. I dobrze, bo na Trójgarb szliśmy w upalną czerwcową niedzielę (opalenizna po biesiadzie na szczycie została ze mną praktycznie do końca lata). </div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXvGQH40eITn2Z8sqduCiRUfcOo8VidpZrwef1wj1kOYYeqDRXkhguTcR_T5Ky_Bn5IYzOZzlpLMeDhsGVybQnd9BwJ5uaT9HLLLXUjVQQUmkn6cNzmJaLLb5zvLmt8wZ9R6TQeG5k2ps/s1600/62497829_859997531031241_7953221414243270656_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXvGQH40eITn2Z8sqduCiRUfcOo8VidpZrwef1wj1kOYYeqDRXkhguTcR_T5Ky_Bn5IYzOZzlpLMeDhsGVybQnd9BwJ5uaT9HLLLXUjVQQUmkn6cNzmJaLLb5zvLmt8wZ9R6TQeG5k2ps/s400/62497829_859997531031241_7953221414243270656_n.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
W Lubominie szlak przez chwilę prowadził asfaltem i przecinał główną drogę. Po dotarciu do "kompleksu" parkingów, które powstały w miejscu byłej Bacówki (notabene szkoda, że brak już tego uroczego schroniska) zaczęliśmy wspinać się na szczyt. Dla urozmaicenia pierwszą część pokonaliśmy szlakiem zielonym. I ten początek był jeszcze w miarę łagodny. Nie powiem, żeby nogi nie czuły wchodzenia pod górę, ale były to odczucia umiarkowane. Za to powrót na szlak żółty dał już w kość. Tym bardziej że nasza grupa jest zróżnicowana tak wiekowo, jak i kondycyjnie. Przyznam więc, że było ciężko i nie jednemu na usta cisnęło się czy daleko jeszcze (oj i to okraszone nie jedną panną lekki obyczajów). Podejścia nie ułatwiało podłoże - obsypujące się kamienie i szyszki to zdecydowanie nie to, co tygryski lubią najbardziej. </div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEge1n1c9ZNOTn0hP_R4mtGTb-Nq9pfSVJ1dtx3vovC_wQr_5-kVBpCs47THLysmv7sSEAkGXSXNQDvI028O4mulbLs5iVU37dihQprWD6D6kIlTvNa7lcjPPzNORs3gwBgfEymXk1Fxar4/s1600/IMG_20190609_122916.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEge1n1c9ZNOTn0hP_R4mtGTb-Nq9pfSVJ1dtx3vovC_wQr_5-kVBpCs47THLysmv7sSEAkGXSXNQDvI028O4mulbLs5iVU37dihQprWD6D6kIlTvNa7lcjPPzNORs3gwBgfEymXk1Fxar4/s400/IMG_20190609_122916.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Szczyt osiągnęliśmy po 8 kilometrach z okładem. Nie ukrywam, że z uśmiechami na pyskach, że to już wreszcie koniec. Wieża znowu robi robotę. Widoki są zacne, a i konstrukcja ciekawa i zdecydowanie zdobi te do niedawna zarośniętą i zapomnianą polanę. Wspięcie się po licznych schodach zdecydowanie rekompensuje takie nijakie krajobrazy po drodze (głównie przesłaniane przez drzewa). To wszystko niestety skutkuje sporym tłumkiem. Nie jest tak źle, że miejsca na szczycie tylko stojące, ale jednak w porównaniu z tym, co widziałam 3, czy 10 lat wcześniej różnica jest olbrzymia. I dobrze to i źle. Na szczęście znowu znalazło się dla nas miejsce i pobiesiadowaliśmy, że chwil kilka, albo i dłużej. </div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiThIlJGWfEuYI8PzvW31SknRPottgx6kyqMDwKD-ZtCVz_QEv6E15bFbzo0iVk2Dptn5PGe5d7jzCv5Uzg4GxfsYjILmIZKT5bm5Lf6SHnjMVH4ArGPlGSRjqQyvokwSnX45LG3DenI28/s1600/62093259_701371800323162_8109521879804411904_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiThIlJGWfEuYI8PzvW31SknRPottgx6kyqMDwKD-ZtCVz_QEv6E15bFbzo0iVk2Dptn5PGe5d7jzCv5Uzg4GxfsYjILmIZKT5bm5Lf6SHnjMVH4ArGPlGSRjqQyvokwSnX45LG3DenI28/s400/62093259_701371800323162_8109521879804411904_n.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Pojedli, popili, ognisko zgasili i ruszyliśmy w drogę powrotną. Tym razem od początku do końca trzymaliśmy się żółtego szlaku. I mimo że w dół to pod górę. Barbara niestety wracała o kuli z leśnego kijaszka. Trójgarb na tyle dał jej w dupę, że wysiadło jej biodro. I niestety z każdym kilometrem. W myśl zasady, że nieszczęścia chodzą parami, przy samym zejściu na parkingi Dorota zaliczyła glebę w stylu superwomen. Łokcie zdarte, a biała koszulka nabrała częściowo burego kolory. My jednak przezorni. Krecik przykleił plastry, ja pożyczyłam czysty przyodziewek. </div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4c_zCqiTamHKHzUC-YB-o73ZDWAofUD71qWbdfgP-LestU-JdYNXBwZpYICgETNmyMhuMlbak1zE4lqBjYGuek-yrj7IZEeyP88f0mqwbCVaEM-vdsHLXH94VNqpL1c3de6q-vQsRWLI/s1600/62148390_682790165524344_4726245354696081408_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4c_zCqiTamHKHzUC-YB-o73ZDWAofUD71qWbdfgP-LestU-JdYNXBwZpYICgETNmyMhuMlbak1zE4lqBjYGuek-yrj7IZEeyP88f0mqwbCVaEM-vdsHLXH94VNqpL1c3de6q-vQsRWLI/s400/62148390_682790165524344_4726245354696081408_n.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
W drodze powrotnej zmęczenie materiału dało znać nie tylko Basi. Druga wyprawa i po krótkim wypadzie na Borową postawiliśmy sobie ambitne 16-17 kilometrów. Nie zmienia to faktu, że i tak było miło. Uśmialiśmy się po pachy, najedliśmy po kokardę i nachmieliliśmy co minimum na nadchodzący, pracowy tydzień. No i naostrzyliśmy sobie ząbki na kolejne pagórki! Tym bardziej że w komplecie dotarliśmy do Szczawna - Zdroju (Barbara była bardzo dzielna i wspierana przez nas i kijaszek dotarła do samego końca) - najpierw do Dworzyska, a następnie do Parku Szwedzkiego. W parku postawiliśmy na mały piwny popas w malutkiej knajpce (uroczo zwanej kiblami :P), by doczekać do autobusów. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEherZqCKSNAEZcD61HrDDYz9kWg8vWoZJS6k4VSma3kXYQOeAEkqTwZGesPUkDN4OyR_mfbQuX-YDV6JArxb0rqUCKkxJ6dqS8fIlsf2_TpgQElBIcCXKc9LcszjNEbH5VRJIUVOfRl2lg/s1600/64265575_2348628865419636_8053986930464915456_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEherZqCKSNAEZcD61HrDDYz9kWg8vWoZJS6k4VSma3kXYQOeAEkqTwZGesPUkDN4OyR_mfbQuX-YDV6JArxb0rqUCKkxJ6dqS8fIlsf2_TpgQElBIcCXKc9LcszjNEbH5VRJIUVOfRl2lg/s400/64265575_2348628865419636_8053986930464915456_n.jpg" width="300" /></a></div>
<br />
<div style="background-color: white; color: #333333; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; text-align: justify;">
<i>Punktacja GOT (SUMA: 19 pkt):</i></div>
<div style="background-color: white; color: #333333; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; text-align: justify;">
<i>Szczawno-Zdrój - Lubomin- 5 pkt</i></div>
<div style="background-color: white; color: #333333; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; text-align: justify;">
<i>Lubomin - Trójgarb - 6 pkt</i></div>
<div style="background-color: white; color: #333333; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; text-align: justify;">
<i>Trójgarb - Lubomin - 3 pkt</i></div>
<div style="background-color: white; color: #333333; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; text-align: justify;">
<i>Lubomin - Szczawno-Zdrój - 5 pkt</i></div>
tofkahttp://www.blogger.com/profile/10349247351856055673noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8451941807408790202.post-20881002530964408582019-11-14T19:22:00.001+01:002019-11-14T19:22:49.034+01:00Wracamy do żywych-wieża na Borowej<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj6kpB5B-q3q4iFGvT4QAajNg4ZTsEPjdhGLpwWSHRH3gtiEjHMHPQsVszdAXcpWiWbkgZ8muplOmP5Sl4xy8RLUJ2S39Si49KbswlEf5kd6ksrZgQGiqZB833fda-KdTIdm9KhDoolGlA/s1600/2019-06-13.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj6kpB5B-q3q4iFGvT4QAajNg4ZTsEPjdhGLpwWSHRH3gtiEjHMHPQsVszdAXcpWiWbkgZ8muplOmP5Sl4xy8RLUJ2S39Si49KbswlEf5kd6ksrZgQGiqZB833fda-KdTIdm9KhDoolGlA/s400/2019-06-13.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Oj w tym roku się dzieje. I dobrze! Wróciliśmy na szlak, co w kontekście bloga oznacza powrót do żywych. Wiele wskazuje na to, że wśród tych żywych zostaniemy. Już bowiem nie wędrujemy po turystycznym szlaku we dwójkę, ale znaleźliśmy niewielką grupę pozytywnie zakręconych wariatów. Do tego łączymy przyjemne z przyjemnym i jeszcze przyjemniejszym. Wędrówka w tak szalonym towarzystwie genialnie odrestaurowuje i odpręża, do tego dobre jedzenie zapijane wesołym trunkiem. Czy trzeba czegoś więcej? Nam nie! No może więcej weekendów, podczas których można spotkać nas na szlaku. A na pewno się zorientujecie, że mijacie właśnie nas, jesteśmy głośni, jesteśmy śmieszni, a na ognisku (o ile oczywiście można je zrobić) pojawia się zdecydowanie wyższy level niż pospolita kiełba.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4_HyUid2aps4Cykj_KQIELo2P6tfgbVxve_gFSuLugZnMVPj9M5nR7NOBNvbGlYdJlxXdsA0R7r6ZeqsJsJP8hLy46WUN2pCGnLGdNc6wskTwnY8v1fWq3ckwPllxXISguCwGD83O1hA/s1600/61689103_2373508802930913_5918767209391325184_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4_HyUid2aps4Cykj_KQIELo2P6tfgbVxve_gFSuLugZnMVPj9M5nR7NOBNvbGlYdJlxXdsA0R7r6ZeqsJsJP8hLy46WUN2pCGnLGdNc6wskTwnY8v1fWq3ckwPllxXISguCwGD83O1hA/s400/61689103_2373508802930913_5918767209391325184_n.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ten rok zaczęliśmy od Borowej. Tym razem na szlak (żółty) weszliśmy do strony wałbrzyskiego Podgórza. Najpierw wśród drzew podeszliśmy niezbyt stromą ścieżką do Przełęczy Koziej, następnie dalej (już po płaskim) do Przełęczy pod Borową. Tu zamiast wejść na szlak czerwony i zacząć wspinać się na szczyt, postanowiliśmy dalej obchodzić górę, by zdobyć ją od strony drogi technicznej, którą dostarczano elementy wieży (!), a która jednocześnie jest ścieżką przyrodniczą. I dobrze się stało, bo dzięki temu podejście było czystą przyjemnością (brak pionowych stoków robi swoje).</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEilYXTEe3qZjZHYlEJEu4IEve96gF8ZImAYqfTXpEiBqOZFJv2eCY5PBV_M0dMxNsww30ruTJeXgBU90XMMJiILqUVE6dzNYz0vArWVAi_zbJBhQOCMxTpLaQx7NcXE9biKySjyr8RIFAI/s1600/2019-06-13.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEilYXTEe3qZjZHYlEJEu4IEve96gF8ZImAYqfTXpEiBqOZFJv2eCY5PBV_M0dMxNsww30ruTJeXgBU90XMMJiILqUVE6dzNYz0vArWVAi_zbJBhQOCMxTpLaQx7NcXE9biKySjyr8RIFAI/s400/2019-06-13.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Niezbyt zmęczeni osiągnęliśmy szczyt i ... tak na Borowej stanęła wieża widokowa. Kilka lat temu narzekałam, że wszystko super, że wymagająco, że nic tego nie rekompensuje. Okej, jest gdzie zrobić ognisko, czy napić się piwa, ale widoków żadnych. Głównie, przez wysokie drzewa. Teraz nie ma takie problemu. Widoki z wieży są całkiem miłe do oka (Wałbrzych wygląda jak ten podziwiany z Wołowca). Do tego sama konstrukcja swą nie oczywistością też robi wrażenie (dobrze, że odchodzi się od typowych metalowych wież, takich jak np. na Kalenicy). I widoki zdecydowanie wpłynęły na popularność Borowej. Kilka lat temu, kiedy zdobywaliśmy najwyższy szczyt gór Wałbrzyskich wespół z Krecikiem, na szlaku nie spotkaliśmy nikogo, NIKOGO! Teraz turystów sporo. Na szczycie kilka grup przy ogniskach. Na szczęście nie jest tak strasznie ciasno, żeby nie można było zasiąść w swoim towarzystwie, odpocząć się i pośmiać. No może przy okazji zrobić małą wiochę, ale przynajmniej słowo finka nabrało dla nas nowego kolorytu i na jego dźwięk u każdego z ekipy wykwita piękny uśmiech na mordce.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQlaOB6qj6C81OW6WGbkaJjS5nzmyMoRUafJ00ZnQ4Y1dkv3HzSizQj-cje2ukubb1DW_WPPi-nVuuwbU6Y4RknDBpgGp7Xpwgy6HpKuoVjAxOkbKGy_hUMBiD7BMlKhatR6v8QCzKleA/s1600/2019-06-13.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQlaOB6qj6C81OW6WGbkaJjS5nzmyMoRUafJ00ZnQ4Y1dkv3HzSizQj-cje2ukubb1DW_WPPi-nVuuwbU6Y4RknDBpgGp7Xpwgy6HpKuoVjAxOkbKGy_hUMBiD7BMlKhatR6v8QCzKleA/s400/2019-06-13.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<span style="text-align: justify;">Po małej uczcie z jeszcze z plebejskiej kiełbasy, bułek i ziemistego kurczaka czas było wracać. Tym razem zeszliśmy szlakiem czerwonym do Przełęczy pod Borową i niezwykle ucieszył nas wcześniejszy wybór podejścia. Droga w dół upłynęła zdecydowanie szybciej, a i tak Ci bardziej spragnieni zaczepiali turystów, chcąc nabyć trochę złotego trunku, a Ci bardziej żarłoczni podążali dziarskim krokiem w stronę wiaduktu kolejowego nad ul. Niepodległości, gdzie czekał Lupo z blaszką ciasta w swoim gorącym wnętrzu.</span><br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgR14zCyWpuoFdQm2eNBy6kpl-bZDhC8LahYnr7QU0Cn7DDgnEfn8RgBuatddP83slq97x2MBdLq_nrclBKOPQ66e2vGtmRIUZDfVte5Ry-8oMGenOC4oonh4O9uNYyVH6KzCaGPNN96ds/s1600/61867732_2467919503247499_6506658244058939392_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgR14zCyWpuoFdQm2eNBy6kpl-bZDhC8LahYnr7QU0Cn7DDgnEfn8RgBuatddP83slq97x2MBdLq_nrclBKOPQ66e2vGtmRIUZDfVte5Ry-8oMGenOC4oonh4O9uNYyVH6KzCaGPNN96ds/s400/61867732_2467919503247499_6506658244058939392_n.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Punktacja GOT:</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>PKP Wałbrzych Główny - Borowa - 5 pkt</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Borowa - PKP Wałbrzych Główny - 3 pkt</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
PS. Zdjęć mało, bo zupełnie nie były robione z blogowym przeznaczeniem w głowie. Gdzieś przy kolejnych wycieczkach trochę się to zmienia. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
PS2. Zdjęcia upubliczniam za zgoda autorki, naszej wycieczkowej super kronikarki Uli Ka (dziękujemy z głębi serca i bolących od śmiechu trzewi) </div>
tofkahttp://www.blogger.com/profile/10349247351856055673noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8451941807408790202.post-31590567162045149602018-05-21T18:54:00.005+02:002018-05-21T18:54:58.201+02:00Historia zatoczyła koło<div style="text-align: justify;">
Mam wrażenie, że ciągle tu rozpoczynamy sezon. Wrzucam pierwszą wycieczkę. Obiecuję poprawę w systematyczności pisania. Gdzieś wychodzimy na krótki rajd i jednak motywacji brak, żeby choć wrzucić fotki. Taki urok. Nie będę się jednak kajać, nie będę nic obiecywać. Po prostu pokażę Wam nasz pierwszy tegoroczny wypad. I tak historia zatoczyła koło i nie tylko dlatego, że to znowu początek sezony, że znowu maj... Najważniejsze, że znowu Wielka Sowa. I nie uwierzycie, jak dużo się zmieniło na szczycie. Pojawiał się kaplica, rzeźba muflona i stragany z pamiątkami i jadłem i napitkiem zlokalizowane poza wieżą. I absolutnie mi to nie przeszkadza w sumie. Wiem, że żyjemy w świecie, w którym najważniejsza jest forsa i wszechobecny konsumpcjonizm... ale agregat brzęczący nieustannie w miejscu, gdzie powinno się w ciszy, lub przy darciu ryja przez ptaki, kontemplować piękno otaczającej przyrody, zdaje się jakoś nie być na swoim miejscu.</div>
<br />
Koniec smęcenia, czas nacieszyć oko!<br />
<br />
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjDgVZElTS65Q0QFiN8iyO33Mf4UNK2sQxECg5bnpesCpbUIRKyp8hh8LcSh_VGYxueMaQGwZcunXU3cDrmqbCwzVC-jQGc0WtDugTmmYBp3TmWGQXIbgXGd9TeS0rNlZsmh4pXJVZ1fww/s1600/DSCF7866.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjDgVZElTS65Q0QFiN8iyO33Mf4UNK2sQxECg5bnpesCpbUIRKyp8hh8LcSh_VGYxueMaQGwZcunXU3cDrmqbCwzVC-jQGc0WtDugTmmYBp3TmWGQXIbgXGd9TeS0rNlZsmh4pXJVZ1fww/s640/DSCF7866.JPG" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Pierwsze podejście - w tle Schronisko Orzeł.</td></tr>
</tbody></table>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5Hoyr4O-xzGtYMFRok6Ja3ATH-FSWwfrxEi1Yv_eXIrW-t1FjwK8_qy69UYMeByeVy4Y6lD-MGOu6ksxDQQ8dvz3devbBEjqB9iBNHwA5-C3XpELhrokAGRCxEkRbuOnMJVBc1KseybM/s1600/DSCF7878.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5Hoyr4O-xzGtYMFRok6Ja3ATH-FSWwfrxEi1Yv_eXIrW-t1FjwK8_qy69UYMeByeVy4Y6lD-MGOu6ksxDQQ8dvz3devbBEjqB9iBNHwA5-C3XpELhrokAGRCxEkRbuOnMJVBc1KseybM/s640/DSCF7878.JPG" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Schronisko Sowa - przed 10:00 jeszcze zamknięte!</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiKli8jV9msVJDZ2s5ALxmHZL6d6g35Wn_L2In4yCoaZi70N4dIKZEvq7nM70ruKcIh-VYPuixomNmagkUKH8VS1hlFwAJgowgLYw8HVSu-S5hV8kW_ZL-q_AX7Fg8xj5zVElIPIOJzFJ0/s1600/DSCF7880.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiKli8jV9msVJDZ2s5ALxmHZL6d6g35Wn_L2In4yCoaZi70N4dIKZEvq7nM70ruKcIh-VYPuixomNmagkUKH8VS1hlFwAJgowgLYw8HVSu-S5hV8kW_ZL-q_AX7Fg8xj5zVElIPIOJzFJ0/s640/DSCF7880.JPG" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Takie tam korzonki na szlaku.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNzrVfnQdsMflew0SjOcgLm9j4DFsdKvd1GWOXGQL1FHS8CROLjC1Ml6rrde_Wgc2hcBr6BJBwnMatCr7IUVYMfG-OSoGJ2wa8psNRIioGK3lRL_MnAS4YioupmLh6NFV9FSp7Wq3JJ_Q/s1600/DSCF7890.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNzrVfnQdsMflew0SjOcgLm9j4DFsdKvd1GWOXGQL1FHS8CROLjC1Ml6rrde_Wgc2hcBr6BJBwnMatCr7IUVYMfG-OSoGJ2wa8psNRIioGK3lRL_MnAS4YioupmLh6NFV9FSp7Wq3JJ_Q/s640/DSCF7890.JPG" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Wreszcie jest - muflon, kaplica, stragany, ale wieża najważniejsza - wiadomo!</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUGKyC17kMJsr9_7fKdWOwPrvW_fBlS3yCSRqK8VGwoZ6dHmNnmy-glXInLxvI1UKUT71mhfo465yzEwYfccAT-m3jlXMF4y_TfEKVOMxnJLXwwJkIAf_2ulLPqtTQGtqKv37ZfJsjEEY/s1600/DSCF7891.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUGKyC17kMJsr9_7fKdWOwPrvW_fBlS3yCSRqK8VGwoZ6dHmNnmy-glXInLxvI1UKUT71mhfo465yzEwYfccAT-m3jlXMF4y_TfEKVOMxnJLXwwJkIAf_2ulLPqtTQGtqKv37ZfJsjEEY/s640/DSCF7891.JPG" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Muflon całkiem świeżutki - postawiony na początku maja 2018.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<i>Punktacja GOT:</i><br />
<br />
<i>UWAGA!</i><br />
<i>Po prawdzie wędrówkę zaczęliśmy od Agroturystyki Pod Przełęczą, ale punkty GOT podam od Przełęczy Sokolej, pod którą mnóstwo parkingów. </i><br />
<br />
<br />
<i>Przełęcz Sokola - Wielka Sowa - Przełęcz Sokola - ogólna liczba punktów - 9</i><br />
<br />
<i>rzełęcz Sokola - Wielka Sowa - 6 pkt</i><br />
<i>Wielka Sowa - Przełęcz Sokola - 3 pkt </i><br />
tofkahttp://www.blogger.com/profile/10349247351856055673noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-8451941807408790202.post-32689727250559825422017-07-02T12:13:00.003+02:002017-07-02T12:13:45.593+02:00Przełomami Pełcznicy w rozpoczęcie sezonu<div style="text-align: justify;">
Tegoroczny sezon otwarty już prawie miesiąc temu. Oczywiście z czystego lenistwa i komputerowstrętu, który rozpanoszył się we mnie i siedzi wygodnie, notatka dopiero teraz. W sumie lepiej późno, niż wcale, tym bardziej patrząc na niemalże ogłuszającą ciszę panującą na blogu.</div>
<div style="text-align: justify;">
W tym roku jednak mam mocne postanowienie poprawy, by wprowadzić w życie blogowe odrobinę rutyny...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Majówkę uczciliśmy wycieczką w okolice Książa. Wyruszyliśmy ze Szczawna-Zdroju i ruszyliśmy niebieskim szlakiem, kierując się w stronę Wałbrzyskiego Podzamcza, by następnie wleźć w las i zaraz po przekroczeniu granicy Książańskiego Parku Krajobrazowego znaleźć się na Starym Książu.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVeXFWovltV1dgvOiLzSURLlgMHIKEw3-HGPGGn7YgpSLWM70tRAByEvDdvXTTo8rDGmjbNL5fuRouj8pRMjlbvj2PiBG5-7c8QOQ6EGf9a5Yy9khL_IFrEuQzHisa7UO5rJ4bgTtEGpk/s1600/IMG_20170503_120529.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVeXFWovltV1dgvOiLzSURLlgMHIKEw3-HGPGGn7YgpSLWM70tRAByEvDdvXTTo8rDGmjbNL5fuRouj8pRMjlbvj2PiBG5-7c8QOQ6EGf9a5Yy9khL_IFrEuQzHisa7UO5rJ4bgTtEGpk/s640/IMG_20170503_120529.jpg" width="640" /></a></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Po krótkich oględzinach pod tytułem: a cóż to się zmieniło (pojawiły się barierki na tarasie widokowym) zmieniliśmy szlak na zielony i dziarskim krokiem ruszyliśmy po stromym zboczu w stronę Przełomów Pełcznicy. Miejsce piękne... w tym roku całkiem czyste, bo pamiętam, że pierwsza wyprawa w te okolice zniesmaczyła mnie ilością pływających w rzece śmieci (hańba Wam okrutne brudasy!).<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvDP-IKLxunmL2kh0RTY4x3OK58JX7TDd-cOr5hwd0v3YnOO5gv-BpL_61AzeivWg1JeLlcIwIC3A0HZCvWyITkf9qFBRH6H4HLmN5z1TxB_mRfg_Oov4k6_JgFXvdDiGN2IR930Zqokk/s1600/IMG_20170503_120925.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvDP-IKLxunmL2kh0RTY4x3OK58JX7TDd-cOr5hwd0v3YnOO5gv-BpL_61AzeivWg1JeLlcIwIC3A0HZCvWyITkf9qFBRH6H4HLmN5z1TxB_mRfg_Oov4k6_JgFXvdDiGN2IR930Zqokk/s640/IMG_20170503_120925.jpg" width="640" /></a></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Spokojny spacer wzdłuż Pełcznicy zakończyliśmy chwilą spędzoną w cieniu Cisa Bolko (kilkusetletniego drzewa, będącego pomnikiem przyrody) - niestety widać już na nim upływający czas. Później kolejna zmiana szlaku (tym razem obraliśmy czerwony), by podejść pod Zamek Książ.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhpDMYZNkLEPR2t-738Qplxbkl24y9mwj3tGVmhMLc94cbYCU6XpxHCWk7u1brK4ne1EiRMBYSHdvIk_9PMKuexJCeEf14ekH_J0ICx9-NJWCqEzRq2prh_nz1bFrqCwAmOunWnaV1UFk0/s1600/IMG_20170503_124616.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhpDMYZNkLEPR2t-738Qplxbkl24y9mwj3tGVmhMLc94cbYCU6XpxHCWk7u1brK4ne1EiRMBYSHdvIk_9PMKuexJCeEf14ekH_J0ICx9-NJWCqEzRq2prh_nz1bFrqCwAmOunWnaV1UFk0/s640/IMG_20170503_124616.jpg" width="480" /></a></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Przez całą niemalże wyprawę nie byliśmy sami. Tu i ówdzie przeciskali się majowi turyści. Pod zamkiem jednak dopadły nas dzikie tłumy kroczące dziarsko do kas, by nacieszyć oko już XXIX Festiwalem Kwiatów. Posililiśmy się Langoszem (ukulany i wypieczony przez uroczych Kamratów z Południa), który przypomniał nam miły wypad do Pragi sprzed kilku lat i wśród powtarzających się stoisk (zauważyliśmy pewną prawidłowość... specjały litewskie, chałwa, wina, specjały litewskie, chałka wina...) uciekliśmy w Aleję Kasztanową, by uciec od tego pełnego zgiełku miejsca.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjTr0NrYApgah1IiB-rewxc6EGR1bjAjE0yPp5WQtqBSJ8GjlyimgpCxCyiSKNnwLs1Tx9bQKeiwDrMVS7CYOxeN1KlYp88vJugQrrBmLauFBRvYAQ1DDkbpIXqOw2wtMayvYSQfdJ3mEI/s1600/IMG_20170503_130514.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjTr0NrYApgah1IiB-rewxc6EGR1bjAjE0yPp5WQtqBSJ8GjlyimgpCxCyiSKNnwLs1Tx9bQKeiwDrMVS7CYOxeN1KlYp88vJugQrrBmLauFBRvYAQ1DDkbpIXqOw2wtMayvYSQfdJ3mEI/s640/IMG_20170503_130514.jpg" width="480" /></a></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
Wyprawę zwieńczyliśmy piwkiem i burgerami w Waldenburgerze. I muszę przyznać, ze było zacnie pod każdym względem. <br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiW9C9pKBffqvLuRk5dgEPDiPVyiE5FZMwGTqLi2bvKxhKIwXsNB8NF22T3opdoKpjK6lKxjEZ0LE2wO5ikjWfvbIyzzqZLUEsak7-EZspPhjw61kQ5ZgeUYP8guw2M0K0y89hOjIfNwrI/s1600/IMG_20170503_153007.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiW9C9pKBffqvLuRk5dgEPDiPVyiE5FZMwGTqLi2bvKxhKIwXsNB8NF22T3opdoKpjK6lKxjEZ0LE2wO5ikjWfvbIyzzqZLUEsak7-EZspPhjw61kQ5ZgeUYP8guw2M0K0y89hOjIfNwrI/s640/IMG_20170503_153007.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wyprawa bez urywania czegokolwiek. Kości jednak rozprostowane i pierwsze punkty na złotą odznakę GOT w tym roku zdobyte. A to najważniejsze!<br />
<br />
Punkty GOT (S10) - całość 12 pkt<br />
Szczawno Zdrój - Szczawienko - 3 pkt<br />
Szczawienko - Stary Książ - 2 pkt<br />
Stary Książ - Cis Bolko - 3 pkt<br />
Cis Bolko - Zamek Książ - 2 pkt <br />
Zamek Książ - Szczawienko - 2 pkt</div>
tofkahttp://www.blogger.com/profile/10349247351856055673noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8451941807408790202.post-65830110641843458452015-05-01T10:46:00.001+02:002015-05-01T10:46:41.181+02:00Pociągiem do Twierdzy<div style="text-align: justify;">
W sumie to już dawno wymyśliłam sobie kolejową wycieczkę do Kłodzka. Słyszałam i czytałam, że widok przedni, że dobre połączenie i takie tam. Ze względu na zeszłoroczną ograniczoną ruchowość, Kłodzko wydawało się idealnym pomysłem. I jakoś w okolicach lata ruszyliśmy zadki i pociągnęliśmy w stronę Kłodzka. <br />
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://4.bp.blogspot.com/-abTnvbHVEoI/VUEfUdNwEcI/AAAAAAAAGDQ/xlfHIS-B_Xk/s1600/DSCF0148.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-abTnvbHVEoI/VUEfUdNwEcI/AAAAAAAAGDQ/xlfHIS-B_Xk/s1600/DSCF0148.JPG" height="480" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Takie widoki podziwialiśmy "przed mgłą".</td></tr>
</tbody></table>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://4.bp.blogspot.com/-Fh5sDEfT-iU/VUEfeQHO31I/AAAAAAAAGDY/iYNDsqbvtMI/s1600/DSCF0173.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-Fh5sDEfT-iU/VUEfeQHO31I/AAAAAAAAGDY/iYNDsqbvtMI/s1600/DSCF0173.JPG" height="480" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">A takie już w strefie mgły...<br /></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<div class="" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="text-align: justify;">Szynobus picuś-glancuś, ale od razu ostrzegam, że Wałbrzych Główny to jeden z dworców widmo - brud, smród, zero informacji, kasy, ani pozostałych stacyjnych luksusów. Niemniej jednak droga przyjemna, fajnie patrzy się na okolice z innej, pociągowej perspektywy. A jak dodamy do tego jeszcze kilka fajnych kolejowych wiaduktów... to czasem widok może zapierać dech w piersiach. Minus był tylko jeden - od Nowej Rudy zeszła mgła jak mleko. Widoczność została ograniczona do minimum. Poprawiło się dopiero przed samym Kłodzkiem, gdzie naszym oczom ukazała się plantacja chmielu - ależ zaliczyliśmy zdziwienie :)</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="text-align: justify;"><br /></span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://2.bp.blogspot.com/-2Ms4WSD3CYE/VUEgIHuQJfI/AAAAAAAAGDw/rPdbQjzrzPk/s1600/DSCF0268.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-2Ms4WSD3CYE/VUEgIHuQJfI/AAAAAAAAGDw/rPdbQjzrzPk/s1600/DSCF0268.JPG" height="480" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">A tymczasem nad rzeką...</td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-nE0U-5Hwwl8/VUEfmURIjfI/AAAAAAAAGDg/q60ozI06sGM/s1600/DSCF0191.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-nE0U-5Hwwl8/VUEfmURIjfI/AAAAAAAAGDg/q60ozI06sGM/s1600/DSCF0191.JPG" height="640" width="480" /></a></div>
<br />
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-Csq_vZo9yo0/VUEe6RTjM3I/AAAAAAAAGDI/dOeR4kYeTU8/s1600/DSCF0433.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-Csq_vZo9yo0/VUEe6RTjM3I/AAAAAAAAGDI/dOeR4kYeTU8/s1600/DSCF0433.JPG" height="640" width="480" /></a><br />
<br /><br /><br /><br /><br /><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://4.bp.blogspot.com/-0Ok56on3Av0/VUEeZMfQNvI/AAAAAAAAGCw/dTny17cH7ak/s1600/DSCF0405.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-0Ok56on3Av0/VUEeZMfQNvI/AAAAAAAAGCw/dTny17cH7ak/s1600/DSCF0405.JPG" height="640" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Choć woda w Kłodzku płynie nie tylko w Nysie.</td></tr>
</tbody></table>
<div class="" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="text-align: justify;">Kłodzko Miasto niestety też stacja widmo - chyba tak jest w większości mniejszych miast, a tych całkiem niewielkich to chyba norma, bo po drodze takich stacji, co nie miara. Teraz rzecz jednak o Kłodzku. Po wydostaniu się spod dworca i dotarciu w okolice Starego Miasta, było już z górki. </span><span style="text-align: justify;"></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://2.bp.blogspot.com/-4RVEDyVWEFM/VUEhC_QFofI/AAAAAAAAGEg/GXvr_tyBs5I/s1600/DSCF0314.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-4RVEDyVWEFM/VUEhC_QFofI/AAAAAAAAGEg/GXvr_tyBs5I/s1600/DSCF0314.JPG" height="480" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Miasto na tle gór - widok z Twierdzy.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://2.bp.blogspot.com/-RnmfX2IuJpA/VUEhIofMd3I/AAAAAAAAGEo/THq2uxeFLxw/s1600/DSCF0319.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-RnmfX2IuJpA/VUEhIofMd3I/AAAAAAAAGEo/THq2uxeFLxw/s1600/DSCF0319.JPG" height="640" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Panorama miasta - widok z twierdzy.</td></tr>
</tbody></table>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://1.bp.blogspot.com/-fcJSzIa9sX0/VUEhejq8qtI/AAAAAAAAGFI/bqXabHS6VMk/s1600/DSCF0366.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-fcJSzIa9sX0/VUEhejq8qtI/AAAAAAAAGFI/bqXabHS6VMk/s1600/DSCF0366.JPG" height="640" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">A tymczasem w kłodzkich kościołach...</td></tr>
</tbody></table>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://2.bp.blogspot.com/-m-jVnEx48wY/VUEhhiGGz0I/AAAAAAAAGFQ/FH3fVeORSTs/s1600/DSCF0368.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-m-jVnEx48wY/VUEhhiGGz0I/AAAAAAAAGFQ/FH3fVeORSTs/s1600/DSCF0368.JPG" height="480" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Aż che się wznosić oczy do nieba...</td></tr>
</tbody></table>
Przyznam szczerze, że Kłodzko kojarzyłam głównie z Twierdzą i niczym więcej. Nic dziwnego, to jedyne miejsce, które kojarzyłam z wycieczki szkolnej sprzed wielu lat (miałam 7-8 lat). Kłodzko ma jednak wiele więcej do zaoferowania. Piękne kamienice, park, kościoły, most św. Jana. To naprawdę robi wrażenie. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://2.bp.blogspot.com/-iU94pZ6RkyA/VUEenHzjg7I/AAAAAAAAGC4/KFhe6Cld-bs/s1600/DSCF0411.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-iU94pZ6RkyA/VUEenHzjg7I/AAAAAAAAGC4/KFhe6Cld-bs/s1600/DSCF0411.JPG" height="480" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Widok na Twierdze Kłodzką.</td></tr>
</tbody></table>
Ja uparłam się na Stare Miasto, Twierdzę i to w pełnym zakresie, czyli nadziemia i podziemia oraz Podziemną Trasę Turystyczną pod Starym Miastem. I przyznaję, że najmniejsze wrażenie robi trasa podziemna pod Starym Miastem... takie to jakieś nijakie. Wszędzie, grzyb, pleść i smród. Do tego kilka ciekawych historii i tyle w temacie. W sumie to sama nie wiem, czego się spodziewałam, ale na pewno czegoś więcej - szczególnie za takie pieniądze. Na dokładkę trudno było znaleźć miejsce początku Podziemnej Trasy Turystycznej - najpierw informacja turystyczna w Rynku, by dopiero z mapą w dłoni cofnąć się do wejścia. Całość lekko nas rozczarowała.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://4.bp.blogspot.com/-JpviaQ9V7DU/VUEf6LO1MvI/AAAAAAAAGDo/00sjhJo3_pw/s1600/DSCF0253.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-JpviaQ9V7DU/VUEf6LO1MvI/AAAAAAAAGDo/00sjhJo3_pw/s1600/DSCF0253.JPG" height="480" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">"Podziemny" piekarz ;)</td></tr>
</tbody></table>
<br />
Za to Twierdze Kłodzką warto odwiedzić. My bawiliśmy się dobrze - szczególnie w korytarzach minerskich. Pewnie wiele zależy od przewodnika, na jakiego się trafi, ale mam wrażenie, że wszyscy "oprowadzacze" są całkiem nieźle przeszkoleni i odwalają fajny kawał dobrej roboty. Zwiedzanie trwa około 3 godzin, ale wcale się tego nie czuje. Historia wytrzepywana z rękawa i ciekawe wnętrza robią swoje. Czas płynie, jak z bicza strzelił, pozostawiając niewiele chwil na nudę. Twierdza więc warta jest każdego wydanego na nią grosza. <br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://2.bp.blogspot.com/-03InYNVKSkU/VUEgiXIX8rI/AAAAAAAAGEI/87M6bqhtLPg/s1600/DSCF0304.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-03InYNVKSkU/VUEgiXIX8rI/AAAAAAAAGEI/87M6bqhtLPg/s1600/DSCF0304.JPG" height="480" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Idź w stronę światła, czyli jeden z korytarzy minerskich.</td></tr>
</tbody></table>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://3.bp.blogspot.com/-nIhD9ua7I7g/VUEgrRT2maI/AAAAAAAAGEQ/AVirs01U94s/s1600/DSCF0312.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-nIhD9ua7I7g/VUEgrRT2maI/AAAAAAAAGEQ/AVirs01U94s/s1600/DSCF0312.JPG" height="640" width="576" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Urocza przewodniczka :)</td></tr>
</tbody></table>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://1.bp.blogspot.com/-urKwp72PA2I/VUEhPNDhxVI/AAAAAAAAGEw/OZm2N5rb7zc/s1600/DSCF0348.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-urKwp72PA2I/VUEhPNDhxVI/AAAAAAAAGEw/OZm2N5rb7zc/s1600/DSCF0348.JPG" height="480" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Twierdzowi żołnierze.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://1.bp.blogspot.com/-_DAcwcR4Lts/VUEhZN2_NOI/AAAAAAAAGFA/eHmI4VvGV_s/s1600/DSCF0357.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-_DAcwcR4Lts/VUEhZN2_NOI/AAAAAAAAGFA/eHmI4VvGV_s/s1600/DSCF0357.JPG" height="480" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Zabudowania Twierdzy i...</td></tr>
</tbody></table>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://3.bp.blogspot.com/-wzc-zOxO_Gg/VUEhU1rTLlI/AAAAAAAAGE4/47ZgTIidAdA/s1600/DSCF0353.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-wzc-zOxO_Gg/VUEhU1rTLlI/AAAAAAAAGE4/47ZgTIidAdA/s1600/DSCF0353.JPG" height="480" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">... Rudy 102.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
A Stare Miasto? Cóż - ładne jest i tyle. Urokliwe kamienice, wąskie uliczki i Nysa Kłodzka płynąca niemalże na jego granicy. Warto przespacerować się i pokontemplować te piękne okoliczności architektury. Zresztą, co ja tu będę gadać, skoro bardziej wymowne będą zdjęcia.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://3.bp.blogspot.com/-dIoIIZH9tCY/VUEesjx4bCI/AAAAAAAAGDA/jACi4dgVJB8/s1600/DSCF0412.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-dIoIIZH9tCY/VUEesjx4bCI/AAAAAAAAGDA/jACi4dgVJB8/s1600/DSCF0412.JPG" height="640" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Rynek z kłodzkim Ratuszem.</td></tr>
</tbody></table>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-LKhzllx3ut0/VUEgW7IqL3I/AAAAAAAAGD4/aE4Pfm01mzo/s1600/DSCF0279.JPG" height="480" style="margin-left: auto; margin-right: auto;" width="640" /></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Most św. Jana - widok od dołu :)</td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-LKhzllx3ut0/VUEgW7IqL3I/AAAAAAAAGD4/aE4Pfm01mzo/s1600/DSCF0279.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"></a><br /><a href="http://2.bp.blogspot.com/-LKhzllx3ut0/VUEgW7IqL3I/AAAAAAAAGD4/aE4Pfm01mzo/s1600/DSCF0279.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"></a></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://3.bp.blogspot.com/-5Hp5Lm98ilM/VUEgew7_84I/AAAAAAAAGEA/t0FSKcWbJVY/s1600/DSCF0288.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-5Hp5Lm98ilM/VUEgew7_84I/AAAAAAAAGEA/t0FSKcWbJVY/s1600/DSCF0288.JPG" height="640" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Most św. Jana widok od frontu.</td></tr>
</tbody></table>
Z miejscem na posiłek tez nie ma problemu. Kilka małych barów i restauracyjek, piekarnie, warzywniaki. Każdy znajdzie coś dla siebie. I na bogato i na biedno. My jak zawsze wybraliśmy miejsce, gdzie siedzieli mieszkańcy, a nie tylko turyści - Pizzeria Jedyna przy ul. Tumskiej. Swojacy i parasole sugerujące obecność złotego płynu zza naszej południowej granicy przekonały nas do lokalu. W środku zaś było czysto, obsługa miła, a zapach kuszący. Trafiliśmy więc całkiem dobrze :) Było smacznie, niedrogo i po czesku w kuflu.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-N_o0_WnP3mc/VUEhtlFg-yI/AAAAAAAAGFg/9Zeet9TisOs/s1600/DSCF0383.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-N_o0_WnP3mc/VUEhtlFg-yI/AAAAAAAAGFg/9Zeet9TisOs/s1600/DSCF0383.JPG" height="480" width="640" /></a></div>
<br />
W dziennikarskim skrócie:<br />
Twierdza Kłodzka bilety:<br />
1) Korytarze minerskie - 10/12 zł<br />
2) Nadziemia - 10/12 zł<br />
3) Góry i doły - 14/18 zł<br />
<br />
Podziemna Trasa Turystyczna - 9/12 zł<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://2.bp.blogspot.com/-lPZ169Q5pcA/VUEhonEr-zI/AAAAAAAAGFY/jBTpi1cYdP8/s1600/DSCF0373.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-lPZ169Q5pcA/VUEhonEr-zI/AAAAAAAAGFY/jBTpi1cYdP8/s1600/DSCF0373.JPG" height="480" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">A na koniec wesołe, kocie miauuu...</td></tr>
</tbody></table>
</div>
tofkahttp://www.blogger.com/profile/10349247351856055673noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-8451941807408790202.post-60460867956700351712015-01-07T16:46:00.000+01:002015-01-07T16:48:12.467+01:00Z wizytą u Kasztelana...W maju poważnie skręciłam nogę i wszystkie górskie plany poszły się... One poszły, a ja wylądowałam z gipsem, podejrzeniem niestabilności więzozrostu piszczelowo-strzałkowego, obawą wkręcania śrub, rehabilitacją i bolącą kostką w sumie do dziś. Życie. A najlepsze, ze kostkę skręciłam w trekingach na płaskiej drodze - wiadomo, taki rzeczy to tylko mnie. Niemniej jednak nie znaczy to, ze cały rok jak te śmierdzące lenie przesiedzieliśmy na dupach. Tylko jakoś do pisania weny brakowało. Ale nowy rok, nowa werwa - trza ponadrabiać zaległości.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-VWA43j_oV8w/VE5yWwFm3FI/AAAAAAAAF3g/PZXluCkByVg/s1600/DSCF8056.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-VWA43j_oV8w/VE5yWwFm3FI/AAAAAAAAF3g/PZXluCkByVg/s1600/DSCF8056.JPG" height="640" width="480" /></a></div>
<br />
<br />
Dziś zabierzemy Was na Chojnik. Camil zapatrzony w filmiki o historii kasztelana na Zamku od dawna chciał miejsce odwiedzić. I zamiast w Wielkanocną Sobotę Świecić jajka, poświeciliśmy czas na wdrapanie się na Chojnik.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-I6JktE1SInM/VE5y12u_tMI/AAAAAAAAF3o/CP4q9YBJGIM/s1600/DSCF8125.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-I6JktE1SInM/VE5y12u_tMI/AAAAAAAAF3o/CP4q9YBJGIM/s1600/DSCF8125.JPG" height="640" width="480" /></a></div>
<br />
Mimo bardzo wczesnej wiosny, pogoda nam popisała. Słońce prażyło, wiatr niewielki, a i zielono robiło się już poważnie. Dziarskim krokiem ruszyliśmy z Sobieszowa, uprzednio zbierając w miasteczku kesze :) Chojnik zdobywaliśmy najprostszym szlakiem, żeby poczuć przyjemność z pierwszego wyjścia w góry i nie namęczyć się zbytnio. I było przyjemnie. Niezbyt stromo, niezbyt wymagająco i w sumie wcale nie długo. Do tego trasa, którą prowadzi czerwony szlak, jest jednocześnie ścieżką przyrodniczą - czyli jest przyjemne z pożyteczny... fajny marsz edukacyjny.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-5fv9xMOqL8Y/VKpvD33szOI/AAAAAAAAF5Y/MmPNlXQPX3Y/s1600/DSCF8168.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-5fv9xMOqL8Y/VKpvD33szOI/AAAAAAAAF5Y/MmPNlXQPX3Y/s1600/DSCF8168.JPG" height="640" width="480" /></a></div>
Na Zamku, jak na Zamku. Wszak ruiny to, więc i za bardzo nie ma się czym podniecać. No chyba, że widokiem, jak kto nie ma problemu z wysokością i wdrapie się na wieżę. Minus tylko taki, że widok ino w mojej głowie zostanie, bo słońce prażyło, na horyzoncie mała mgiełka, czyli pogoda do zdjęć średnia. Coś niby na fotografiach uwiecznione, ale niestety kiepskiej jakości toto. Jednak uroczyście oświadczam, że warto pójść, wejść i podziwiać.<br />
<br />
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-jDagnbsTLKQ/VKpu03ExT7I/AAAAAAAAF5Q/U-rwBwGNpzw/s1600/DSCF8134.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-jDagnbsTLKQ/VKpu03ExT7I/AAAAAAAAF5Q/U-rwBwGNpzw/s1600/DSCF8134.JPG" height="480" width="640" /></a>Żeby nie było, że brak choć odrobiny historii miejsca, oto i ona (tekst z oficjalnej strony Zamku Chojnik):<br />
<i>"Istnieją hipotezy, że pierwszym założeniem obronnym na górze Chojnik był gród plemienia Bobrzan. Na pewno w drugiej połowie XIII wieku Bolesław Łysy-Rogatka wzniósł tu dwór myśliwski o cechach obronnych, który pod koniec XIII wieku rozbudował go Bolko I Surowy. Kiedy do władzy w księstwie świdnicko-jaworskim doszedł Bolko II, stworzył potężne mocarstwo, które w czasie swojego panowania umocnił wieloma zamkami. Za jego czasów, prawdopodobnie około 1355 roku, wzniesiono również zamek na Chojniku zastępując wcześniejszy dwór. Na skalistym szczycie opadającym od południa pionową ścianą powstała kamienna twierdza, choć niewielkich rozmiarów to przez swoje położenie niezwykle trudna do zdobycia.</i><br />
<i>(...) Po śmierci Bolka II wdowa po nim księżna Agnieszka oddała zamek w 1392 roku późniejszemu protoplaście potężnego śląskiego rodu - Gotsche Schoffowi. Zamek pozostał z krótką przerwą w rękach Schaffgotschów do końca swojego istnienia. </i><br />
<i>(...) Kiedy w 1634 roku ścięto Jana Ulryka von Schaffgotscha, zamek został skonfiskowany przez cesarza, jednak w 1649 roku zwrócono go poprzednim właścicielom. Nie przenieśli oni tu swojej stałej siedziby. Gdy 31 sierpnia 1675 roku zamek spłonął od uderzenia pioruna nie podjęto się już odbudowy. Opuszczona warownia popadła w ruinę.</i><br />
<i>1822 roku utworzono tu odwiedzane chętnie przez turystów-kuracjuszy schronisko, które funkcjonuje do dziś".</i><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-X9PvyRIiCTk/VE5yFW7A7RI/AAAAAAAAF3Y/iwoIlaBUHMw/s1600/DSCF8228.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-X9PvyRIiCTk/VE5yFW7A7RI/AAAAAAAAF3Y/iwoIlaBUHMw/s1600/DSCF8228.JPG" height="640" width="480" /></a></div>
<br />
Tych samych dróg nie lubimy, dlatego zejście odbyło się szlakiem czarnym. I schodząc nie żałowaliśmy wyboru trasy wejścia. Tu nie ma zmiłuj... stromo, głaz na głazie głazem pogania. Ale pięknie. I widok i sama trasa. Daje w kość - to prawda. Zdecydowanie nie polecam niedzielnym turystom, którzy wychodzą z domu raz na ruski rok. Dla tych czerwona trasa będzie idealną, choć mniej malowniczą. Czarny szlak wymaga przede wszystkim uważności, ale i odrobina kondycji i zaprawy się przyda - szczególnie przy wejściu.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-h3Z_mCgAefQ/VKpugmr0MdI/AAAAAAAAF5I/TASW4xUUHTA/s1600/DSCF8086.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-h3Z_mCgAefQ/VKpugmr0MdI/AAAAAAAAF5I/TASW4xUUHTA/s1600/DSCF8086.JPG" height="480" width="640" /></a></div>
<br />
Wypad zdecydowanie udany, ale... no właśnie. Niestety niemiła niespodzianka podwójnej opłaty - bo i za wejście do Karkonoskiego Parku kilka groszy trza wydać, to i wejście na teren ruin darmowy nie jest. Nie mam bladego pojęcia jak z parkingami, bo podróżowaliśmy pociągiem, ale gdzieś obiło mi się o uszy, że lekko nie jest... my zaś na pewno mijaliśmy jakieś płatne obiekty w samym Sobieszowie.<br />
<br />
Tak czy siak, Chojnik to takie małe must see or must be w Karkonoszach. Ukryć się nie da.<br />
<br />
<span style="background-color: white; color: #333333; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18.200000762939453px;">Punkty GOT (S03) - całość 7 pkt</span><br />
<span style="background-color: white; color: #333333; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18.200000762939453px;">Sobieszów - Zamek Chojnik - 5 pkt</span><br />
<span style="background-color: white; color: #333333; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18.200000762939453px;">Zamek Chojnik - Sobieszów - 2 pkt</span>tofkahttp://www.blogger.com/profile/10349247351856055673noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-8451941807408790202.post-20777141352252382642014-08-04T14:07:00.000+02:002014-08-04T14:07:59.072+02:00Czeski film... nikt nic nie wie<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-qXkDiCkjUcA/U991vBqvDeI/AAAAAAAAFiM/dZ9x3wBWYUE/s1600/DSCF9593.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-qXkDiCkjUcA/U991vBqvDeI/AAAAAAAAFiM/dZ9x3wBWYUE/s1600/DSCF9593.JPG" height="400" width="300" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
A miało być tak pięknie. Słoneczna sobota i cały dzień w przygranicznym Nachodzie. Zaplanowałam wszystko, co do minuty. Przejazdy, powroty, wejścia. Jedyne czego nie sprawdziłam to porannej nyski na granicę, ot uwierzyłam internetowi i koledze. I co? I dupa! Na poranną nyskę do Golińska dojechaliśmy, ale okazało się, że nyska nie dojeżdża. Czas nam się skurczył dramatycznie. Plan był tak napięty, że pękał w szwach. Mogliśmy spróbować, albo zmieć plan, który da się zrealizować na luzie, bez nerwów i dla przyjemności. Wybraliśmy tę drugą drogę i czas oczekiwania na autobus komunikacji miejskiej, który na pewno wybierał się za granicę, spożytkowaliśmy na kawę w Macu i przeorganizowanie planu. I zamiast Nachodu, był broumovski rynek.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-s1wcWoRG79A/U99iybop59I/AAAAAAAAFg0/0X7b7xKdcIc/s1600/DSCF9555.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-s1wcWoRG79A/U99iybop59I/AAAAAAAAFg0/0X7b7xKdcIc/s1600/DSCF9555.JPG" height="480" width="640" /></a></div>
<br />
Autobus linii 15 przyjechał o czasie. Podróż na granice trwała około 45 minut, czyli zważywszy na kręte i wąskie drogi - nie najgorzej. Granice przekroczyliśmy w Golińsku i spacerkiem ruszyliśmy na dworzec kolejowy w Mezimesti - 2,2 kilometra w ciągu jakiś 20 minut. Pokręciliśmy się chwile po miasteczku i dworcu, o dziwo pociąg się spóźnił - a czytałam w sieci bajki, że w Czechach to tak porządnie i wszystko o czasie. Ale w końcu ruszyliśmy w tę ośmiominutową podróż mijając po drodze dwie, czy trzy wioski i browar w Broumovie, w którym już było nam dane być. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-3rX2OroeitU/U99kgYcLUAI/AAAAAAAAFhg/6gfnLv8nN98/s1600/DSCF9589.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-3rX2OroeitU/U99kgYcLUAI/AAAAAAAAFhg/6gfnLv8nN98/s1600/DSCF9589.JPG" height="480" width="640" /></a></div>
<br />
Kilka chwil we vlaku minęło jak z bicza strzelił. I oto już wysiadaliśmy na słonecznej stacji (jak się później okazało stacji widmo pokroju Szklarskiej Poręby) w Broumovie. Z bladym pojęciem, gdzie znajduje się zabytkowy Rynek ruszyliśmy w stronę przystanku autobusowego by dalej udać się stromymi uliczkami prowadzącymi do celu. Po drodze znaleźliśmy kaszynę przy kościele św. Wacława. I już, już stare kamienice zaczęły układać się w czworokąt. I nie kłamali w reklamie miasta i w wikipedii - broumovski Rynek zaiste pięknym jest. Koronkowe kamienice, piękna wieża maryjna - jest na co popatrzeć i co obstrykać. Z delektowaniem się widokiem już gorzej, bo miasteczko puste i zamknięte na cztery spusty. Częściej można usłyszeć język polski niż czeski. Otwartych knajpek jak na lekarstwo i to w większości ciężkie mordownie, w których nawet Opata nie leją. Żal! Ale co zrobisz, nic nie zrobisz. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-W1cniD-UO2Q/U99lMfvlsxI/AAAAAAAAFho/bxM1e5_qabU/s1600/DSCF9660.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-W1cniD-UO2Q/U99lMfvlsxI/AAAAAAAAFho/bxM1e5_qabU/s1600/DSCF9660.JPG" height="400" width="300" /></a>Ruszyliśmy dalej przez Rynek i dotarliśmy do sławnego Klasztoru Benedyktynów, choć przyznam, że my całkowicie o nim zapomnieliśmy. Stąd niestety wejście do tegoż i zwiedzanie, nie zostało zupełnie ujęte w czasie przeznaczonym na wycieczkę. Obfotografowałam to, co widoczne na zewnątrz i ruszyliśmy dalej w wąskimi uliczkami, kierując się na obrzeża Rynku. Doszliśmy do nowego Urzędu Miasta, Lidla i pięknej przychodni zdrowia. Odsapnęliśmy chwilę w parku za szkołą plastyczną - bo trzeba wiedzieć, że mimo wcześniejszych burz i zapowiedzi nadchodzącego ochłodzenia, żar z nieba lał się niesamowity. Doszliśmy więc do wniosku, że czas na jakieś czeskie jadło i pitło. Niestety w rynku otwarta tylko przyhotelowa kawiarnia i mała mordownia. Niżej wcale nie jest lepiej. Jesteśmy poważnie zrezygnowani. Ostatecznie walimy do Penny na zakupy - ja oczywiście zachwycona czeskimi śmierdziuchami w stylu sera ołomuńskiego, Cam wybiera piwo. Do tego bułka i tak kończy się nasze czeskie jedzenie... polana między Mezimesti i Starostinem, cień rzucany przez belę siana, pyszne czeskie bułki, ser i czosnkowe bramborki. Wszystko zapite piwkiem. W sumie - żyć nie umierać.<br />
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-4yFy8VgmktM/U99jCAbYuiI/AAAAAAAAFhA/qjyvUovtBHs/s1600/DSCF9579.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-4yFy8VgmktM/U99jCAbYuiI/AAAAAAAAFhA/qjyvUovtBHs/s1600/DSCF9579.JPG" height="480" width="640" /></a></div>
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ale zanim te przyziemne przyjemności jest walka ze stacją widmo w Broumovie, na której żywej duszy z obsługi. Z rozkładu tylko się domyślamy, że pociąg jedzie do Mezimesti. Plus, że Pan konduktor miły... informacje zdobyte, bilety kupione już we vlaku i w drogę powrotną.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-DZ3NiBSlYEA/U99jXDU6KWI/AAAAAAAAFhI/9PyPBqXkuDg/s1600/DSCF9618.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-DZ3NiBSlYEA/U99jXDU6KWI/AAAAAAAAFhI/9PyPBqXkuDg/s1600/DSCF9618.JPG" height="640" width="480" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Zmęczeni i obładowani zakupami walimy na Golińska, po drodze zaliczając wyżej wspomniany popas, a następnie raczymy się zimnym piwem w przygranicznej knajpce w Starostinie - wyjątkowo obleganej i to przez Polaków... eh gdyby nie popas to i żarcie czeskie by się zaliczyło. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-10KaOQTT5uo/U99kTYbqasI/AAAAAAAAFhY/92t8SIcb4LU/s1600/DSCF9628.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-10KaOQTT5uo/U99kTYbqasI/AAAAAAAAFhY/92t8SIcb4LU/s1600/DSCF9628.JPG" height="480" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
I w sumie czeski wypad wypadł trochę na zwariowanych papierach - mimo mojego wcześniejszego, skrzętnego planowania. Nic to jednak, bo było miło, czesko i przyjemnie. W sumie to chyba do powtórzenia. Jesienią (o ile nie zlikwidują 15 na tej trasie) planujemy Aderszpach i Teplice... i może być równie zwariowanie, byle tłumów brakowało. </div>
tofkahttp://www.blogger.com/profile/10349247351856055673noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8451941807408790202.post-69559220617289037982014-06-24T09:59:00.001+02:002014-06-24T09:59:30.110+02:00Spacer pełen niespodzianek<div style="text-align: justify;">
Chyba od roku zaczęliśmy bawić się w kaszowanie - czyli poszukiwanie skarbów ukrytych prze uczestników zabawy (po więcej informacji odsyłam do linku powyżej). Od tego czasu sporo swoich spacerów znaczymy znajdowanymi skrzynkami, sporo też wynika z chęci podjęcia zabawy i nowej zdobyczy. I tak właśnie było ze spacerem po Jugowicach. Spędzaliśmy tam chłodny marcowo-kwietniowy tydzień. Spadł śnieg i było bajkowo.... śnieg stopniał i słońce dawało po oczach. A my w tych drugich okolicznościach przyrody wyszliśmy na dłuuugi spacer.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-2YnETu4BFpI/U6ktsiblGZI/AAAAAAAAFaQ/UnQUV-j0khU/s1600/DSCF7672.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-2YnETu4BFpI/U6ktsiblGZI/AAAAAAAAFaQ/UnQUV-j0khU/s1600/DSCF7672.JPG" height="480" width="640" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: left;">
<span style="text-align: justify;">Ruszyliśmy czarnym szlakiem martyrologi i schodziliśmy w dół w stronę głównej ulicy prowadzącej na Zagórze i Walim. Było z górki, było wygodnie. Gdzieś z początku minęliśmy Włodarza, później pomniki upamiętniające poległych w czasie działań wojennych. I mimo, że Włodarz dalej znajduje się na naszej liście "must see", nie odwiedziliśmy go tym razem... i nie on był najjaśniejszym punktem tego spaceru. Dzięki wspomnianemu kaszowaniu trafiliśmy do Albertówki, skrytej za wzgórzem i laskiem, całkowicie niewidocznej z ul. Górnej od, której można tam dojechać. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-9mnCjsySg5I/U6kuIesRqlI/AAAAAAAAFag/iJ78Hsq8XJU/s1600/DSCF7687.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-9mnCjsySg5I/U6kuIesRqlI/AAAAAAAAFag/iJ78Hsq8XJU/s1600/DSCF7687.JPG" height="480" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Albertówka to schronisko dla bezdomnych mężczyzn założone przez Parafię św. Elżbiety we Wrocławiu. Miejsce jest piękne. Położone talk malowniczo, że samo to winno wystarczyć. Ale żeby tego było mało urządzenie tego terenu sprawia, że jest jeszcze piękniej - a jak człowiek sobie pomyśli, że to sami lokatorzy Albertówki tego dokonali. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-f4Wob-ICbKE/U6kuUIwP7hI/AAAAAAAAFao/mNLq7_m2iLI/s1600/DSCF7697.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-f4Wob-ICbKE/U6kuUIwP7hI/AAAAAAAAFao/mNLq7_m2iLI/s1600/DSCF7697.JPG" height="480" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-jqJNeRBJ2Mk/U6kuufOmqWI/AAAAAAAAFaw/sVEQQ5Eh-es/s1600/DSCF7698.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-jqJNeRBJ2Mk/U6kuufOmqWI/AAAAAAAAFaw/sVEQQ5Eh-es/s1600/DSCF7698.JPG" height="480" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Stawy, stajnie, zwierzęta. I ten widok. Wystarczy wspiąć się na wzgórze powyżej zabudowań i rozciąga się piękny widok na pasmo Gór Sowich i Zamek Grodno. I choć nie przepadam za spędzaniem czasu wolnego w kościele, czy innym miejscu pełnym modlitw, tak Albertówka zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Aha - i jeszcze ludzie są bardzo mili - ucięliśmy sobie bardzo miłą pogawędkę z jednym z rezydentów. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-SNPLZmlKpvg/U6kvCWnQ7pI/AAAAAAAAFa4/6ZuZgQuH5AI/s1600/DSCF7722.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-SNPLZmlKpvg/U6kvCWnQ7pI/AAAAAAAAFa4/6ZuZgQuH5AI/s1600/DSCF7722.JPG" height="480" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Później stoczyliśmy się w dół wzgórza i ruszyliśmy dalej czarnym szlakiem, by następnie z niego zboczyć i ruszyć w stronę centrum Walimia. Tu już było ciężko. Ciągle pod górę. Ale spacer zdecydowanie był przyjemny, a sam Walim prezentuje się na tyle różnorodnie, by się nie nudzić. Pałacyki, piękne domy w centrum, chałupy podparte kołkiem, kozy, kury. Wszystko widzieliśmy podczas kilku kilometrów wędrówki. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-ONrMHEXptKo/U6kt-QLqOzI/AAAAAAAAFaY/gez-CYmkRUA/s1600/DSCF7677.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-ONrMHEXptKo/U6kt-QLqOzI/AAAAAAAAFaY/gez-CYmkRUA/s1600/DSCF7677.JPG" height="480" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
tofkahttp://www.blogger.com/profile/10349247351856055673noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-8451941807408790202.post-89794008467922581132014-05-27T12:58:00.000+02:002014-05-27T12:58:02.936+02:00Na ślonską nutę - Nikiszowiec<div style="text-align: justify;">
Pierwszy raz Nikiszowiec zobaczyłam w sieci. Na którymś z blogów rzuciły mi się w oczy piękne zdjęcia. Nikiszowiec zapadł w pamięci, blog niestety nie, bo było to ładnych kilka lat temu. Klimat miejsca podobał mi się tak bardzo, że wróciłam tam drugi raz, tym razem zaopatrzona w aparat i słoneczną pogodę - czasami nawet aż za bardzo.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-oASjwSRZ-38/U4RhSgdtRTI/AAAAAAAAFU8/350p3x1Jdm8/s1600/DSCF6713.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-oASjwSRZ-38/U4RhSgdtRTI/AAAAAAAAFU8/350p3x1Jdm8/s1600/DSCF6713.JPG" height="640" width="480" /></a></div>
<br />
<br />
I zanim wrzucę tu kawałek historii samego osiedla, przyznam się, że w Nikiszowcu jest coś starego, jakiś zamglony klimat dawnych dni snuje się tymi wąskimi, wybrukowanymi uliczkami. Lekko magiczna atmosfera familoków sprawia, że czuję obecność przeszłości. Czekam na umorusanych górników ze śladami tu i ówdzie węglowego pyłu wracających z szychty, czuję zapach chleba i drożdżowego ciasta dobywający się z piekarnioków, przemieszany z zapachem drobiu i chlewików. Wrzask dzieci, plotki sąsiadek, które właśnie wieszają świeżo upraną bieliznę. Czasem aż ściska, że to się już nie wrati. Bo choć czasy były ciężkie, to też zupełnie inne, pod niektórymi względami pewnie i lepsze... I tak to jakoś sentymentalnie mnie ten Nikiszowiec nastraja... aż by się chciało sięgnąć po wspomnienia o tej magicznej małej ojczyźnie.<br />
<br />
I słowo mała jest tu zdecydowanie na miejscu, ponieważ Nikiszowiec został wyposażony we wszystko, co jego mieszkańcom do życia było potrzebne. Sklepy, pralnie, łaźnie, szkołą, kościół... osiedle początkowo oddalone od większych skupisk ludzi, "od cywilizacji", zamknięte w okolicy, bez wątpienia mogło stać się całym światem pracowników pobliskiej kopalni i ich rodzin. I to też jest dla mnie niesamowite i piękne zarazem.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i style="text-align: justify;"><br /></i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<i style="text-align: justify;">Powstanie osiedla sięga początku XX wieku, kiedy to koncern "Georg von Giesches Erben" zapoczątkował eksploatację nowych pokładów węgla w polu "Reserve". </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-jjiI5z-BHWM/U4Rl5mnk67I/AAAAAAAAFVQ/QitdZykXGDg/s1600/DSCF6719.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-jjiI5z-BHWM/U4Rl5mnk67I/AAAAAAAAFVQ/QitdZykXGDg/s1600/DSCF6719.JPG" height="640" width="480" /></a></div>
<i><br /></i>
<i>Dla górników zatrudnionych w kopalni "Giesche" w 1907 przystąpiono do budowy osiedla górniczego Giszowiec, w którym jak się później okazało liczba mieszkań dla pracowników kopalni stała się niewystarczająca. W grudniu 1908 Wydział Powiatowy w Katowicach wydał zgodę na wybudowanie nowej kolonii robotniczej zlokalizowanej w pobliżu Janowa, w sąsiedztwie szybu "Nickisch", jednego z czternastu szybów kopalni „Giesche” (dziś szyb „Poniatowski” kopalni „Wieczorek”).</i><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/--7NxdiMOkZI/U4RoJiyAJyI/AAAAAAAAFV0/tQb7at-SYP8/s1600/DSCF6791.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/--7NxdiMOkZI/U4RoJiyAJyI/AAAAAAAAFV0/tQb7at-SYP8/s1600/DSCF6791.JPG" height="480" width="640" /></a></div>
<br />
<i>Osiedle zaprojektowali architekci Emil i Georg Zillmannowie z Charlottenburga, twórcy zabudowy Giszowca. </i><br />
<i><br /></i>
<i>Nowe osiedle przeznaczone było dla około 1200 rodzin i tak jak poprzednie miało być zaopatrzone w pełną infrastrukturę.</i><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-Nq0LBreDXjU/U4RmV3tVlJI/AAAAAAAAFVY/m_-r3X25THM/s1600/DSCF6776.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-Nq0LBreDXjU/U4RmV3tVlJI/AAAAAAAAFVY/m_-r3X25THM/s1600/DSCF6776.JPG" height="480" width="640" /></a></div>
<br />
<i>Wszystkie bloki posiadały charakterystyczne odmienne fronty, w każdym również znajdowały się przechodnie bramy oraz wewnętrzne dziedzińce, w których zlokalizowano pomieszczenia gospodarcze i piece chlebowe (tzw PIEKARNIOKI). W projektach braci Zillmann znalazły się również plac zieleni z brodzikami, oraz place gier i zabaw dla dzieci, jak również neobarokowy kościół katolicki dla mieszkańców Giszowca, Nikiszowca i Janowa. Pewna część planów osiedla powstała zapewne już w 1908 roku, jeszcze przed uzyskaniem zgody na budowę tego osiedla. Zanim jednak rozpoczęto budowę omawianych osiedli, około 1904-1905 roku , w południowo-wschodniej części przyszłego osiedla "Gieschewald" oddano do użytku cegielnię. Z wyprodukowanych w niej cegieł wybudowano osiedla Giszowiec oraz bloki i kościół w Nikiszowcu. </i><br />
<i><br /></i>
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-NFj-l0CzJUE/U4RpfxQmWEI/AAAAAAAAFWA/7-9vTZscU3s/s1600/DSCF6748.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-NFj-l0CzJUE/U4RpfxQmWEI/AAAAAAAAFWA/7-9vTZscU3s/s1600/DSCF6748.JPG" height="480" width="640" /></a><br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<i>Przyjmuje się, że Nikiszowiec w swoich zasadniczych ramach powstał w latach 1908-1912. Realizacja osiedla jako całego zamkniętego układu przestrzennego trwała jednak o wiele dłużej. </i><br />
<i><br /></i>
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-0vKwXFH04ew/U4RhzF96hiI/AAAAAAAAFVE/cl2wio4XaEM/s1600/DSCF6718.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-0vKwXFH04ew/U4RhzF96hiI/AAAAAAAAFVE/cl2wio4XaEM/s1600/DSCF6718.JPG" height="480" width="640" /></a><i> Drogi w osiedlu pozostawiono gruntowe bite, wybrukowane zapewne dopiero w latach 20-tych. W największym bloku ulokowano przeważającą część budynków użyteczności publicznej: w ściętym narożniku bloku w parterach z podcieniami 6 sklepów, pralnię z łaźnią (Rymarska), dom noclegowy (dla 450 pracowników, mieszczący kantynę i świetlicę oraz pocztę (Nałkowskiej). W bloku tym zlokalizowano również Zarząd Kopalni, cechownię i łaźnie dla pracowników. Blok ten pozostawiono od strony ulicy Szopienickiej otwarty (dokładnie naprzeciw bramy wjazdowej na teren szybu "Nickisch"), a na jego dziedzińcu wybudowano wierzę ciśnień i kotłownię, którą połączono w poprzek ulicy Szopienickiej z szybem "Nickisch". </i><br />
<i><br /></i>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-MFzvZZvNK6s/U4Rnb2iqZII/AAAAAAAAFVs/d7x13PoSRNY/s1600/DSCF6768.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-MFzvZZvNK6s/U4Rnb2iqZII/AAAAAAAAFVs/d7x13PoSRNY/s1600/DSCF6768.JPG" height="640" width="480" /></a></div>
<i><br /></i>
<i><br /></i>
<i>W osiedlu znalazły się: posterunek żandarmerii z aresztem dla jednego więźnia (zlokalizowany pod dzisiejszym zakładem fotograficznym Krzysztofa Niesporka), mieszkania dla żandarmerii, apteka i najprawdopodobniej dwa małe sklepy zlokalizowane w blokach mieszkalnych przy ulicy Św. Anny. </i><br />
<i><br /></i>
<i>Nie zabrakło również restauracji z szynkiem i salą widowiskową, którą usytuowano na parterze bloku mieszkalnego, przy Placu Wyzwolenia. W Nikiszowcu wybudowano 2 szkoły: żeńską i męską, z 36 klasami, połączono je budynkiem z 14 mieszkaniami przeznaczonymi dla nauczycieli. Na placach znajdujących się przed szkołami ustawiono dwa publiczne ustępy oraz zabudowania gospodarcze. </i><br />
<i><br /></i>
<i>Po zachodniej stronie, przy szybie "Nickisch" zlokalizowano magazyny, straż pożarną i stację ratowniczą. Poza zwartą zabudową osiedla znalazły się działki ogrodowe, oraz ochronka dla dzieci i szpital dla zakaźnie chorych wybudowany w 1910 roku. Nikiszowiec zelektryfikowano oraz wyposażono we własną sieć wodociągową i kanalizacyjną. Wodę doprowadzono do zlewów kuchennych, a na klatkach schodowych umieszczono ubikacje. W maju 1914 roku we wschodniej części osiedla rozpoczęto budowę kościoła. Z powodu wybuchu I wojny światowej prace budowlane zostały przerwane. Budowę wznowiono na krótko w 1918 roku, jednak przez kryzys i inflację znowu ją przerwano. W 1919 roku mieszkaniec Nikiszowca, Augustyn Niesporek w bloku na przeciw restauracji otworzył jeden z najstarszych zakładów fotograficznych w Polsce, który funkcjonuje w tym samym miejscu do dnia dzisiejszego.</i><br />
<i><br /></i>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-34SuyltS3aY/U4Rmuf-SLVI/AAAAAAAAFVg/XJxZihHCPxg/s1600/DSCF6785.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-34SuyltS3aY/U4Rmuf-SLVI/AAAAAAAAFVg/XJxZihHCPxg/s1600/DSCF6785.JPG" height="480" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
