Na ślonską nutę - Nikiszowiec

Pierwszy raz Nikiszowiec zobaczyłam w sieci. Na którymś z blogów rzuciły mi się w oczy piękne zdjęcia. Nikiszowiec zapadł w pamięci, blog niestety nie, bo było to ładnych kilka lat temu. Klimat miejsca podobał mi się tak bardzo, że wróciłam tam drugi raz, tym razem zaopatrzona w aparat i słoneczną pogodę - czasami nawet aż za bardzo.



I zanim wrzucę tu kawałek historii samego osiedla, przyznam się, że w Nikiszowcu jest coś starego, jakiś zamglony klimat dawnych dni snuje się tymi wąskimi, wybrukowanymi uliczkami. Lekko magiczna atmosfera familoków sprawia, że czuję obecność przeszłości. Czekam na umorusanych górników ze śladami tu i ówdzie węglowego pyłu wracających z szychty, czuję zapach chleba i drożdżowego ciasta dobywający się z piekarnioków, przemieszany z zapachem drobiu i chlewików. Wrzask dzieci, plotki sąsiadek, które właśnie wieszają świeżo upraną bieliznę. Czasem aż ściska, że to się już nie wrati. Bo choć czasy były ciężkie, to też zupełnie inne, pod niektórymi względami pewnie i lepsze... I tak to jakoś sentymentalnie mnie ten Nikiszowiec nastraja... aż by się chciało sięgnąć po wspomnienia o tej magicznej małej ojczyźnie.

I słowo mała jest tu zdecydowanie na miejscu, ponieważ Nikiszowiec został wyposażony we wszystko, co jego mieszkańcom do życia było potrzebne. Sklepy, pralnie, łaźnie, szkołą, kościół... osiedle początkowo oddalone od większych skupisk ludzi, "od cywilizacji", zamknięte w okolicy, bez wątpienia mogło stać się całym światem pracowników pobliskiej kopalni i ich rodzin. I to też jest dla mnie niesamowite i piękne zarazem.

Powstanie osiedla sięga początku XX wieku, kiedy to koncern "Georg von Giesches Erben" zapoczątkował eksploatację nowych pokładów węgla w polu "Reserve". 



Dla górników zatrudnionych w kopalni "Giesche" w 1907 przystąpiono do budowy osiedla górniczego Giszowiec, w którym jak się później okazało liczba mieszkań dla pracowników kopalni stała się niewystarczająca. W grudniu 1908 Wydział Powiatowy w Katowicach wydał zgodę na wybudowanie nowej kolonii robotniczej zlokalizowanej w pobliżu Janowa, w sąsiedztwie szybu "Nickisch", jednego z czternastu szybów kopalni „Giesche” (dziś szyb „Poniatowski” kopalni „Wieczorek”).


Osiedle zaprojektowali architekci Emil i Georg Zillmannowie z Charlottenburga, twórcy zabudowy Giszowca. 

Nowe osiedle przeznaczone było dla około 1200 rodzin i tak jak poprzednie miało być zaopatrzone w pełną infrastrukturę.


Wszystkie bloki posiadały charakterystyczne odmienne fronty, w każdym również znajdowały się przechodnie bramy oraz wewnętrzne dziedzińce, w których zlokalizowano pomieszczenia gospodarcze i piece chlebowe (tzw PIEKARNIOKI). W projektach braci Zillmann znalazły się również plac zieleni z brodzikami, oraz place gier i zabaw dla dzieci, jak również neobarokowy kościół katolicki dla mieszkańców Giszowca, Nikiszowca i Janowa. Pewna część planów osiedla powstała zapewne już w 1908 roku, jeszcze przed uzyskaniem zgody na budowę tego osiedla. Zanim jednak rozpoczęto budowę omawianych osiedli, około 1904-1905 roku , w południowo-wschodniej części przyszłego osiedla "Gieschewald" oddano do użytku cegielnię. Z wyprodukowanych w niej cegieł wybudowano osiedla Giszowiec oraz bloki i kościół w Nikiszowcu. 


























 Przyjmuje się, że Nikiszowiec w swoich zasadniczych ramach powstał w latach 1908-1912. Realizacja osiedla jako całego zamkniętego układu przestrzennego trwała jednak o wiele dłużej. 

 Drogi w osiedlu pozostawiono gruntowe bite, wybrukowane zapewne dopiero w latach 20-tych. W największym bloku ulokowano przeważającą część budynków użyteczności publicznej: w ściętym narożniku bloku w parterach z podcieniami 6 sklepów, pralnię z łaźnią (Rymarska), dom noclegowy (dla 450 pracowników, mieszczący kantynę i świetlicę oraz pocztę (Nałkowskiej). W bloku tym zlokalizowano również Zarząd Kopalni, cechownię i łaźnie dla pracowników. Blok ten pozostawiono od strony ulicy Szopienickiej otwarty (dokładnie naprzeciw bramy wjazdowej na teren szybu "Nickisch"), a na jego dziedzińcu wybudowano wierzę ciśnień i kotłownię, którą połączono w poprzek ulicy Szopienickiej z szybem "Nickisch". 



W osiedlu znalazły się: posterunek żandarmerii z aresztem dla jednego więźnia (zlokalizowany pod dzisiejszym zakładem fotograficznym Krzysztofa Niesporka), mieszkania dla żandarmerii, apteka i najprawdopodobniej dwa małe sklepy zlokalizowane w blokach mieszkalnych przy ulicy Św. Anny. 

Nie zabrakło również restauracji z szynkiem i salą widowiskową, którą usytuowano na parterze bloku mieszkalnego, przy Placu Wyzwolenia. W Nikiszowcu wybudowano 2 szkoły: żeńską i męską, z 36 klasami, połączono je budynkiem z 14 mieszkaniami przeznaczonymi dla nauczycieli. Na placach znajdujących się przed szkołami ustawiono dwa publiczne ustępy oraz zabudowania gospodarcze. 

Po zachodniej stronie, przy szybie "Nickisch" zlokalizowano magazyny, straż pożarną i stację ratowniczą. Poza zwartą zabudową osiedla znalazły się działki ogrodowe, oraz ochronka dla dzieci i szpital dla zakaźnie chorych wybudowany w 1910 roku. Nikiszowiec zelektryfikowano oraz wyposażono we własną sieć wodociągową i kanalizacyjną. Wodę doprowadzono do zlewów kuchennych, a na klatkach schodowych umieszczono ubikacje. W maju 1914 roku we wschodniej części osiedla rozpoczęto budowę kościoła. Z powodu wybuchu I wojny światowej prace budowlane zostały przerwane. Budowę wznowiono na krótko w 1918 roku, jednak przez kryzys i inflację znowu ją przerwano. W 1919 roku mieszkaniec Nikiszowca, Augustyn Niesporek w bloku na przeciw restauracji otworzył jeden z najstarszych zakładów fotograficznych w Polsce, który funkcjonuje w tym samym miejscu do dnia dzisiejszego.



Historię Nikiszowca cytuję za stroną www.nikiszowiec.pl - tam też zapraszam o więcej informacji dot. tego wyjątkowego górniczego osiedla. 

Komentarze

Prześlij komentarz