Wielka Sowa podejście pierwsze

Pierwotny plan był taki - z Walimia ruszamy żółtym szlakiem przez Małą Sowę, zdobywamy najwyższy szczyt Gór Sowich i niebieskim schodzimy na przełęcz Walimską. Taki był plan, ale że wyszło jak zawsze, bo ze mnie marny organizator, wycieczka przebiegła zupełnie inaczej. Nie znaczy to wcale, że była nieudana - wręcz przeciwnie.

Widok na Wielką Sowę z drogi prowadzącej z Jugowic Górnych do Walimia

W Walimiu próbowaliśmy znaleźć żółty szlak, którym po raz pierwszy zdobywałam Wielką Sowę. Niestety nie udało się. Przeszliśmy ulica Kościuszki obok starych zakładów tekstylnych - obecnie w ruinie i tym sposobem znaleźliśmy się na szlaku niebieskim (niestety oznakowania były niewidoczne, szliśmy więc według wskazówek miłego autochtona i własnych wewnętrznych kompasów wspomaganych mapą). Z Kościuszki skręciliśmy więc w ulicę Słowackiego, która ostro pięła się w górę. Przy dużych serpentynach znowu wkroczyliśmy na drogę główną, która już mniej lub bardziej prosto zaprowadziła nas na Przełęcz Walimską. Mogliśmy odetchnąć, miejsko-drogowy odcinek był już za nami. Teraz tylko leśne ostępy i niezakłócone niczym podziwianie krajobrazów.


Walimskie zakłady
 Są takie samotne drzewa

Na sam szczyt szlak jest już dobrze oznakowany (niebieski), trudno więc z niego zboczyć. Dojście na szczyt zajmuje około 40 minut jeśli wyłącznie się maszeruje. To jednak jest trudne, ponieważ od tej strony Wielkiej Sowy rozpościera się piękny widok. Masyw Ślęży, Góry Wałbrzyskie i w tle Karkonosze reprezentowane przez majestatyczną Śnieżkę. Naprawdę piękne. Nie mogliśmy się więc powstrzymać od podziwiania krajobrazu i robienia zdjęć. Wejście na szczyt zajęło nam więc więcej czasu, ale że wędrujemy dla przyjemności, to ten...

      A droga długa jest...
A w tle Góry Wałbrzyskie

Wrześniową porą Wielka Sowa nie jest aż tak tłumnie oblegana. Było więc miło i spokojnie. Krótki popas, kilka fotek - niestety nie z wieży, bo Klopsowi jakoś się nie chciało - i zejście szlakiem, którym mieliśmy wchodzić.  Żółty szlak początkowo prowadzi tak samo jak niebieski. Po jakiś 10 minutach wędrówki rozdziela się by prowadzić stromo w dół. Nie ma żadnych zmian, żółty szlak prowadzi bowiem wprost do Walimia. I co zabawne droga okazała się dużo mniej malownicza niż szlak niebieski, ucieszyła nas więc ta  pomyłka szlakowa. Praktycznie do samego Walimia wędrowaliśmy w lesie, widoków zero, droga kamienista. Mimo to szło się przyjemnie, a i kilka grzybów znalazło się w siateczce.


 Wzburzone łany traw
Sowiogórska wieża
 Punktacja GOT

Walim - Wielka Sowa - Walim - ogólna liczba punktów -14


Walim - Przełęcz Walimska (5 pkt)
Przełęcz Walimska - Wielka Sowa (5 pkt)
Wielka Sowa - Walim (4 pkt)

Komentarze

  1. Najważniejsze, że była przyjemność wędrowania. Wieża po remoncie jak na razie nie za bardzo pasuje do tego miejsca. Ja pamiętam jeszcze tę starą i miło wspominam.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Pewnie, ze była. A po Twoim komentarzu doszłam do wniosku, że nam nie było dane zobaczyć wieży przed remontem. Brak więc porównania.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne fotki, genialnie wygląda ta wieża, po prostu jak z jakiegoś filmu fantasy :)

    Pozdrawiam
    Sol/Monique

    PS. Zapraszam czasem do mnie: http://turystycznyprzewodnik.blogspot.com/

    Ponadto przez cały październik (czyli od jutra) będzie u mnie trwał konkurs z fajnymi nagrodami. Będzie mi miło, jeśli weźmiesz udział.

    OdpowiedzUsuń
  4. Miło, że zdjęcia się podobają :)

    Obiecuję uroczyscie, że zaglądać będę!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz