Spacer pełen niespodzianek

Chyba od roku zaczęliśmy bawić się w kaszowanie - czyli poszukiwanie skarbów ukrytych prze uczestników zabawy (po więcej informacji odsyłam do linku powyżej). Od tego czasu sporo swoich spacerów znaczymy znajdowanymi skrzynkami, sporo też wynika z chęci podjęcia zabawy i nowej zdobyczy. I tak właśnie było ze spacerem po Jugowicach. Spędzaliśmy tam chłodny marcowo-kwietniowy tydzień. Spadł śnieg i było bajkowo.... śnieg stopniał i słońce dawało po oczach. A my w tych drugich okolicznościach przyrody wyszliśmy na dłuuugi spacer.


Ruszyliśmy czarnym szlakiem martyrologi i schodziliśmy w dół w stronę głównej ulicy prowadzącej na Zagórze i Walim. Było z górki, było wygodnie. Gdzieś z początku minęliśmy  Włodarza, później pomniki upamiętniające poległych w czasie działań wojennych. I mimo, że Włodarz dalej znajduje się na naszej liście "must see", nie odwiedziliśmy go tym razem... i nie on był najjaśniejszym punktem tego spaceru. Dzięki wspomnianemu kaszowaniu trafiliśmy do Albertówki, skrytej za wzgórzem i laskiem, całkowicie niewidocznej z ul. Górnej od, której można tam dojechać. 



Albertówka to schronisko dla bezdomnych mężczyzn założone przez Parafię św. Elżbiety we Wrocławiu. Miejsce jest piękne. Położone talk malowniczo, że samo to winno wystarczyć. Ale żeby tego było mało urządzenie tego terenu sprawia, że jest jeszcze piękniej - a jak człowiek sobie pomyśli, że to sami lokatorzy Albertówki tego dokonali. 





Stawy, stajnie, zwierzęta. I ten widok. Wystarczy wspiąć się na wzgórze powyżej zabudowań i rozciąga się piękny widok na pasmo Gór Sowich i Zamek Grodno. I choć nie przepadam za spędzaniem czasu wolnego w kościele, czy innym miejscu pełnym modlitw, tak Albertówka zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Aha - i jeszcze ludzie są bardzo mili - ucięliśmy sobie bardzo miłą pogawędkę z jednym z rezydentów. 


Później stoczyliśmy się w dół wzgórza i ruszyliśmy dalej czarnym szlakiem, by następnie z niego zboczyć i ruszyć w stronę centrum Walimia. Tu już było ciężko. Ciągle pod górę. Ale spacer zdecydowanie był przyjemny, a sam Walim prezentuje się na tyle różnorodnie, by się nie nudzić. Pałacyki, piękne domy w centrum, chałupy podparte kołkiem, kozy, kury. Wszystko widzieliśmy podczas kilku kilometrów wędrówki. 


Komentarze

  1. Hej ho, keszerka Natibul się kłania! Jak się koledzy/koleżanki po fachu nazywają na oc bądź gc? Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witamy :) Prawie jak tu: tofka&Camilos na oc, a na gc Camilos&tofka. Albo odwrotnie :) Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Piękny zakątek Sudetów. Kto nie był, niech jedzie. Nie pożałuje. Ładnie go zaprezentowałaś :-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz