Bober z kacem (Marciszów-Janowice Wielkie)

Na kolejną wycieczkę przyszło nam trochę czekać. Dla nas koniec sierpnia i połowa września okazała się sezonem urlopowym. W końcu w połowie września się udało. Z uwagi na tę przerwę oraz fakt, że wycieczka wypadała tuż po mojej suto zakrapianej imprezie służbowej, wybraliśmy lajtową trasę. Poza tym obiecałam sobie, że jesienią na pewno zabiorę ekipę w Rudawy Janowickie. Jak dodamy dwa i dwa, wyjdzie nam jak nic wyprawa doliną Bobru i piwo w Miedziance.

Dwa lata wcześniej zrobiliśmy tę trasę z Kamilem, ale idąc na odwyrtkę. Tym razem ruszyliśmy z Marciszowa i trzymając się żółtego szlaku ruszyliśmy wzdłuż Bobru. Szlak prowadzi trochę asfaltem (na szczęście nie bardzo ruchliwym) trochę polami i leśnymi ścieżkami. Jednym słowem dla każdego coś miłego. A wszystko to w pięknych, rzecznych okolicznościach przyrody.




Nie da się pominąć faktu, że prawie udało mi się nie zwlec z łóżka (gdyby nie Kamil dogorywałabym w łóżkowym barłogu, jak Jola). Trochę wczorajsza, blada (a właściwie sino-koperkowa) i wymięta jednak wsiadłam do pociągu... Życie uratowały mi sławne już marcinowe racuchy pochłonięte już na dworcu w Marciszowie! Po kieliszeczku wiśniówki wróciłam do żywych i mogłam dziarskim krokiem wędrować pospołu z resztą. Prócz krów, owiec i innego, drobniejszego zwierzyńca naszym oczom ukazało się wesołe miasteczko w spoczynku z agentem 007 wyrysowanym na jednym z wozów. Minęliśmy też zabudowania pałacowe w Ciechanowicach. A dalej to już zwyczajowo "kura, kaczka, drób... O! Jest, widzę! Droga na Ostrołękę..."

Droga biegła ciągle bez rysów i wygładów. Spokojnie, bez większego wysiłku pokonywaliśmy kilometr za kilometrem, zatrzymując się jedynie na śniadanie na trawie (Basia uraczyła nas pysznym kurczakiem nadziewanym jalapeno — pyszności).


W Janowicach zboczyliśmy ze szlaku, który wiodły nas na Dworzec, by odwiedzić Browar w Miedziance. Samo miasteczko warto odwiedzić i to nie tylko dla browaru restauracyjnego. Miedzianka ma bowiem bardzo ciekawą historię, którą w "Historii znikania" fantastycznie opisał Filip Springer (polecam- czyta się wyśmienicie). I dopiero w drodze na Miedziankę pojawiła się górka — ale po stromym podejściu (niestety poboczem) pojawił się budynek Browaru. Piwo ujdzie, ale ważniejsze są widoki — z tarasu rozpościera się widok na okoliczne wzgórza, który może zachwycić o każdej porze roku i każdej porze dnia.



Po piwku było jeszcze piękniej, bo postanowiliśmy ruszyć zadki i siedzenie przy stoliku zamienić na wylegiwanie się we wrześniowym słońcu na pobliskiej polance. Coś tam dojedliśmy, Marcin opróżnił ostatnią butelczynę wody, a Basia wytarzała się w swoim własnym tzatzyki. Kiedy już poleżeliśmy i potrawiliśmy czas był ruszyć w drogę, by zdążyć na pociąg jadący prosto do domów.

Punktacja GOT:
Marciszów-Ciechanowice: 6 pkt
Ciechanowice-Janowice Wielkie: 6 pkt

Komentarze