Historię Nikiszowca cytuję za stroną <a href="http://www.nikiszowiec.pl/" target="_blank">www.nikiszowiec.pl </a>- tam też zapraszam o więcej informacji dot. tego wyjątkowego górniczego osiedla. </div>
tofkahttp://www.blogger.com/profile/10349247351856055673noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-8451941807408790202.post-86876571795109052452014-01-14T10:03:00.000+01:002014-01-14T10:28:40.769+01:00Pochmurny Bolków<div style="text-align: justify;">
Bolków odwiedziliśmy dawno - wtedy, kiedy jeszcze zapowiadała się zima i sens miało zawołanie rodu Starków. Dzień był umiarkowanie pochmurny i wietrzny, ba... coś nawet sypało się z nieba i na pewno nie był to łupież jakieś zapomnianej Białej Damy. A mimo to, Zamek na wzgórzu prezentował się majestatycznie i dodawał upiornego uroku miasteczku.Wąskie uliczki, niewielki Ryneczek i Zamczysko, które raz w roku opanowują fani ciężkiej muzyki. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<div style="text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-Qugvq3HQbew/UtKqxnv5z4I/AAAAAAAAFHU/uxK1JEQdvKo/s1600/DSCF6619.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; display: inline !important; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="http://3.bp.blogspot.com/-Qugvq3HQbew/UtKqxnv5z4I/AAAAAAAAFHU/uxK1JEQdvKo/s1600/DSCF6619.JPG" width="480" /></a><br />
<span style="font-size: x-small;">Monumantalna wieża wraz z monumentalnymi murami na tle monumantalnych chmur.</span></div>
<br />
Po wspięciu się na wzgórze - trafić nietrudno, najpierw wystarczy kierować się w stronę Zamku, który jest dobrze widoczny, a u samego podnóża na pewno pomogą liczne oznakowania - przechodzimy przez bramę i po uiszczeniu opłaty możemy spokojnie zwiedzać. Stare mury uatrakcyjnione są wystawami - Budownictwo obronne, które jest wystawa stałą oraz - Sztuka oblężnicza w średniowieczu, która zagościła na Bolkowie z okazji 550 rocznicy zdobycia Zamku. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Czas na odrobinę historii - za <a href="http://www.zamek-bolkow.info.pl/index.php" target="_blank">Muzeum Zamek Bolków</a>. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-ZduFXWuOPcg/UtKqqkcm2nI/AAAAAAAAFHM/9QdLPoxKQ1M/s1600/DSCF6617.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="480" src="http://1.bp.blogspot.com/-ZduFXWuOPcg/UtKqqkcm2nI/AAAAAAAAFHM/9QdLPoxKQ1M/s1600/DSCF6617.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;">Może ktoś kojarzy tę dróżkę z serialu Wiedźmin? Tak, tak, na tym zamku kręcono przynajmniej jeden odcinek (przynajmniej ten, który miałem wątpliwość przyjemność obejrzeć w TV)</span></div>
<br />
Powstanie zamku gotyckiego wiąże się z panowaniem Bolka I. Za jego panowania Bolków zostaje otoczony potężnymi kamiennymi murami obronnymi wraz z systemem bram, w tym czasie wzniesiono również murowane budynki mieszkalne. W tym okresie powstaje wieża dziobowa. Jest ona jedynym przykładem tego typu budowli w Polsce. Jej wysokość wynosi dziś 25 m. W przyziemiu znajduje się tzw. loch głodowy, wejście na wyższe kondygnacje umożliwiają schody umieszczone wewnątrz grubego na 4,5 m. muru - przyznaję, że wejście i zejście na wieże to naprawdę ciekawe doświadczenie - jest wąsko, klaustrofobicznie i nawet jak na mój wzrost, nisko. <br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-aRi7qHdvk-c/UtKryzrf9SI/AAAAAAAAFHg/PvMs-1E9pOc/s1600/DSCF6638.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="http://2.bp.blogspot.com/-aRi7qHdvk-c/UtKryzrf9SI/AAAAAAAAFHg/PvMs-1E9pOc/s1600/DSCF6638.JPG" width="480" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;">Cicho wszędzie, pusto wszędzi. A do tego zimno i wieje, i na dodatek wieje i zimno.</span></div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dalsza gotycka rozbudowa przypada na okres panowania Bernarda oraz Bolka II, a po jego bezpotomnej śmierci zamek jak i całe księstwo Świdnicko-Jaworskie przechodzi na mocy układów dynastycznych pod władanie Korony Czeskiej.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ostateczny kształt zamek uzyskuje w XVI wieku. Rozbudowę kierowaną przez znanego architekta Jakuba Parr rozpoczęto w 1540 roku.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-EP3CgZrGDOA/UtKsZHsJ-jI/AAAAAAAAFH4/6k3DfOTS84U/s1600/DSCF6685.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="480" src="http://3.bp.blogspot.com/-EP3CgZrGDOA/UtKsZHsJ-jI/AAAAAAAAFH4/6k3DfOTS84U/s1600/DSCF6685.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;">Czy zastanawiał się ktoś dlaczego lochy nazywane są lochami? Czy trzymano w nich lochy a w loszkach - loszki?</span></div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
W swojej historii był wielokrotnie oblegany. W 1345 roku wojska czeskie pod dowództwem rycerzy z Czernej na próżno czterokrotnie go szturmowały. Nie został również zdobyty w czasie wojen husyckich. Dopiero w 1463 roku zostaje wzięty szturmem przez króla czeskiego Jerzego z Podjebradu, który osadza na nim rycerza Jana z Czernej. Zasłynął on wkrótce z rozbojów i grabieży, co spowodowało iż rozwścieczeni mieszczanie przy wsparciu miast śląskich między innymi Wrocławia i Świdnicy w 1468 roku zdobywają zamek, a samego rycerza wieszają na wieży. W 1646 roku w czasie wojny trzydziestoletniej po uszczupleniu załogi do 40 knechtów zostaje zdobyty przez Szwedów. Podczas walk, w wyniku intensywnego ostrzału artyleryjskiego, oddano przeszło 1800 strzałów, zamek znacznie ucierpiał.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-enI-mRQjDNI/UtKr8JyvGMI/AAAAAAAAFHo/lVH5V4ewKgM/s1600/DSCF6644.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="480" src="http://3.bp.blogspot.com/-enI-mRQjDNI/UtKr8JyvGMI/AAAAAAAAFHo/lVH5V4ewKgM/s1600/DSCF6644.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;">Warto przyjrzeć się wystawianym makietom. Mimo iż mają swoje lata nadal urzekają starannoscią i dokładnością.</span></div>
<br />
W 1703 roku zostaje zakupiony przez Cystersów z Krzeszowa. Po sekularyzacji zakonu w 1810 roku przechodzi na własność skarbu państwa pruskiego. Opuszczony powoli staje się ruiną. W 1885 roku rada miasta zezwala na częściową rozbiórkę murów. W pierwszej połowie XX w rozpoczęto prace zabezpieczające. Przerwane, zostały wznowione w 1994 roku i trwają do dnia dzisiejszego. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Warto jeszcze wspomnieć, ze zamek jest otwarty codziennie (prócz świąt i Castle Party) od godziny 9:00 do 15:30 w okresie jesiennym, 16:30 letnim i do 17:30 w weekendy w okresie letnim. W poniedziałki nie ma możliwości zwiedzania wystaw, ale za to wstęp jest bezpłatny (chyba, że akurat wypada jakieś święto). W każdy inny dzień za wejście wypłynie z kieszeni odpowiedni: 7 zł za bilet normalny, 4 za ulgowy. Jest również możliwość zakupu karnetu za 20 zł na 4 Muzea: Zamek Bolków, Muzeum Karkonoskie w Jeleniej Górze, Muzeum Hauptmanna w Szklarskiej Porębie i Skansen Uzbrojenia Wojska Polskiego w Jeleniej Górze.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-Khftw2RmRxg/UtKsSoUnhWI/AAAAAAAAFHw/HsQiBcMJUes/s1600/DSCF6676.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="480" src="http://4.bp.blogspot.com/-Khftw2RmRxg/UtKsSoUnhWI/AAAAAAAAFHw/HsQiBcMJUes/s1600/DSCF6676.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;">Bolków z góry. Ot mieścinka niewielka.</span></div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
I jeszcze jedno, tuż obok Zamku znajduje się spory parking, niestety płatny (za Chiny Ludowe ceny za godzinę sobie nie przypomnę), ale można zaparkować przy głównej ulicy lub poszukać miejsca w Rynku - nam się udało znaleźć miejsce bez problemu. </div>
tofkahttp://www.blogger.com/profile/10349247351856055673noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8451941807408790202.post-996145745933631812013-11-19T18:58:00.001+01:002013-11-19T18:58:52.337+01:00Stary Książ - po raz kolejny<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://4.bp.blogspot.com/-HxP7XzsAxUs/Ulp28WUxczI/AAAAAAAAE98/eWXiZAwwlEI/s1600/DSCF6263.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="480" src="http://4.bp.blogspot.com/-HxP7XzsAxUs/Ulp28WUxczI/AAAAAAAAE98/eWXiZAwwlEI/s640/DSCF6263.JPG" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Zamek Książ - widok z tarasu widokowego.</td></tr>
</tbody></table>
Jako że kolejny rok obywamy się bez pełnowymiarowego urlopy powiązanego z wyjazdem, staramy się wolne pogodne weekendy zagospodarować wycieczkami, bliższymi czy też trochę dalszymi. Niestety aura nas wybitnie nie rozpieszcza. Tradycją już niemal jest piątkowe załamanie pogody trwające do poniedziałku.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://1.bp.blogspot.com/-D54QfLCKWfg/Ulp3GSDmmGI/AAAAAAAAE-E/mBn-S0QionY/s1600/DSCF6272.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="480" src="http://1.bp.blogspot.com/-D54QfLCKWfg/Ulp3GSDmmGI/AAAAAAAAE-E/mBn-S0QionY/s640/DSCF6272.JPG" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Po drodze zabłądziliśmy pod Stadninę.</td></tr>
</tbody></table>
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-sl_MvXTCBbg/Ulp3s_9pvNI/AAAAAAAAE-M/YjcN_WQVFQo/s1600/DSCF6279.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://4.bp.blogspot.com/-sl_MvXTCBbg/Ulp3s_9pvNI/AAAAAAAAE-M/YjcN_WQVFQo/s320/DSCF6279.JPG" width="240" /></a>Na szczęście udało nam się trafić pogodny weekend we wrześniu, który bez wahania wykorzystaliśmy na rozprostowanie kończyn podczas małej lokalnej wędrówki. Zabraliśmy aparat i ruszyliśmy odwiedzić niezmiernie urokliwe i malownicze miejsce (o czym świadczą często odbywające się tam sesje fotografii ślubnej) - ruszyliśmy na <a href="http://pl.wikipedia.org/wiki/Zamek_Stary_Ksi%C4%85%C5%BC">Stary Książ</a>.<br />
<br />
Naszym punktem startowym było Podzamcze, stamtąd to rzut granatem. Oczywiście nie omieszkaliśmy odwiedzić po drodze paru <a href="http://pl.wikipedia.org/wiki/Geocaching">geocachy</a>, w które od pewnego czasu się bawimy.<br />
Pierwszym przystankiem na naszej trasie stał się Kościół św. Anny na Szczawienku. I byłoby o tym miejscu więcej, bo to jeden z najstarszych kościołów w mieście, ale posiałam gdzieś przewodnik będzie więc wielkie G... Może następnym razem.<br />
<br />
