Szczytami wprost do Andrzejówki

Jestem leniem. A Camilos wcale tego mojego lenistwa nie stara się wypędzić. Ba! On jeszcze je zaprasza, zachęca. I w efekcie nie piszę, nie notuję, nie wstawiam zdjęć. No bo przecież nie tak, że nic nie robię.  Ale stało się. Przyszła jesień. Za oknem jest zimno i buro, i oczywiście pada. W kąt poszły sandałki i kuse wdzianka. Nadszedł więc czas by wreszcie rozprawić się z czerwcową wycieczką. Tak, nie gdzie indziej tylko do Andrzejówki. Tym razem szliśmy po moich śladach, bo trasa mi w miarę znana, ta która mieliśmy dotrzeć do schroniska rok temu w październiku. 

Ruszyliśmy z wałbrzyskiego dworca kolejowego, najpierw na Górę Zamkową szlakiem żółtym. Ostre podejście, mnóstwo łusek buczyny, które nijak nie ułatwiają podejścia. Plus, że jest się czego złapać - gałęzie i korzenie sterczące z ziemi zdecydowanie są dobrym oparciem dla rąk i nóg. I co najważniejsze stromy odcinek nie jest długi. Po kilkunastu minutach już znajdujemy się wśród ruin Zamku, a właściwie  nigdy niezdobytej warowni (po tym podejściu – i to niby z najbardziej dostępnej strony – wcale mnie to nie dziwi). Obecnie z Zamku niewiele zostało, w XVI w. pożar spowodowany uderzeniem pioruna strawił prawie wszystko.

Momentami było ciężko.
Później zejście w dół i dalej żółtym szlakiem i kawałkiem asfaltu i na Przełęcz pod Borową. Tam zmiana na szlak niebieski i wyprawa do Rybnicy Mniejszej, którą musieliśmy przeciąć, by wrócić znowu w leśne ostępy i na szlak.  Zejście do Rybnicy było jedna wielką masakrą. Jedyna myśl, która mi towarzyszyła, to swoista radość, że się staczam, a nie wchodzę. Pod nami znajdowała się niemalże pionowa ściana. Jedyna pomoc to drzewa, na których się zatrzymywaliśmy. Asfalt w Rybnicy powitaliśmy z ulgą i radością. Asfaltowo było jednak tylko przez chwilę, bo praktycznie po kilku krokach (dalej trzymając się niebieskiego szlaku) weszliśmy w las, a raczej w pełne pokrzyw chaszcze. I oczywiście znowu pod górę. Ścieżka z pokrzywowego poletka wyprowadziła nas na równą, szeroko drogę i tu wycieczka stał;a się wręcz przyjemną. Równo, w miarę płasko i bez kłucia po nogach. Tak szlak ciągnął się prawie do samego podejścia na ruiny Rogowca. A tam? Nikogo chyba nie zaskoczę, znowu stromo. Wiedziałam jednak, że to ostatnie takie podejście aż do samej Andrzejówki.  

Widok z Rogowca
Widok z Rogowca cd.
 Stromo, nad urwiskiem, ale zdecydowanie warto. Widok z Rogowca wart jest tego całego wysiłku, ze szczytu rozciąga się panorama na Góry Sowie, Wałbrzyskie i Kamienne. Tym bardziej, że góry tak Wałbrzyskie jak i Suche nie obfitują w piękne widoki, bo wszystko zasłaniają drzewa. Nie ma się jednak co dziwić wszak Zamek Rogowiec jest najwyżej położonym zamkiem w Polsce. 

Ruiny Zamku.
Zamek na Rogowcu zbudowano w XII w. (była to drewniana twierdza), przebudowana w XIII w. za sprawą Bolka I Świdnickiego w kamienną warownię. Rogowiec wraz z Grodnem, Radosnem i Zamkiem Nowy Dwór stanowił  linię umocnień granicznych z Czechami. W XV wieku przejęty przez rodzinę rozbójników (podobnie jak pobliskie Radosno) - Schellendorfów. Zamek odpito dopiero pod koniec XV wieku, zrównano z ziemią i w stanie ruiny zachował się do dziś. 






Po popasie na Rogowcu, ruszyliśmy w stronę Schroniska Andrzejówka - przy Skalnych Bramach szlak zmieniliśmy na żółty. W schronisku spożywszy odrobinę złocistego napoju uznaliśmy, że czas do domu. Wróciliśmy już trasą z Październikowej, zeszłorocznej wyprawy. Górami byłoby za długo i w związku z padającym deszczem jednak za ciężko.

Tuż przed Andrzejówką.


Punktacja GOT (S10, S09)
Wałbrzych - Andrzejówka - Wałbrzych - ogólna liczba punktów (27 pkt)

Dworzec Główny PKP - Przełęcz Kozia (5 pkt)
Przełęcz Kozia - Przełęcz pod Borową (1 pkt)
Przełęcz pod Borową - Rybnica Mała (4 pkt)
Rybnica Mała - Zamek Rogowiec (4 pkt)
Zamek Rogowiec - Andrzejówka (5 pkt)
Andrzejówka - Rybnica Leśna (3 pkt)
Rybnica Leśna - Rozdroże nad Starym Glinikiem (3 pkt)
Rozdroże pod Starym Glinikiem - Dworzec Główny PKP (2 pkt)

Komentarze

  1. Bardzo przyjemny szlak, widok z Rogowca urzekający.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne widoki... mam niedosyt gór w tym roku, jak miło, że mogę chociaż pooglądać Wasze zdjęcia :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wkraj, szlak faktycznie fajny, choć czasami daje w kość.

    Mad, wielkie dzięki :) Choć i u nas mały niedosyt, bo jakoś mało nas na szlaku w tym roku.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowne zdjęcia... A o lenistwie coś wiem - mam tak samo. Sterta zdjęć i relacji czeka na publikację, ale jakoś mi ciężko wrócić do pisania po dłuższej przerwie... ;)
    Pozdrawiam ciepło,
    Sol :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) U nas tylko czeka na opisanie Kraków. Ale Camilos był sam, więc to jego działka. Trzymam kciuki za wypędzenie lenia! Pozdrawiam!

      Usuń

Prześlij komentarz