Później już prosta droga w stronę Książa - przecięcie niewielkiego osiedla i aleją Kasztanową wprost do celu. Niedaleko po przejściu bramy wjazdowej odbiliśmy w lewo i szlakiem zielony ruszyliśmy w stronę ruin. I tu cała atrakcja. Szlak prowadzi brzegiem urwiska, czasem droga jest wręcza zawieszona nad urwiskiem i wiedzie przez niewielkie metalowe mostki przyczepione do skał. Nie dość, że widoki piękne, to jeszcze lekka adrenalina uderza do głowy (szczególnie tym, którzy mają problemy z wysokością).<br />
<br />
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://4.bp.blogspot.com/-X4R-ql7ruoc/Ulp4Bx3ROdI/AAAAAAAAE-U/Q0Yh0bKJRxM/s1600/DSCF6288.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="480" src="http://4.bp.blogspot.com/-X4R-ql7ruoc/Ulp4Bx3ROdI/AAAAAAAAE-U/Q0Yh0bKJRxM/s640/DSCF6288.JPG" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Skały, skały, wszędzie skały.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-itiP3UYA0sc/Ulp4NNK5PcI/AAAAAAAAE-c/7Hp32kAI7UU/s1600/DSCF6291.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="480" src="http://4.bp.blogspot.com/-itiP3UYA0sc/Ulp4NNK5PcI/AAAAAAAAE-c/7Hp32kAI7UU/s640/DSCF6291.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
Po tych atrakcjach droga wiedzie przez las i schodzi nisko ku Dolinie Pełcznicy. Kiedy już jesteśmy u brzegu wystarczy przekroczyć rzekę lekko zdezelowanym mostek, by następnie zacząć wspinać się stromym zboczem, z którego wyrasta Stary Książ. Po 5 - 10 minutach osiągamy cel wycieczki - jeszcze skręt w prawo, zmiana szlaku i Stary Książ majaczy między drzewami.<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://3.bp.blogspot.com/-5-adVwKPofQ/Ulp4YCFKPEI/AAAAAAAAE-k/e4YwFQ3N35s/s1600/DSCF6303.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="480" src="http://3.bp.blogspot.com/-5-adVwKPofQ/Ulp4YCFKPEI/AAAAAAAAE-k/e4YwFQ3N35s/s640/DSCF6303.JPG" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">U celu!</td></tr>
</tbody></table>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://2.bp.blogspot.com/-Y1k2usrmcKs/Ulp5QslOnMI/AAAAAAAAE-w/CJ_X45pywV4/s1600/DSCF6317.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="640" src="http://2.bp.blogspot.com/-Y1k2usrmcKs/Ulp5QslOnMI/AAAAAAAAE-w/CJ_X45pywV4/s640/DSCF6317.JPG" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Dojście do tarasu z widokiem na Zamek Książ.</td></tr>
</tbody></table>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://3.bp.blogspot.com/-DbtiNHzkaJ4/Ulp5b6hy7sI/AAAAAAAAE-4/Hl6-o-xFa48/s1600/DSCF6325.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="480" src="http://3.bp.blogspot.com/-DbtiNHzkaJ4/Ulp5b6hy7sI/AAAAAAAAE-4/Hl6-o-xFa48/s640/DSCF6325.JPG" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">A taki gość nawiedził nas podczas spożywania złocistego trunku.</td></tr>
</tbody></table>
Punkty GOT (S10) - całość 7 pkt<br />
Podzamcze-Palmiarnia - 2 pkt<br />
Palmiarnia - Zamek Książ - 2 pkt<br />
Zamek Książ - Stary Książ - 2 pkt.<br />
Stary Książ - Szczawienko - 1 pkt.Camiloshttp://www.blogger.com/profile/01072689733657640312noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-8451941807408790202.post-24089000668895490482013-08-02T17:10:00.003+02:002013-08-02T17:10:21.782+02:00Morowa-Borowa<div style="text-align: justify;">
Krótko nie znaczy łatwo. Może być krótko i intensywnie. I tak tez było w tym przypadku. Niby kilka kilometrów, niby 3 godzinki, ale stające przed nami niemalże pionowe ściany dały trochę w kość. Za to jaki smak na szczycie miało niesione przeze mnie piwko. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wyprawę na Borową obiecywałam sobie od dawna - sobie drugą, Camilosowi pierwszą. I w końcu się udało. Ruszyliśmy z Jedliny-Zdroju żółtym szlakiem. I na samym początku nic nie wskazywało na późniejsza trudność trasy. Było miło i przyjemnie, choć gorąco. I w miarę płasko było praktycznie prawie do ściany lasu, a później... A później zaczęły się schody.</div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://2.bp.blogspot.com/-q-wYw2UQ_c0/UfvIn1I8Q6I/AAAAAAAAE6Q/uctaoWJHU6A/s1600/DSCF5949.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="300" src="http://2.bp.blogspot.com/-q-wYw2UQ_c0/UfvIn1I8Q6I/AAAAAAAAE6Q/uctaoWJHU6A/s400/DSCF5949.JPG" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Tuż przed wejściem w las.</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Pierwsze podejście prowadziło nas na Przełęcz pod Borową. Mimo, że ściany wydawały się pionowe -właśnie, wydawały się - wcale nie było tak źle. Podążaliśmy spokojnie pod górę w ciszy lasu i zupełniej pustce, która przepełnia Góry Wałbrzyskie. To zdecydowanie główny atut wypraw w tej okolicy - pusto, pusto i jeszcze raz pusto, żywej duszy na szlaku. Ostatnie podejście i wreszcie się udało - Przełęcz pod Borową, zmiana szlaku na czerwony i kilka minut odpoczynku, bo trasa początkowo wiedzie płaskim traktem razem ze szlakiem niebieskim - do Rybnicy Leśnej i Andrzejówki. Tak jest aż do momentu, gdy szlaki się rozwidlają i czerwony odbija mocno w lewo wiodąc wprost na najwyższy szczyt Gór Wałbrzyskich. </div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://1.bp.blogspot.com/-XD3oCAmDXw0/UfvI0R5wbKI/AAAAAAAAE6Y/jM9xd4fqVSM/s1600/DSCF5967.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="300" src="http://1.bp.blogspot.com/-XD3oCAmDXw0/UfvI0R5wbKI/AAAAAAAAE6Y/jM9xd4fqVSM/s400/DSCF5967.JPG" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Tu było już ładnie :)</td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-ggwqMxdMz5U/UfvI9B7dGoI/AAAAAAAAE6g/Cq7jS3yz0R4/s1600/DSCF5966.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="http://2.bp.blogspot.com/-ggwqMxdMz5U/UfvI9B7dGoI/AAAAAAAAE6g/Cq7jS3yz0R4/s400/DSCF5966.JPG" width="400" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Ten odcinek był naprawdę trudny. Kilka naprawdę pionowych podejść nie do pokonania w linii prostej wyznaczonej szlakiem. Slalom między drzewami, chwila wytchnienia i kolejna ściana. Plus, że najgorsza i najbardziej stroma była pierwsza - fakt może zniechęcić, ale w końcu chodzi o zdobywanie. Po jakiś 40 - 60 minutach wreszcie docieramy na szczyt, w określeniu miejsca miejsca pomaga nam moja pamięć i fakt, że szlak dalej prowadzi w dół. Dopiero po chwili rzuca nam się w oczy kawałek kartonu zawieszony na suchej gałęzi. Ze szczytu oczywiście nic nie widać - to niestety największy minus okolic Wałbrzycha - góry są mocno zalesione i pięknych widoków często ze świecą szukać. Atrakcją może być li i jedynie ognisko.</div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://1.bp.blogspot.com/-TPuSJeco8hQ/UfvJMaJsChI/AAAAAAAAE6o/xmEhYIEZZ4E/s1600/DSCF5984.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="640" src="http://1.bp.blogspot.com/-TPuSJeco8hQ/UfvJMaJsChI/AAAAAAAAE6o/xmEhYIEZZ4E/s640/DSCF5984.JPG" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">A tu ciężko, poważnie ciężko.</td></tr>
</tbody></table>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://4.bp.blogspot.com/-j32NtrBuJGA/UfvKJcLhraI/AAAAAAAAE64/6ET9iEbHu0g/s1600/DSC_0919.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="300" src="http://4.bp.blogspot.com/-j32NtrBuJGA/UfvKJcLhraI/AAAAAAAAE64/6ET9iEbHu0g/s400/DSC_0919.JPG" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">O tototot!</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Później tylko ostro w dół. Dalej czerwonym szlakiem i dopiero tam spotykamy parę turystów. Później już do samego końca pustki. Chyba, że mowa o roju much, których natarczywe bzyczenie towarzyszy nam praktycznie przez całą drogę...a przy zejściu nasila się tak, że mamy wrażenie, że to cały las wydaje niski buczący dźwięk. A gdy dotarliśmy do Rozdroża nad Starym Glinikiem było już naprawdę z górki. Miły rekreacyjny spacerek. </div>
<br />
<u style="background-color: white; color: #333333; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: xx-small; line-height: 12px; text-align: justify;"><i><b>Punktacja GOT (S10, S09)</b></i></u><br />
<span style="font-size: xx-small;"><i>Jedlina-Zdrój</i></span><span style="background-color: white; color: #333333; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: xx-small; line-height: 12px; text-align: justify;"><i><b>- Borowa - Wałbrzych - ogólna liczba punktów (17 pkt)</b></i></span><br />
<span style="background-color: white; color: #333333; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: xx-small; line-height: 12px; text-align: justify;"><i><b><br /></b></i></span>
<span style="background-color: white; color: #333333; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: xx-small; line-height: 12px; text-align: justify;"><i><b>Jedlina-Zdrój - Glinica (2 pkt)</b></i></span><br />
<span style="background-color: white; color: #333333; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: xx-small; line-height: 12px; text-align: justify;"><i><b><span style="background-color: white; color: #333333; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: xx-small; line-height: 12px; text-align: justify;"><i><b>Glinica </b></i></span>- Przełęcz pod Borową (6 pkt)</b></i></span><br />
<span style="background-color: white; color: #333333; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: xx-small; line-height: 12px; text-align: justify;"><i><b><span style="background-color: white; color: #333333; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: xx-small; line-height: 12px; text-align: justify;"><i><b>Przełęcz pod Borową </b></i></span>- Borowa (5 pkt)</b></i></span><br />
<span style="background-color: white; color: #333333; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: xx-small; line-height: 12px; text-align: justify;"><i><b><span style="background-color: white; color: #333333; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: xx-small; line-height: 12px; text-align: justify;"><i><b><span style="background-color: white; color: #333333; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: xx-small; line-height: 12px; text-align: justify;"><i><b>Borowa </b></i></span></b></i></span>- Rozdroże nad Glinikiem Starym (2 pkt)</b></i></span><br />
<span style="background-color: white; color: #333333; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: xx-small; line-height: 12px; text-align: justify;"><i><b>Rozdroże pod Starym Glinikiem - Dworzec Główny PKP (2 pkt)</b></i></span> tofkahttp://www.blogger.com/profile/10349247351856055673noreply@blogger.com8